XVII.

36 1 0
                                    

"Moja matka zawsze powtarzała, że zasługuję na to co najlepsze. Każdego kogo przyprowadziłam do domu i przedstawiałam jako partnera obrzucała pogardliwym spojrzeniem. Ojca nie było, więc tylko na niej mogłam polegać. Nie zaakceptowała żadnego, a ja odbijałam się od ścian. Nie wiem dlaczego to robię, ale chyba potrzebuję odpoczynku. Przynajmniej odrobinę. Dzieci śpią, a ja pomimo wzięcia podwójnej dawki leków przepisanych na sen, nie potrafię zasnąć."

Przewróciłam kartkę notatnika na następną. W duchu dziękowałam matce, że miała czytelne pismo na tyle, że mogłam czytać wszystko w równym rytmie.

"Kiedy Elise powiedziała, że zaszła w ciążę byłam najszczęśliwsza na świecie. Sama pragnęłam być matką, ale przez ilość leków jakie przepisał mi terapeuta, zajście w ciążę było nieodpowiedzialne. Poza tym nawet te dawki nie były w stanie zahamować skutecznie moich przewidzeń i zapobiec problemom z snem. Całą ciążę spędziłam z Elise, chłopak powiedział, że nie będzie wychowywał dziecka, bo nie jest gotowy. Jej rodzice nie chcieli mieć z tym nic wspólnego, więc we dwie zamieszkałyśmy w małej kawalerce, którą sprezentowali jej niedoszli teście. Nie chcieli zostawić wnuka z niczym, pomimo że wyrzekli się go przed urodzeniem. Ten czas był piękny, Elise promieniała, a ja nadal miewałam przewidzenia, ale nie tak bliskie jak w domu u matki. Teraz widywałam go tylko czasami, pomiędzy budynkami. Moja Elise wiedziała z czym mam problem i nie reagowała agresją, kiedy nagle zrzucałam szklankę bo stał w środku nocy pod blokiem. Kochałam ją, a ona mnie. I urodziła, zdrowego syna, ale sama..."

W tym miejscu tusz byl delikatnie rozmazany, musiała płakać kiedy to pisała.

"W szpitalu pojawił się Jim z rodzicami. Nie chcieli go, planowali oddać, ale odmówiłam. Poprosiłam, żeby przekazali mi go pod opiekę i tak się stało. Nazwałam go Brian, planowałyśmy to razem z Elise. Wróciłam do matki z dzieckiem, była wściekła, kiedy dowiedziała się o jego historii. Ale przyjęła nas pod dach i pomagała. A ja mogłam wychodzić i się realizować. Znalazłam pracę w sklepie nieopodal. Postaci nie widziałam wcale więc przestałam brać leki, poznałam mężczyznę. Nie mówiłam mu o Brianie, czekałam z tym. Nie przedstawiłam go matce i przez prawie rok żyłam jak w bajce. Brian rósł, skończył rok, na szczęście miał tak jak ja i Elise jasne włosy. Oczy odziedziczył po ojcu, ale był małą wersją mojej Elise. Mój związek z tamtym mężczyzną zaczął rozkwitać. Zaprosił mnie do siebie po pracy. Skłamałam mamie, że wzięłam dłuższą zmianę. Brian nie był wymagający, nie chorował, jadł wszystko, zdrowo się rozwijał i dostawaliśmy na niego alimenty. Jednak nie pytała. Było cudownie, wypiliśmy wino, jedno, drugie, byłam już mocno pijana a on zaczął mnie dotykać. Nie chciałam tego, ale nie reagował. I wtedy on wrócił. Zawsze sądziłam, że jest moim wyobrażeniem, ale wtedy go ode mnie odciągnął i rzucił o ścianę. Nie wiedziałam co się dzieje, czułam alkohol w moim ciele. Pojawiła się krew, wstałam, ale poczułam jak robi mi się słabo. Obudziłam się w swoim łóżku. Sięgnęłam po leki, ta cała sytuacja pewnie była spowodowana ich brakiem. Spiłam się, zasnęłam i zaczęłam śnić na jawie. Mijały tygodnie, a ja czułam się coraz gorzej. Lekarz potwierdził to czego się zarówno bałam, a o czym także marzyłam. Ciąża, bliźniacza. Bałam się reakcji matki. Krzyczała, rzucała rzeczami, pytała dlaczego to zrobiłam, dlaczego się puściłam. Kochałam ją i jej to wybaczyłam, ale zabrałam Briana i wróciłam do mieszkania. Było mi ciężko samej, musiałam znowu odstawić leki. Nie chciałam żeby coś im się stało. Smutno uśmiechałam się do Briana, a on dotykał mojego brzucha i tylko sobie znanym językiem do niego mówił. Dziewczynka i chłopiec, chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa kiedy to usłyszałam. Starałam się odnaleźć tamtego mężczyznę, ale zapadł się pod ziemię. Dlatego za naszą dwójkę wyobrażałam sobie jak będą wyglądać nasze dzieci. Oboje mieliśmy jasne włosy i oczy. Wiedziałam, że moja matka ucieszy się kiedy je zobaczy. Dzwoniła do mnie codziennie, martwiła się, ale nie byłyśmy gotowe żeby zamieszkać razem. W szpitalu była ze mną, do domu także wróciliśmy razem. Moja psychika jednak była na dnie, ciągle go widziałam, Brałam leki, ale on nie znikał."

I Fear No DeathKde žijí příběhy. Začni objevovat