[03] Chapter Third (Third Season)

Start from the beginning
                                    

Odwróciła się do drzwi, słysząc ciche pukanie. Podeszła do nich powoli i otworzyła je niechętnie. Przesunęła się na bok, wpuszczając do środka Erica, który nawet nie starał się ukryć tego jak bardzo był niezadowolony z faktu, że Willson postanowiła go zignorować i przyszła do pracy. Popatrzył na tablicę, unosząc jedną brew.

— Pytajnik, kobieta i pognieciona kartka. Widzę, że idzie ci brawurowo — wymamrotał cicho, uśmiechając się do niej półgębkiem. Fuknęła głośno, odwracając się do niego plecami. Zaczęła bezsensownie grzebać po szufladach swojego biurka, udając że była tym naprawdę zajęta.

— Jeżeli to wszystko, co masz do powiedzenia, to daj mi spokój Kesper i zajmij się czymś pożytecznym — wymamrotała cicho, nerwowymi ruchami przerzucając papier z jednej części szafki na drugą. Jej dłonie drżały mocno od nadmiernej ilości kawy, którą wypiła przez całą noc.

— Przyszedłem powiedzieć ci, że dostaliśmy zgłoszenie o morderstwie i pomyślałem, że skoro już tutaj jesteś, to mogłabyś się przynajmniej zająć czymś produktywnym — przewrócił oczami. Wziął czerwony flamaster i po zajrzeniu do swojego telefonu, napisał na tablicy dwa numery rejestracyjne, podkreślając jeden z nich dwiema grubymi liniami. — Ten powinnaś znać. Stał pod twoim blokiem i odjechał za samochodem z tym drugim. Wsiadła do niego kobieta ubrana cała na czarno z zasłoniętą twarzą. Jeżeli cię to w ogóle interesuje — powiedział, a ton jego głosu był tak obojętny, jakby osiągnął temperaturę zera absolutnego. — Dla jasności. Nie zamierzam ci z tym pomagać, bo wolałbym żebyś dała sobie spokój, ale nie wybaczyłbym sobie, gdybyś przez mój upór mnie znienawidziła — rzucił jeszcze tylko, odkładając flamaster z powrotem na miejsce, z którego go zabrał.

Wsunął dłonie głęboko do kieszeni i nie patrząc na nią więcej wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Cassie zacisnęła mocno szczękę, przez co jej zęby zazgrzytały o siebie boleśnie. Uważała Erica za naprawdę cennego przyjaciela i wartościowego człowieka, ale jednocześnie nienawidziła go za to, że nie potrafił przestać jej kochać. Było to dość samolubne uczucie, z czego doskonale zdawała sobie sprawę, ale dość już miała obwiniania się za powodowanie u niego smutku za każdym razem, kiedy widział ją w towarzystwie Zayna, albo jak ten skończony masochista zaczynał o niego wypytywać.

Założyła na siebie z powrotem kurtkę i wyszła szybko ze swojego gabinetu, kierując się do tylnego wyjścia z komendy, prowadzącego prosto na policyjny parking. Poprawiła na sobie kaburę z pistoletami i wsiadła do czarnego samochodu, w którym czekał na nią Kesper. Nie odezwała się do niego słowem i jedynie wyglądała za okno, kiedy mężczyzna wymijał kolejne pojazdy, zmierzając w kierunku miejsca zbrodni. Podparła głowę na dłoni, starając się chociaż przez chwilę skupić tylko na jednej z setek myśli, które nieustannie krążyły po jej umyśle. 

Zastanawiała się, czy miała gdyby poszła do domu Zayna, to miałaby szansę na rozmowę z którymkolwiek z jego przyjaciół. Koniecznie potrzebowała odpowiedzi chociaż na część swoich pytań, na które oni mogli znać odpowiedzi. W tamtym momencie czuła się tak bezradna, że zachciało jej się płakać. Pierwszy raz nie wiedziała, gdzie powinna była zacząć szukać, a Nowy Jork stał się dla niej miejscem tak obcym, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu na oczy.

Wyszła z samochodu, zamykając za sobą drzwi do niego z cichym trzaskiem. Podeszła niespiesznie do taśmy, odgradzającej miejsce przestępstwa od ulicy, by mały tłum gapiów nie był w stanie zadeptać doszczętnie śladów, zostawionych przez mordercę. Skinęła lekko głową do Erica, który uniósł przed nią taśmę i podeszła do zwłok, zakrytych czarnym workiem. Skrzywiła się, kiedy jeden z policjantów podniósł go, osłaniając zmasakrowane ciało nieszczęśnika, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Poczuła jednak ulgę na sercu, kiedy w jego twarzy nie rozpoznała Zayna. Odebrała natychmiast białe, gumowe rękawiczki od Erica i założyła je na dłonie, zabierając się do pracy. Zapowiadał się długi, męczący dzień.

~*~

Weszła powoli do swojego mieszkania, rzucając klucze na szafkę, stojącą zaraz obok drzwi. Odwiesiła kurtkę do szafy i zsunęła buty ze stóp. Była całkowicie wykończona, ale nie żałowała ani jednej minuty, spędzonej w pracy. Przeciągając się przyjemnie weszła do kuchni i włączyła czajnik, chcąc zrobić sobie herbaty. Była tak zmęczona, że nie miała siły na nic poza szybkim prysznicem i snem, który pozwoliłby jej chociaż na chwilę oderwać się od męczącej rzeczywistości. 

Wyjęła kubek i odwróciła się przodem do stołu, o mało nie wypuszczając z dłoni trzymanego przedmiotu. Była tak nieprzytomna, że dopiero teraz zauważyła trzech mężczyzn, siedzących na krzesłach i pijących spokojnie kawę. Zacisnęła mocno szczękę, mierząc ich rozzłoszczonym spojrzeniem. Niall uśmiechnął się do niej półgębkiem, przechylając nieznacznie głowę na bok.

— Wiedziałem, że ucieszysz się z naszego widoku, Willson — roześmiał się cicho, mierząc ją spojrzeniem od stóp do czubka głowy. — Liczyłem jednak na trochę większy entuzjazm — dodał, kiedy nie odezwała się do nich słowem. Wzruszyła lekko ramionami. 

— Daruj sobie, nie mam na to ani chęci ani siły, Horan — wymamrotała cicho, siadając na ostatnim wolnym krześle. Chęć na odpoczynek zniknęła w ułamku sekundy, zastąpiona ogromną nadzieją na to, że w końcu miała szansę dowiedzenia się czegoś konkretnego, co mogłaby połączyć ze wszystkimi poszlakami, na jakie udało jej się natknąć. — Lepiej od razu mówcie, co wiedzie.

— Jeszcze się zastanawiamy, czy aby na pewno chcemy się tym z tobą podzielić — mruknął Liam, przekładając w dłoniach pusty kubek. Siedział nieelegancko rozłożony na krześle zaraz na przeciwko niej. Zmrużyła oczy, wbijając w niego niechętne spojrzenie. Zamachnęła się, wyrywając mu z dłoni naczynie. 

— To w takim razie po co w ogóle tu jesteście? — zapytała z cichym warknięciem. Przez chwilę milczeli, patrząc po sobie dziwnym spojrzeniem. Denerwowali ją coraz bardziej. Faktem było, że chciała ich zobaczyć i z nimi porozmawiać, ale w tamtym momencie zupełnie straciła na to jakąkolwiek ochotę i zapał do tego. — Dobra, posłuchajcie mnie teraz uważnie — westchnęła ciężko, prostując plecy. Opuściła wzrok na dłonie, które położyła płasko na stole, odsuwając od siebie kubek, który zabrała Payne'owi. — Nie wiem, co ja wam zrobiłam, że macie od mnie o coś wieczne pretensje. Co bym nie powiedziała, zaraz rozpętujecie awanturę. Nawet teraz, kiedy wasz przyjaciel ma cholerne kłopoty jedyne co robicie, to mi dogryzacie i zachowujecie się, jak dzieci. Ja mam tego dość. Poradzę sobie sama i znajdę Zayna. Możecie już stąd iść — urwała, unosząc na nich ponownie wzrok. Patrzyli na nią uważnie. Przewróciła oczami. — Z resztą róbcie co chcecie, nie obchodzi mnie to. Bylebyście mi tylko nie przeszkadzali.

Wstała od stołu. Odwróciła się do nich plecami i szurając topami o podłogę. Trzasnęła z całej siły drzwiami do swojej sypialni i usiadła przy biurku. Wsunęła palce we włosy, zaciskając je na nich mocno. Dłonie trzęsły jej się coraz mocniej. Warczała cicho pod nosem, pomstując na nich wszystkich. Sięgnęła do szuflady swojego biurka, otwierając ją zamaszyście. Zacisnęła mocno szczękę, wsuwając dłoń pod kilka teczek, znajdujących się w niej. Przesunęła palcami po niewielkim, śliskim przedmiocie, wahając się przez chwilę. Szybko jednak przełożyła je na paczkę papierosów. 

Wiedziała, że nie była w stanie zmrużyć oka przy którymkolwiek z nich. Zdziwiła się, że Louis siedział spokojnie, nie wtrącając się do ich, dość nieprzyjemnej, wymiany zdań. Była święcie przekonana, że wciąż miał jej za złe to jak go potraktowała w szpitalu i za wszelką cenę zamierzał jej dopiec. 

Poczuła się, jakby cały świat przygniótł mocno jej ramiona. Nie wiedziała, jak wiele będzie musiała poświęcić, by odnaleźć Malika, chociaż była gotowa wiele. Kochała go jak nigdy nikogo. Mogła nawet poświęcić swoją policyjną karierę i zaciągnąć się ponownie do jakiegoś gangu. Już zdecydowała i nie zamierzała tego zmieniać, póki jeszcze miała w sobie na tyle odwagi.

~*~

Something big is comming. Stay tuned.

Przepraszam za tak długą przerwę, ale przerosła mnie ilość nauki i postanowiłam całkowicie odciąć się od Internetu, bo nie byłam w stanie pogodzić wszystkiego ze sobą. Nie jest zbyt ekscytująco, ale następnym razem powinno być ciekawiej.

Czy jest tu ktoś kto interesuje się anime i Japonią? 

The Queen Wears Black | Zayn Malik FanFictionWhere stories live. Discover now