XX.

53 1 0
                                    

Chwyciłam za złotą klamkę i pchnęłam ciężkie, pokryte niebieską farbą drewniane drzwi. Niewielki dzwoneczek, który został wyłamany kopniakiem Offa, ponownie zabrzęczał. W sklepie panowała cisza. Od razu sięgnęłam ręką w kierunku pozytywki, która powoli kręciła w rytm cichej melodii. Już miałam dotknąć jej opuszkami palców, kiedy poczułam jak ramiona Jasona otulają moje ciało. Mężczyzna mocno chwycił mnie, przyciągając do swojego torsu. Swoją twarz ukrył w zgięciu mojej szyi, co przez jego wzrost musiało wyglądać dość komicznie.

Bez słowa jednak kontynuował uścisk. Wtuliłam się w jego ramiona i cicho westchnęłam. Byłam bezpieczna. Po chwili mężczyzna odwrócił mnie twarzą do siebie i delikatnie pocałował moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, jednak był on inny niż ten z Brianem. Uczuć do niego się nie bałam. Były czymś normalnym, czego nie musiałam ukrywać.

Oderwał nas od siebie dźwięk dzwoneczka. Szybko odsunęłam się od czerwonowłosego i zaciągnęłam kaptur na głowę, siadają za ladą, na niskim krzesełku przez co było widać jedynie moje ciemne oczy. Jason rozmawiał z kobietą po czterdziestce po francusku. Chyba sama będę musiała zagłębić się w ten język, bo jeżeli chcę tutaj przebywać, to żeby nie zwariować będę musiała pracować, a to wymaga znajomości języka.

Blondynka wybrała porcelanową lalkę z rudymi włosami, piegami i zielonymi oczami. Była wyraźnie podekscytowana, kiedy Jason pakował ją do pudełka, gdzie spoczęła pośród poduszek i falbanek, których ilość była porównywana do tych z jej spódnicy. Zapłaciła za tą przyjemność niemałą cenę, ale widocznie szczęśliwsza opuściła sklep, a dlatego że wybiła siedemnasta Jason zamknął sklep.

-Mówiła, że lalka przypomina jej przed laty zaginioną siostrę. Każdy podobno mówił, że miała urodę jak laleczka. Rodzina uznała, że chciała popełnić samobójstwo, dlatego pogodzili się z jej zaginięciem, ale kiedy ujrzała tę lalkę poczuła potrzebę posiadania jej na pamiątkę.

-Ile ma lat?

-Rude lalki sprzedają się najdłużej, ta konkretna jest ze mną od czasu przeprowadzki z Włoch. Może to nawet jej siostra, kto wie.- Powiedział beztrosko machnąwszy ramionami. Usiadł na stołku z podwyższeniem i spojrzał na mnie z góry. Mimo to jego wzrok był ciepły i troskliwy, taki sam kiedy zbierał mnie po nocnej ucieczce od matki.- Teraz twoja kolej, co się działo odkąd się rozstaliśmy?

Nerwowo się zaśmiałam, opuszczając kaptur z głowy. Spojrzałam na niego zza lekko zaszklonych oczu. Ostatni czas nie był dla mnie najłatwiejszy. Wystarczył jeden gest, jedno słowo, żebym na powrót się rozkleiła.

-Nie wiem od czego zacząć... Wiesz, że Jeff z Jackiem założyli się o to czy do siebie wrócimy czy nie? Jack wygrał, Jeff uznał że pokładał we mnie więcej nadziei i miał nadzieję, że po tym wszystkim znienawidzę cię całą sobą i dam sobie spokój.

-Ile było warte nasze uczucie?- Zapytał z lekkim uśmiechem.

-Pięć dolców.

-Mało.

-Lepsze to niż nic. Spotkałam także marionetkę Jonathana i Liu. Dzięki temu ostatniemu odnalazłam nową rezydencję. Żaden z nich mnie nie pamiętał, wyczyścił im mnie z pamięci.- Ostatnie słowo w tym zdaniu bardziej wypiszczałam niż powiedziałam. Na chwilę załamał mi się głos i zamilkłam. Jason mnie znał, wiedział że potrzebuję chwili żeby uspokoić emocje.

-Przedstawił mnie jako nowego proxy i pozwolił zostać. Wiesz jak Tim nienawidzi nowych, a Brian...- Znowu zamilkłam, czując że nie przejdzie mi to przez gardło. Musiałam zapomnieć, musiałam zostawić to w tyle.

-Rozumiem.- Odparł po chwili, a ja na w jego oczach zobaczyłam ten jadowicie zielone błysk. Może nie byliśmy razem, nie łączyło nas nic formalnego, jednak był zazdrosny. Raz z sklepie jakiś trzydziestoletni facet starał się ze mną flirtować. Jason wszystko słyszał, nie wiem jak to zrobił, ale do kieszeni mężczyzny wsadził własnoręcznie malowane karty. Zadzwonił po policję i oskarżył o kradzież. Przyznał mi się do tego podczas pamiętnego sylwestra, kiedy siedziałam przyklejona do Smiley'a. Możliwe, że coś sugerował, ale byłam zbyt pijana. No i jeden stracił życie, chociaż nie mam pewności czy nie było ich więcej.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now