VIII.

82 6 0
                                    

-W końcu wróciłeś.- Powiedziałam, patrząc się w ciemny róg pokoju. Po chwili mężczyzna zrobił krok do przodu, a jego maska delikatnie rozbłysnęła, żeby po chwili znowu zagubić się w ciemności.- Chciałam z tobą porozmawiać.

-O tym jak bardzo chcesz się pieprzyć z Jasonem, czy jak bardzo on chce przelecieć ciebie?- Wysyczał, a ja cicho się zaśmiałam, siadając na parapecie.

-Podsłuchiwałeś naszą rozmowę, prawda?- Zapytałam, a w głowie zanotowałam że ten cień, który przeszedł za mną kiedy oglądałam zabawki, nie był zwykłym złudzeniem.- Jeżeli się nie mylę rozmawialiśmy o moich braciach i o tym kogo kocham bardziej. Nie powiedziałam chyba nic niestosownego, co mogłoby urazić twoją dumę.

-Od kiedy tutaj tylko się zjawiliśmy, ślinisz się na jego widok. Myślisz, że nikt tego nie widzi, że ich to omija?- Powiedział, powoli zbliżając się do mnie. Nie chciałam dać po sobie nic poznać, ale przełknęłam głośniej ślinę i pozwoliłam odrobinę swojemu wewnętrznemu głosu dojść do panowania nad moim ciałem. W opuszkach palców czułam mrowienie, wystarczyła sekunda, a moje sznurki oplotłyby jego ciało.

-To, że ty coś widzisz i nie chcesz ze mną o tym porozmawiać, nie jest moją winą.- Powiedziałam twardo, a mężczyzna cicho się zaśmiał. Nagle się zerwał i sekundę później trzymał w swojej dłoni moje gardło, przyciskając swoim ciałem moje, do okna. Z moich dłoni wyszły sznurki, które zacisnęły się wokół jego kończyn. Wystarczyła jedna myśl, a wbiłyby się w jego skórę, rozcinając żyły, rozrywając ścięgna, a może nawet łamiąc kości.

-Nie mogę cię dotknąć od kiedy spotkaliśmy się w Japonii. Mogę cię tylko przytulić i pocałować, o ile nie ma to żadnego podtekstu. A on wpycha ci łapę między uda, a ty cicho jęczysz mu do ucha.- Wyszeptał, a ja musiałam przyznać mu rację. Odsuwałam go od siebie od jakiegoś czasu, coraz bardziej i mocniej, tym samym pozwalając czerwonowłosemu na wszystko.

-Po prostu nie jestem gotowa.- Powiedziałam cicho, ale on tylko się zaśmiał. To było słabe wytłumaczenie, które tak właściwie nic nie znaczyło.- Zrozum do cholery, że sama nie wiem co z sobą zrobić.- Wysyczałam, odpychając od siebie mężczyznę, który delikatnie odsunął się ode mnie, chociaż użyłam całej swojej siły.- Od dwóch lat stoję między młotem, a kowadłem, nie wiem co mam zrobić i gdzie znaleźć sobie miejsce na ziemi. Jason przypomina mi o tym, jak jeszcze było normalnie, jak byłam zwykłym człowiekiem, jak nie wiedziałam o tym co istnieje po drugiej stronie. I nagle proszę, mój każdy facet okazuje się być mordercą, z resztą jak moi bracia, a ja umieram, ale jednak żyję. Myślisz, że łatwo jest przywyknąć do takiego życia?- Zapytałam i oczekiwałam chyba wsparcia, ale mężczyzna tylko się zaśmiał.

-Myślisz, że my tego nie przeżywaliśmy?- Mężczyzna znowu podszedł do mnie, a w jego dłoni błysnęło ostrze noża.- Nie zapominaj, że na świecie są też inni, których to spotkało. A każdy nieśmiertelny, bez głowy, może stać się śmiertelnym.- Wyszeptał, przykładając mi ostrze, do szyi. Przestałam oddychać, czułam jedynie jak cała drżę.- Może nawet dowiedziałabyś się co jest po śmierci?

-Idź już stąd.- Wyszeptałam, czując jak w oczach zbierają mi się łzy. Przed kilkoma minutami byłam gotowa go pocałować i powiedzieć jaki ważny dla mnie jest, później byłam w stanie go zabić, aż w końcu zaczęłam się go bać. Nienawidziłam tej mojej niestabilności emocjonalnej, ale z drugiej strony, nie pojawiała się ona bez powodu.

-Nie pożegnasz się ze mną?- Zapytał, na co przecząco pokiwałam głową, przygryzając swoją wargę do krwi. Japończyk zebrał kroplę mojej ciemnej krwi, na ostrze i zaśmiał się, w swój charakterystyczny sposób. Następnie otworzył okno znajdujące się za mną, a w następnej sekundzie zostałam w naszej sypialni sama.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now