XVI.

55 3 0
                                    

Spojrzałam na kobietę, która przeglądała się w lustrze. Była piękna. Jasne blond włosy i niebieskie oczy, filigranowa budowa i jasna karnacja, ale nie chorobliwie blada jak w moim przypadku. Czasami zastanawiałam się jakim cudem jest moją matką, bardziej wyglądała na mamę Briana niż moją i Tima. Chociaż z drugiej strony Brian miał ciemniejsze włosy od niej i brązowe tęczówki. Gdybym nie znała naszej babci, uznałabym że nas adoptowała.

A teraz przymierzała w jednej z przymierzalni jasną koszulę, z zdobionym kołnierzykiem. Pojechałyśmy do miasta obok. W naszym pomimo, że było kilka większych sklepów, matka nie chciała kupować. Nie dziwiłam jej się, tam mieli ją za alkoholiczkę z schizofrenią, a tutaj była wolna i jedyne z czym się spotykała to masą uprzejmości i pożądliwym wzrokiem mijanych facetów. Przyjechałyśmy tutaj kilka godzin wcześniej swoim samochodem. I tak, mieliśmy samochód, stary i w niezbyt dobrym stanie, ale kiedy mama kończyła swoje napady, mogła wsiąść za kierownicę i pojechać się odciąć od świata na jakiś czas. Czasami też jeździła nim na zakupy, tak jak dzisiaj.

-I jak wyglądam?- Zapytała się, patrząc na mnie z powątpiewaniem. Wyglądała pięknie, każdy na zdrowym umyśle chciałby tak wyglądać, a ona pyta się mnie o zdanie? Mnie?

-Bardzo dobrze.- Odparłam, uśmiechając się delikatnie. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Zasunęła kotarę i sądząc po dźwiękach zaczęła się przebierać. Spojrzałam na drugi koniec przymierzalni gdzie także była matka z córką. Kobiety śmiały się głośno, żartowały, robiły zdjęcia i przymierzały wzajemnie swoje ciuchy. Irytowało mnie ich zachowanie, nie lubię zbyt silnych emocji w miejscach publicznych. Ale z drugiej strony im zazdrościłam. Chyba odczuwałam pustkę z powodu choroby mojej mamy i ciężko było mi pogodzić się z tym, że wychowywałam się praktycznie bez rodziców. Na co dzień nie było to dla mnie uciążliwe, potrafiłam radzić sobie sama, a do tego miałam braci, o ile nie szlajali się gdzieś po opuszczonych budynkach. Jednak kiedy widziałam obrazek szczęśliwej rodziny, gdzieś w środku czułam smutek.

-Gotowe.- Kobieta wyszła z przymierzalni, kierując się w stronę kas. Ruszyłam za nią, jednak ona nagle się zatrzymała i spojrzała na mnie z uśmiechem.- A ty czegoś nie chcesz? Nie spodobało ci się coś?- Zapytała, a ja bez słowa pokiwałam przecząco głową. Większość ubrań kupowałam w sklepach z odzieżą używaną, a jeżeli coś wybitnie mi się spodobało i było stosunkowo tanie kupowałam w zwykłym sklepie. Dlatego moja szafa nie mogła narzekać na bycie pustą, chociaż fakt faktem wiele ubrań wyglądało na identycznych. W końcu czarna bluza z kapturem i leginsy, ciężko odróżnić, nawet jeżeli położy się je obok siebie.- Jesteś pewna, że nic nie potrzebujesz?- Zapytała jeszcze raz, a ja już cicho westchnęłam.

-Mam wszystko co potrzebuję, potrafię się sobą zająć.- Powiedziałam z lekkim poddenerwowaniem i podeszłam do kasy, a kobieta za mną. Kasjerka spakowała jej koszulę, a ona zapłaciła i wyszłyśmy na zewnątrz. Na niebie było słońce, ale mimo to wiał chłodny wiatr. Zmrużyłam oczy i zaczęłam iść w kierunku samochodu. Matka jednak podeszła do mnie i złapała za rękę, uśmiechając się szeroko.

-Gdzie pędzisz?- Zapytała, śmiejąc się pod nosem.- Chodźmy na obiad, w domu i tak nic nie ma, a jestem strasznie głodna.

Dlatego zatrzymałam się i razem z nią zaczęłam iść w kierunku jakiegoś baru. Zamówiłam burgera z frytkami, a ona sałatkę z kurczakiem. Obżeram się, kiedy ona dalej dba o sylwetkę. Zaczynałam czuć się obrzydliwie tłusta i brudna. Nie wiem dlaczego jej obecność tak na mnie działała, a może to po prostu przez wzrok siedzących dwa stoliki dalej mężczyzn w skórach, którzy co jakiś czas zerkali na blondynkę i coś do siebie szeptali, aby po chwili spojrzeć na mój chłodny wzrok i zamilknąć? Byłam obrzydliwa stojąc przy niej. Poczułam łzy pod powiekami i gulę w gardle, ale nie dałam po sobie nic poznać i dokończyłam obiad. A dawna nie jadłam czegoś tak dobrego i sytego, jednak z tyłu głowy miałam wyrzuty sumienia, że za jakiego grubasa muszę mieć mnie ci ludzie za mną, przede mną, czy obok mnie. Kobiecie nie wypada, przecież kurwa kobieta nie może być głodna!

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now