IX.

33 2 0
                                    

-Oszaleję z tym. - Mruknęłam, kiedy ten cholerny kabel po raz kolejny znalazł się pod moimi nogami, a ja wylałam gorącą czekoladę na swoje dłonie i podłogę.

-Wystarczy ćwiczyć yogę.- Usłyszałam jego ciepły głos, dochodzący ze schodów. Od razu do mnie podszedł, wziął czekoladę i poszedł do kuchni. Ruszyłam za nim, żeby umyć dłonie, ale on już stał w salonie i ścierał podłogę.

-Też chcesz?- Zapytałam, podając mu już osuszony kubek. Wziął bez słowa i upił kilka łyków. Cicho westchnął, kiedy napój poparzył mu język.

-Wystarczy być ognioodpornym.- Powiedziałam, na co ten przewrócił oczami.

-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?

-Bingo.

Kilka razy dmuchnęłam w czekoladę, żeby nieudolnieochłodzić, ale ta nadal nieprzyjemnie paliła w usta.

-Poddaję się.- Mruknęłam, odkładając kubek spowrotem na lekko przechylony blat.- To jeszcze nie ta pora.

-Przejdziemy się nad jezioro, wrócimy i będzie chłodna, co na to powiesz?- Zaproponował, a ja kiwnęłam twierdząco głową.

Wychodząc z salonu widziałam kątem oka jak chwyta kocyk. O dziwo na zewnątrz było ciepło. Może i wiosna dopiero się zaczynała, ale ciepłe promienie słońca idealnie ogrzewały ciało po tym przeszywającym chłodzie jaki panował w naszym domu. Spojrzałam w jego tarczę mrużąc przy tym oczy. Może i nie było to najprzyjemniejsze uczucie na świecie, ale jak potrzebne, po tylu miesiącach szarości i mrozu.

Po chwili jednak dłoń Briana delikatnie pociągnęła mnie w przeciwną stronę, a ja bez słowa ruszyła za nim. Przedzieranie się przez wysokie krzaki, które zaczęły rosnąć czując promienie słońca, nie należało do najprzyjemniejszych, ale już po chwili oboje siedzieliśmy na kocu, wpatrzeni w leniwie poruszającą się taflę jeziora. Albo stawu, bądź innego zbiornika wody. Na dobrą sprawę było wielkie, ale pod naszym domem znajdowała się jego niewielka odnoga. Zazwyczaj pływały na nim kaczki, albo łabędzie, czasami zdarzały się czaple. Jednak najlepszy widok na nie był z okna w  gabinecie Operatora. Ode mnie widziałam tylko trawy i jak odpowiednio mocno się wychyliłam, można było dostrzec jego kawałek.

-Uwielbiam spędzać tutaj czas.- Powiedział po chwili ciszy blondyn, a ja musiałam przyznać mu rację.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now