XII.

168 8 0
                                    

Siedziałam w jednej z kawiarni, w której panowała domowa atmosfera. A raczej tym szczycił się właściciel, który umieścił taki napis nad barem. Ja mogłabym to miejsce określić takim mianem, gdyby w powietrzu unosił się dym papierosowy, zapach wymiocin, alkoholu, a obsługa mieszałaby każdego z błotem. Chociaż na dobrą sprawę krew i wnętrzności porozwieszane na ścianach tez ujdą. Wbiłam widelczyk po raz kolejny w kawałek sernika i wsadziłam go do ust. Był dobry, ale nie tak jak ten Tima. Chłopak upiekł go może dwa razy w życiu, a ja i Brian zdążyliśmy się w nim bezgranicznie zakochać. Stwierdził jednak, że upiecze go w życiu jeszcze dwa razy. Na mój ślub i pogrzeb, a że te obie rzeczy stały się nieprawdopodobne do spełnienia, musiałam pogodzić się z jego stratą na zawsze.

-O czym myślisz?- Głos Williama sprawił, że oderwałam się od swojego świata i spojrzałam na niego pytająco. Chłopak tylko cicho się zaśmiał i wskazał na mój talerzyk.- Dłubiesz w tym serniku, jakbyś chciała zrobić z niego papkę.

-Zamyśliłam się.- Wyszeptałam, spuszczając wzrok.- Tak jakoś nie mogę się skupić.

-Ostatnio zdarza ci się to często. Coś się stało?- Spytał, a ja westchnęłam. Muszę z tobą zakończyć znajomość by cię chronić. Zdarzyło się tak, że się w tobie zakochałam, ale ten wariat w masce też ukradł kawałek mojego wyrywanego zbyt często serca. To się stało.

-Pokłóciłam się z bratem i się do siebie nie odzywamy.- Była to po części prawda. Kłótnia z Timem nadal we mnie siedziała. Mimo to rozmawiałam z nim, ale nasze rozmowy były raczej oschłe i pozbawione emocji. On pytał co zrobić, ja mówiłam co gdzie jest i czasami skomentował film który obejrzał. Nie potrafiliśmy złapać wspólnego języka. Brian starał się nas pogodzić, ale dopóki oboje się nie zgodzimy, nic z tego nie wyniknie. Większość czasu spędzałam z Kagekao, bądź tak jak teraz, z Willem.

-Znowu okres?- Zażartował, a ja na twarz założyłam wymuszony uśmiech.

-Tak.- Skłamałam, upijając łyk herbaty.- Mamy październik, a jemu nadal nie przeszło.

-Czekaj...- Mężczyzna wyciągnął swój telefon i zaczął coś nim stukać.- Czy my znamy się już cztery miesiące?

-Yep.- Odparłam, przenosząc wzrok na świat za oknem. Wokół nas rosły drzewa, a trawa była równo skoszona. Uroki publicznego parku. Ludzi było mało. Większość kryła się w pobliskich restauracjach, przez kłębiące się na niebie wręcz czarne chmury.

-Gdybym wierzył w Boga uznałbym, że to dzięki niemu się poznaliśmy.- Powiedział, a mnie zamurowało. William zawsze był dla mnie nad wyraz miły. Uśmiechał się, śmiał i traktował jak kogoś, kto gościł w jego życiu wręcz od jego początku. Jednak to wyznanie sprawiło, że poczułam przyjemne ciepło w środku.- Jesteś moją odskocznią od codziennego życia. Nigdy nie przechwalałaś się tym co posiadasz, a pieniądz nie jest dla ciebie najważniejszą wartością. Jesteś skromna i cieszysz się z najdrobniejszych rzeczy. Moja była dziewczyna była taka tylko wtedy, kiedy najpierw dostała diamentowe kolczyki.- Po tych słowach upił łyk kawy, a ja nie wiedziałam co na to odpowiedzieć.

William raczej nigdy nie narzekał na brak gotówki i było to widać nie tyle w jego zachowaniu, jak w wyglądzie. Jego ubrania były z wyższej półki, tak samo jak rzeczy którymi się otaczał. Moje kosztowności mogły co najwyżej służyć jego jako podnóżek. Mimo to był osobą, która nikogo nie oceniała miarą pieniędzy. A nasza znajomość była tego potwierdzeniem. Nigdy nie uważałam siebie za piękność, ale za skończoną maszkarę też nie. Byłam najzwyczajniej w świecie przeciętna. Moje ubrania ograniczały się do czarnych spodni, koszulki i na to narzuconego swetra, czy też bluzy. Moje jedyne tenisówki lata młodości miały już dawno za sobą, a moja ukochana bluza, stała się już szara. On jednak zwrócił na mnie uwagę i chciał mnie poznać. Dawałam mu normalność, której nie mógł dosięgnąć w środowisku którym żył. Działało to także w drugą stronę. On dawał mi normalność, której nie mogłam zaznać w moim życiu. Czy właśnie ta "normalność" sprawiała, że lgnęliśmy do siebie mimo wszystko?

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now