II.

66 2 0
                                    

Po cichu weszłam do sypialni, na drzwiach której mienił się srebrny napis "Rebecca". Kobieta która uratowała mi życie, a raczej ciało, zabroniła mi do niego wchodzić, jednak co smakuje lepiej od zakazanego owocu? Kilka minut po północy nacisnęłam na klamkę i przekroczyłam próg zakazanego pokoju. Od razy uderzył we mnie mocny odór kurzu. Śmierdziało tak, jakby od lat nikt nie przekraczał jego progu i w sumie mogłam mieć trochę racji. W rogu leżały niedbale rzucone ubrania, łóżko było niezaścielone, a na szafce stała butelka z niedopitą wodą.

-Pojebane.- Mruknęłam i podeszłam  do szafy, z której wyciągnęłam granatowy plecak, a do jego środka zaczęłam wrzucać znajdujące się obok ubrania. Oczywiście wcześniej oceniając ich przydatność. Raczej nikogo nie zdziwi, że znaczna większość ubrań składała się z bluz i dresów, oczywiście w odcieniach czarnego. Życie w rezydencji nauczyło mnie, że dresy i bluzy to jedyny słuszny wybór. Można je szybko ściągnąć, są wygodne, łatwe w wypraniu i nie krępują ruchów. Pamiętam jak podczas jednego z licznych włamań do sklepów z odzieżą używaną, skierowałam się na wieszaki z dżinsami i chwyciłam jedne z nich. Toby od razu wyrwał mi je z rąk i spojrzał na mnie z dezaprobatą: idziesz tańczyć do klubu nocnego, czy zapierdalać po lesie dziesięć kilometrów? Nie miałam więcej pytań i już na stałe pozwoliłam dresom zagościć na moim ciele. Czasami zamieniłam je na legginsy, ale Toby zawsze żartował, że to rozprasza Briana, przez co zrezygnowałam też z nich. Jednak czasami ubierałam je w dzień, kiedy nie mieliśmy treningów i spędzaliśmy go na kanapie oglądając filmy.

-Jesteś taka ckliwa.- Mruknęłam do siebie, zapinając plecak. Następnie podeszłam do jednego z regałów, na którym leżały albumy. Chwyciłam ten leżący najbardziej na prawo i trafiłam w dziesiątkę, bo to w nim były najbardziej aktualne zdjęcia. Większość z nich była z siostrą Ethana i jak podejrzewam, jej koleżankami. Tylko niektóre były z rodziną. Ta brunetka coraz bardziej wydawała się być dla mnie znajoma, jednak im intensywniej o niej myślałam, tym bardziej bolała mnie głowa. Nie potrafiłam umiejscowić jej twarzy w żadnym punkcie mojego życia, chociaż ciągle miałam wrażenie, że powinnam gdzieś pasować.

-Przecież masz zakaz wchodzenia tutaj.- Usłyszałam za sobą głos bruneta i cicho zaklęłam, odwracając się w jego stronę. Miałam na sobie ciemne dresy i bluzę, które kupiła jego mama z myślą o mnie, a na ramiona zarzuciłam kurtkę jego siostry dla niepoznaki. Może I pogoda nie sprawiała, że było mi zimno, jednak wścibskie spojrzenia ludzi już mogłyby na mnie źle zadziałać, a na pewno nie zapewniłyby anonimowości.

-Mam nadzieję, że wybaczysz mi to przewinienie. Już się stąd zbieram i to dosłownie.- Mruknęłam i wyminęłam go, zakładając plecak na ramię.

-Uciekasz?- Zapytał niepewnie, a ja bez odwracania się do niego kiwnęłam twierdząco głową, schodząc po schodach.

-Uciekanie to zbyt mocne słowo. Mówiłam twojej mamie, że będę musiała iść dalej i jestem wdzięczna za jej pomoc. To, że się obudziłeś nie jest moją winą. Wracaj do łóżka. - Dodałam, otwierając główne drzwi.- Do nie zobaczenia.

-Czekaj!- Po chwili usłyszałam za sobą jego szybki bieg po schodach, a sekundę później stanął obok mnie, zawijając wokół szyi szalik.- Idę z tobą.

-Nie biorę jeńców.- Mruknęłam i ruszyłam przed siebie szybkim krokiem. Sekundę później usłyszałam jak chłopak podbiega do mnie i zrównuje krok. Pomimo, że był ode mnie o kilka centymetrów wyższy i zapewne miał dłuższe nogi, ciężko mu było dorównać mi kroku. Jednak trening w rezydencji na coś się przydały.

-Dokąd idziesz?- Zapytał po chwili, z wyraźnie przyspieszonym oddechem. Zmęczył się.

-Przed siebie.

I Fear No DeathOù les histoires vivent. Découvrez maintenant