Rozdział 17

647 46 0
                                    

Mike przesadzał, ale poniekąd go rozumiałam, więc trochę się stawiałam, ale poszłam za nim do najbliższej łazienki i zgodnie z jego prośbą, obmyłam twarz i napiłam się wody.
Chłopak nie chciał mnie odstępować na krok.
Kiedy szliśmy z powrotem do Przejścia szedł przede mną i trzymał mnie kurczowo za rękę.
Tym razem nie było mi aż tak słabo jak poprzednim razem, choć nie było też najlepiej.
Kiedy podeszliśmy do Przejścia, chłopak puścił mnie przodem i odsunął się na kilka kroków.
Wysunęłam przed siebie jedną rękę i skupiłam się całkowicie na Przejściu. Wiedziałam że Mike będzie osłaniał moje plecy, lecz i tak nic już z tamtąd nie nadejdzie. Czułam jak dziura się powiększa ale nie przestawałam, by niczego nie znowu nie zepsuć. Czułam jak korzystanie z mocy pozbawia mnie z energii ale powtarzałam sobie, ze jeszcze nie.
Jeszcze nie, Eleven.
Jeszcze chwila.
Dasz radę, jeszcze tylko chwila.
Wysunęłam również drugą rękę, a zwykłe otworzenie Przejścia stało się zadaniem na miarę zdobycia Mount Everest.
Zaczęłam także krzyczeć.
Dalej Eleven, dalej!
Po chwili usłyszałam cichutki głos
-Dalej El. Wierzę w ciebie. Wiem, ze ci się uda.
O boże, jak ja go za to kocham. Teraz na pewno mi się uda. Ledwo widziałam na oczy, ale w centrum mojego zainteresowania znajdował się tylko maziowaty portal, który pozwoli nam wrócić do domu.
Do domu...
Do przyjaciół...
Do Hawkins...
W pewnym momencie osunęłam się na ziemię.
Byłam wyczerpana.
Mike podbiegł do mnie i podniósł mnie na swoje nogi.
Nie wiem czy dobrze zrobił.
Nie interesowało mnie to gdy powiedział
-El udało ci się! Naprawdę ci się udało! Wracamy do domu!
Domu...
Domu?
Domu.
Otworzyłam moje na wpół przymknięte oczy i zobaczyłam ten śliczny uśmiech oraz zatroskane oczy chłopaka. W tym połączeniu wyglądało to naprawdę uroczo.
Chciałam wstać, ale Mike przytrzymał mnie na ziemi, co nie do końca mi odpowiadało, i cały się zaczerwienił. Byłam nieco zdezorientowana kiedy zaczął przybliżać się do mnie patrząc mi głęboko w oczy. Delikatnie, bardzo delikatnie przyłożył swoje usta do moich, jak wcześniej w szkole. Za chwilę znów je zabrał, a ja poczułam swego rodzaju pustkę w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą mnie całował.
To było takie...wow.
Kiedy się podniosłam już nie próbował mnie zatrzymywać. Stanęłam twarzą w, bardzo, bardzo czerwoną, twarz młodego Wheeler'a, uśmiechnęłam się szeroko i spytałam.
-Gotowy?
-Na powrót do domu u boku ulubionej dziewczyny na świecie? Zawsze.
Nie do końca go zrozumiałam.
Jak to ulubionej.
O co chodziło?
Nie mogłam tego pojąć.
O kim on mówił.
Ale żeby nie było mu przykro uśmiechnęłam się jeszcze raz i odwróciłam do Przejścia.
Nieśmiało wyciągnęłam rękę i naparłam na błonę. Kiedy ta zaczęła się rozciągać naparłam jeszcze bardziej. W pewnym momencie coś strzeliło, a ja poleciałam do przodu.
Jak się okazało prosto na nos...
Nie widziałam nawet gdzie lecę, bo strzałowi towarzyszył taki blask, że po tygodniu przebywania po Drugiej Stronie, moje oczy nie były przyzwyczajone do takiego światła.
Auuuuuu...
-Chryste panie! Dziecko jak się tu znalazłaś?!-usłyszałam znany głos.
Nie wiedziałam tylko skąd go znam.
Nade mną stał duży mężczyzna.
Duży był nie tylko we wzroście...
Miał nieduży zarost i zmartwienie wypisane na twarzy.
Hopper-nasunęło mi się na myśl, choć nie wiem skąd. Przeszukiwałam moje wspomnienia w poszukiwaniu czegokolwiek i...
Jest! Wiem skąd znam tego pana.
Przypomniałam sobie poszukiwanie Willa, tutaj w szkolnej sali gimnastycznej. To właśnie Hopper pomógł w stworzeniu warunków do tego bym mogła odszukać chłopca.
Nie musiałam się obawiać.
Jemu mogłam zaufać.
Przyłapałam się na tym, że patrzę się otepialym wzrokiem w mężczyznę, który najwyraźniej czekał na odpowiedź ode mnie.
-Yyyy...co?-spytałam nieco śmielej
-Nieważne. Musimy stad iść czym prędzej. Nie było z tobą Mike'a Wheeler'a?
O boże! Dopiero teraz przypomniałam sobie o chłopaku, którego zostawiłam samego w tym niebezpiecznym świecie.
Poderwałam się na równe nogi i odwróciłam w stronę ściany z której wyszłam.
O nie!
Nie, nie, nie, nie, nie!!
TYLKO NIE TO!!
W tej chwili przeszył mnie obezwładniający strach.
W miejscu w którym jeszcze przed chwilą wylewałam siódme poty, by było przejście, którym uciekniemy oboje zniknął jak gdyby nigdy go nie było.
-NIE! NIE! GDZIE TO JEST! NIEE!!-krzyczałam, a Hopper złapał mnie za ramiona i próbował unieruchomić.
-Hej, mała. Co się stało?
-Przejście-wskazałam ścianę za mną-To, którym tutaj przeszłam. Zniknęło. Nie ma go-do moich oczu napłynęły łzy.
Zawiodłam go.
Jak mogłam.
Nie jestem przyjacielem.
Jestem potworem...
Jestem POTWOREM!!
-Nie płacz. Spokojnie-Hopper przyciągnął mnie do siebie w ojcowskim uścisku, co nie powiem, pomogło.
-Ja...ja...ja zawio...-nie byłam w stanie tego przyznać. To było dla mnie zbyt wiele.
-Zawiodłam go. Spełniły się moje najgorsze obawy...-w końcu wykrztusiłam.
-Ale potrafisz go znaleźć?-spytał
-Tttt...tak-wahałam się chwilę.
Wystarczy ze znajdę kolejne Przejście.
To dam radę zrobić.
-Dobrze, ale na razie musimy stąd uciekać.
Laboratorium cię szuka. Chcą cię za wszelką cenę odzyskać do badań, a mnie do zabicia- zawsze wiedziałam że Brenner będzie mnie szukał, ale nigdy nie sądziłam że sprowadzę tym samym na kogoś niebezpieczeństwo.
Teraz czułam jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Hopper wyprowadził mnie z budynku szkoły i zaprowadził do auta, do którego posłusznie wsiadłam i pojechałam z nim wgłąb lasu do malutkiego domku, na zupełnym odludziu.
Nie pytał jak się wydostałam. Co się działo w laboratorium, albo dlaczego jestem cała w klejącej mazi.
I byłam mu za to prze ogromnie wdzięczna.
Weszłam za nim do, przytulnego jak na takie pustkowie, domku, a następnie do jak mniemam mojego pokoju.
Tam również było przytulnie.
Jasne ściany, przestronne okno, schludne łóżko i ładne meble.
Podeszłam ostrożnie do okna i wyjrzałam na rozciągający się tam las.
-Pomieszkamy tutaj dopóki te cholery nas nie znajdą.
-A...
-Wtedy...-nie dał mi dokończyć-Wyjedziemy z Hawkins.
-Na jak długo?
-Niedługo.
Pokiwałam głową na zgodę, chociaż nie zgadzałam się z tym. Nie mogę zostawić tutaj Mike'a.
Samego.

Milevens wayWhere stories live. Discover now