XIII.

33 3 0
                                    

-Jesteś przepiękna.- Powiedział mierząc mnie wzrokiem. Był o głowę ode mnie niższy, miał bardzo jasne, i dłuższe blond włosy. W tym świetle miał szare oczy, duże ale tak dziwnie pozbawione blasku. Kiedy zatrzymał się na moich stopach, nieznacznie się skrzywił.- To ubranie, musi być niewygodne, dam tobie coś na przebranie. Chcesz?- Zapytał, a ja niepewnie pokiwałam głową, głupio się uśmiechając. Trzeba zgrywać pozory jak najdłużej.- Wejdź.- Dodał i delikatnie chwycił mnie za rękę, prowadząc, jak przewidziałam do łazienki. Wszystko jest już gotowe.

Z ciągłym głupim uśmiechem, weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było w nim okno, które na wszelki wypadek uchyliłam. Sięgnełam po plyn micelarny i zmyłam makijaż. Mój klient albo był drag queen, albo takie spotkania były u nim codziennością. Jako ubania dostałam białe skarpetki, jasne dźinsy i biały t-shirt. Spodnie były dość mocno obcisłe, ale sam fakt że te rzeczy czekały na mnie, był co najmniej niepokojący. Spojrzałam na siebie i westchnęłam. Wyglądałam jak mama dwójki dzieci odprowadzająca je do przedszkola.

Po chwili podeszłam do drzwi  cicho je uchyliłam. Mężczyzny nie było, prawdopodobnie był w salonie połąconej z kuchnią ponieważ dochodziły z niej ciche dźwięki muzyki i uderzenia sztućców o naczynia. To była szansa na szybki rekonesans.

Najciszej jak potrafiłam skierowałam się do najbliższych drzwi. O dziwo trafiłam do sypialni, ale nie wyglądała na używaną. Z przyzwyczajenia otworzyłam okno, tworząc sobie kolejną drogę ucieczki. Były w niej jeszcze drzwi, które powoli uchyliłam, a przez widok zawartości prowizorycznej szafy, moje źrenice się powiększyły. Na wieszakach wisiały komplety damskich ubrać. Od skąpych spódnic z topami, po ogrodniczki  z kardiganami. Pod każdym zestawem leżały buty i karteczki z damskimi imionami.

-O kurwa.- Mruknęłam, zdając sobie spawę, że swój trafił na swojego. On nie mógł być normalny, był albo kolekcjonerem damskiej mody, albo mordercą, a do jego pustych oczu pasowała druga opcja. Równie cicho jak weszłam do pokoju, tak samo cicho z niego wyszłam, zamykając drzwi. Nstępnie trzasnęłam tymi od łazienki, aby dać mu sygnał, że wyszłam. Od razu z kuchni wyłoniła się jego twarz i dłoń, którą mnie do siebie przywołał. Ruszyłam powoli w jego stronętając przy blacie, po którego drugiej stronie, mężczyzna nalewał wino.

-Nasze zdrowie.- Powiedział cicho podając mi lampkę wina, a następnie oboje wypiliśmy łyk czerwonego napoju.- W tym wydaniu wyglądasz jeszcze piękniej.- Dodał, a ja sztucznie zachichotałam. W sumie może mieć też fetysz matki, bądź lubi przebiernki ale nie takie typowe jakie kojarzą się z seksem.

-Jak się nazywasz?- Zapytałam, zaaz po moim sztucznym śmiechu.

-Elska, a ty?

-Weronika.- Odparłam, a on delikatnie kiwnął głową, jakby chcąc potwierdzić mi, że zapamiętał. I tak zaraz miał umrzeć, więc niech chociaż wie kto go zabił.- Jednak twoje imię nie jest typowe. Skąd pochodzisz?

- Z Islandii, ale przeprowadziłem się tutaj, żeby hodować konie.- Albo teź łatwiej mordować, biorąc pod uwagę, że na Islandii było mało mieszkańców, więc dużo łatwiej o wpadnięcie w ręce policji.

-Ciekawe, nigdy nie poznałam nikogo z tamtych stron.- Dodałam, chcąc jeszcze przez chwilę pociągnąć rozmowę i sprawić, żeby mi zaufał, na ile to było możliwe.

Ten jednak ewidentnie nie chciał przedłużać tego tematu i poprowadził mnie na kanapę. Usiadł, a następnie kazał zrobić to też mi. Moją głowę położył na swoich kolanach i delikatnie zaczął gładzić moje włosy, wpatrując się w czarny ekran telewizora. Ta sytuacja nie należała do najprzyjemnieszych , rzekłabym wręcz, że była cholernie niekomfortowa, ale w końcu oficjalnie byłam prostytutką i musidałam robić, to co chciał.

I Fear No DeathWhere stories live. Discover now