Rozdział

209 14 1
                                    

-Grę?-spytałem z powątpiewaniem w głosie-Ale teraz wymyśliłeś...w co niby mielibyśmy zagrać? W butelkę?
Will obrzucił mnie lekko zestresowanym, a zarazem spanikowanym spojrzeniem.
Wiedziałem ze nie myślał nad tą decyzją ani przez chwilę.
-A może...-zaczął chłopak chaotycznie.
-Will-przerwała mu Nastka-My nie chcemy grać. Idę do pokoju.

My?
Spojrzałem pytająco na chłopaków, ale oni nawet tego nie zauważyli.
-W takim składzie możemy chyba zagrać w D&D...-zabrzmiał, wciąż chaotyczny, głos.
                        ««««»»»»
Po kilku godzinach gier, które minęły bardzo szybko, aczkolwiek nie zbliżyły nas do siebie, a bynajmniej nie mnie i tego nowego, wstałem i przeciągając się oświadczyłem ze sprawdzę co u El. „Czy wciąż żyje"-zażartowałem.
Will rzucił mi lekko zaniepokojone spojrzenie, które uruchomiło system alarmowy w mojej głowie, ale które, dla dobra wszystkich, zignorowałem.

Wszedłem najciszej jak mogłem przez skrzypiące drzwi, i spojrzałem na zwiniętą kulkę na łóżku. Nie byłem pewien czy to prześcieradło, czy dziewczyna wciąż tu jest, wiec usiadłem na skraju i odsunąłem lekko skrawek kołdry.

Eleven spała jak zabita...

Miedzy nami wciąż nie było ok, ale uznałem ze nie chce wracać do chłopaków.
Zakryłem wiec dziewczynę z powrotem i usiadłem na ziemi opierając się o jej posłanie.

Dlaczego te wszystkie wspomnienia tak na mnie napierają.

Wstałem od leżącego przyjaciela i zacząłem rozglądać się za dziewczyną w różowej sukience.
Jednak pole rozpościerające się wokół było puste.
Nie było jej...
-Gdzie jest El?-spytałem Dustina.
Odpowiedziała mi zatrważająca cisza.
Wpadłem w panikę.
Uciekła.
Głupi, głupi, głupi!-powtarzałem w głowie-Nie powinieneś na nią krzyczeć! Zobacz co narobiłeś idioto! 
-El! Eleven?
-El!-słyszałem równoległy krzyk Dustina.
-Eeel! Eleven! El gdzie jesteś?!
Chodziłem w te i z powrotem nawołując dziewczynę o delikatnych rysach.
-Eleven!-mój rozpaczliwy krzyk przedzierał się przez korony drzew.

Spojrzałem jeszcze raz w czekoladowe oczy, które, rozwarte, wpatrywały się we mnie.
-Wstałaś-oznajmiłam po prostu-Jesteś głodna?

To wszystko działo się instynktownie. Nie myślałem nad tym co mówię, po prostu to mówiłem...
Po prostu pomyślałem ze może być głodna...
Dziewczyna tylko pokiwała głową bez słowa.

Wyszedłem na miękkich nogach, bo tyle wspomnień mnie przygniotło.
Chwilę później stanąłem w drzwiach z talerzem gofrów, wypędzając natrętne myśli.
Dziewczyna znów leżała nieprzytomna.
Usiadłem przy niej i delikatnie potrząsnąłem nią za ramię.
-El? Wstań musisz coś zjeść...
-Nawet kiedy się złościsz, jesteś nadopiekuńczy...-wymamrotała zaspana.
Przeniosła się razem z kocem na podłogę i odpaliła jedną z kaset Will'a, po czym poklepała miejsce koło siebie, co uznałem za zaproszenie.
Przynajmniej dla gofrów...

Oglądaliśmy filmy i jedliśmy gofry w półmroku nadchodzącego wieczora, a dziewczyna w pewnym momencie oparła się o mnie i usnęła.

Pomyślałem ze usnęła...

W pewnym momencie coś skapnęło mi na koszulkę.

Spojrzałem na nią, o zamkniętych spokojnie oczach, z których płynęły perliste łzy...
Jednak jej twarz nie była wygładzona snem.
Włosy, mokre od potu.
Ciałem wstrząsnęły drgawki...
Mimowolnie wezbrała we mnie panika.
Jednak...nic więcej się nie działo.
Nie krzyczała. Nie rzucała się.
Może to rzeczywiście zły sen?
Wymawiałem to sobie do skutku.

Milevens wayWhere stories live. Discover now