V.

186 10 1
                                    

Zacisnęłam dłonie w pięści, kiedy kolejny talerz uderzył o ścianę z głośnym hukiem i rozpadł się na dziesiątki kawałków. Kolejny krzyk, kolejne przekleństwo, kolejny łyk wódki i jeszcze jeden zapalony papieros. Kolejne uderzenie drzwiami, rozbita szklanka i następny, tak bardzo oczekiwany płacz. Potem jęk, uderzenie i kolejne trzaśnięcie drzwiami. Teraz skrzypnięcie sprężyn w starym materacu, dźwięk uderzenia, rozrywanie materacu i jęki matki. Zaczęłam cicho śpiewać piosenkę, pragnąc zagłuszyć te dźwięki.

-And if you cut yourself. You will think you're happy...- Mój głos był zbyt słaby i zachrypnięty, przez co w moich oczach pojawiły się łzy.- And if you fool yourself. You will make him happy.

Krzyk, uderzenie i dźwięk otwieranego piwa. Znowu trzaśnięcie drzwiami i... cisza? Z niedowierzaniem przycisnęłam ucho do desek na strychu, który służył za pokój Briana. Najwidoczniej nie wariowałam, bo na dole panowała cisza. Przejechałam palcami po zakurzonej podłodze, zbierając brud na swoje opuszki. Przyjrzałam im się dokładnie, hamując łzy. Ile to już w zasadzie minęło? Rok, dwa? Podobno to szczęśliwi czasu nie liczą, więc chyba ta sytuacja musiała mi się nad wyraz podobać. Codzienne kłótnie, przepychanki, libacje i ruchanie się jak zwierzęta. Chociaż sądzę, że one miałyby już więcej klasy.

Od zaginięcia moich braci w domu atmosfera była jeszcze gorsza, o ile tak się dało. Przez pierwsze trzy miesiące ich nieobecności, nie chodziłam do szkoły. Ciągłe przesłuchania, wywiady i inne żałosne próby ich odnalezienia, zabrały mi cholerne trzy miesiące życia. Na końcu uznano ich za martwych, a symboliczne nagrobki postawiono na okolicznym cmentarzu. Nie byłam na nim ani razu. Po co miałam odwiedzać pusty kawałek kamienia z ich imionami? Nigdy nie pogodziłam się z ich śmiercią i zapewne nigdy to do mnie nie dotrze. Przecież bym poczuła, że najbliższe mi osoby zginęły.

Na ich zaginięciu najwięcej zyskała matka. Sąsiedzi i mieszkańcy okolicznych miast zaangażowali się w poszukiwania. Ludzie organizowali zbiórki pieniędzy, które potem uroczyście wręczyli mojej matce. W końcu po utracie dwóch synów nie mogła pracować, to było dla niej zbyt wielkie obciążenie. Szkoda tylko, że przed tym nie skalała rąk pracą, a wszystko co dostała przepiła. Urocza matka... W zasadzie nadal zastanawiałam się czemu tutaj siedzę. Może to z powodu tego, że nadal oczekiwałam ich powrotu? Ale z drugiej strony po co mieliby tutaj wracać? W tym domu nie ma nic, co nakazałoby im tutaj wrócić. Ja sama tylko dzięki temu, że miałam na co dzień ich rzeczy wokół siebie, jeszcze nie zwariowałam. Chociażby teraz. Zawsze kiedy matka organizowała swoje alkoholowe spotkania, chowałam się w pokoju Briana. Po pierwsze nie byłaby w stanie tutaj wejść, a po drugie pod jego łóżkiem leżało pudło z kasetami.

Ojciec Briana był człowiekiem, który w porównaniu do mojego i Tima, istniał w jego życiu i chciał mu pomóc. Nigdy z bliźniakiem nie rozumieliśmy, dlaczego nie zamieszka razem z nim. On zawsze zbywał to ciszą, bądź nagle zmieniał temat. Jego ojciec musiał go kochać, skoro raz na jakiś czas zabierał go z tego bagna i dawał prezenty. Jednym z nich była właśnie kamera, którą kręcił jakieś durne filmiki. Początkowo się z niego śmiałam, kiedy nie wypuszczał kamery z dłoni. Teraz jednak mu za to dziękowałam, bo dzięki temu miałam w zasięgu ręki wspomnienia, które po prostu wyparowały z mojej pamięci. Mimo to nie potrafiłam odtworzyć żadnego z filmów. Mogłam godzinami siedzieć z kasetą w ręku, wpatrując się tępo w jej czarne opakowanie. Nie byłam jednak w stanie zobaczyć tego, co się na nich znajdowało. Bałam się, że to mnie tylko kompletnie załamie, a ja się poddam i pójdę na okoliczne drzewo. W zasadzie tylko nadziej na ich odnalezienie trzymała mnie przy życiu.

-Wynoś się stąd kurwa!

Kolejny wrzask i trzaśnięcie drzwiami. Płacz i zapalany papieros. Powoli podniosłam się z zakurzonej podłogi i opadłam na idealnie zaścielone łóżko Briana. On kochał porządek, to go w znacznej mierze różniło ode mnie i Tima. Szybko zamknęłam swoje powieki i nucąc w głowie dalszą część piosenki starałam się usnąć.

I Fear No Deathحيث تعيش القصص. اكتشف الآن