IX.

71 7 0
                                    

Lato miało wiele plusów, a jednym z nich i niezaprzeczalnie najlepszym, było to że las był suchy. Wracając ze szkoły wysiadałam na przystanku i do wyboru miałam dłuższą drogę, prowadzącą główną ulicą, a przejście na skróty, prowadzące przez niewielki las. Często kiedy mówiłam, że mieszkam obok lasu, ludzie mieli na myśli gąszcz, wysokie drzewa i stada dzikich zwierząt, w szczególności pum. A ten las wcale nie był taki duży i niebezpieczny jakby się mogło wydawać. Droga przez niego trwała o połowę czasu mniej, a i omijałam ludzi, z którymi i tak nie miałam ochoty na rozmowę. Zazwyczaj pytali co z mamą i czy jest lepiej niż ostatnio. Zazwyczaj kiwałam głową, że tak, zakrywając przy tym siniaki na przedramionach. W lesie było ciszej, spokojniej i tylko czasami, mijałam jakiegoś biegacza. Kiedyś tędy chodził jeszcze mój sąsiad, dopóki cztery lata temu nie został zamordowany, a jego twarz nie została przybita na drzwiach jego domu.

Oprócz tego jednego wypadku, moja okolica była naprawdę spokojna. Większość osób mieszkająca obok mnie była po sześćdziesiątce. Gdyby nie fakt, że babcia oddała nam dom, sama przeprowadzając się do naszego małego mieszkanka, na naszej ulicy nie byłoby nikogo młodszego. Stąd nigdy nie czułam się niebezpiecznie i jako dzieci z braćmi często spędzaliśmy całe dnie bawiąc się w lesie, łamiąc zakazy mamy. Ona nie lubiła tego miejsca, nieraz chciała się wyprowadzić, kilka razy nawet wystawiając dom na sprzedaż. Nikt jednak nie chciał go kupić. Nie oszukujmy się, ale dom był ruiną. Dach do wymiany, tak samo jak okna, elewacja, ogrzewanie i setki innych drobniejszych rzeczy. Dom potrzebował gruntownego remontu, a cena jaką za niego chciała, była niebotycznie wielka. Później okazało się, że dom został przepisany na mnie i Tima, a ona nie ma do niego żadnych praw. Oczywiście skończyło się to awanturą i kolejnym pobicie. Już chyba zaczynałam to traktować jako rutynę i kiedy tego nie było, zaczynałam czuć się niepewnie.

Dlatego taka droga z przystanku do domu, przez las, niesamowicie dobrze działała na moje samopoczucie. Odrobina świeżego powietrza, chwila ciszy i kompletnego spokoju. I ptaki, które uwielbiałam oglądać.

-Kurwa.- Wydusiłam z siebie, kiedy poczułam jak jeden z wystających korzeni, które codziennie omijałam, zatrzymuje mi lewą stopę, a ja upadam z cichym hukiem na ziemię.- Cholera jasna.- Mruknęłam, powoli obracając się na plecy.- Brawo Wright, lubisz czasami popatrzeć, w niebo, co nie?- Zapytałam samą siebie, dokładniej przyglądając się niebu nad sobą. Normalnie zapewne już dawno bym wstała na nogi i ruszyła w dalszą drogę. Ale dzisiaj był wyjątkowo ciepły dzień, las był suchy, a niebo nade mną wyjątkowo niebieskie. Poczułam jak ogarnia mnie nagłe zmęczenie, dlatego zamknęłam powieki i wzięłam kilka głębszych oddechów. Uwielbiałam ten zapach, kojarzył mi się z bezpieczeństwem i wolnością.

-Dzień dobry, pobawi się Pani ze mną?- Słysząc czyjś głos od razu otworzyłam oczy, a nade mną zobaczyłam zielone, dziecięce tęczówki. Cała zadrżałam, a adrenalina uderzyła we mnie momentalnie. Podniosłam głowę i odsunęłam się spod dziewczynki, wstając szybko na nogi. Dla bezpieczeństwa zrobiłam jeszcze kilka kroków do tyłu, a dopiero później dokładniej się jej przyjrzałam. Miała na oko sześć lat, długie, jasnobrązowe włosy i nie wiedzieć czemu była w różowej koszuli nocnej. Może i było ciepło, ale nie na tyle, żeby tak małe dziecko stało na boso w środku lasu, w koszuli nocnej.

Kiedy tylko delikatnie się uspokoiłam, wzięłam głębszy oddech i spojrzałam na dziewczynkę, delikatnie się uśmiechając.

-Cześć słonko, co ty tutaj robisz?- Zapytałam, podchodząc do niej powoli.- Gdzie twoi rodzice?- Dodałam, kucając przed nią, żeby zrównać nasze spojrzenia.

-Przyszłam tutaj za tatą, ale nagle zniknął kiedy panią zobaczył, a mi się nudzi.- Powiedziała, a na jej twarzy pojawił się mały grymas niezadowolenia. Od razu pokiwałam twierdząco głową, zastanawiając się czy ktoś kiedykolwiek powiedział mi, jak zachować się w sytuacji, kiedy znajdzie się samotne dziecko w lesie.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now