Rozdział 23

547 45 9
                                    

Grałem z Dustinem i Max, nowo poznaną, cudowną zresztą, dziewczyną ze szkoły w D&D w salonie.
A raczej objaśniałem jej zasady wraz z Dustim, kiedy do mojego domu wparował...Mike.
Był cały mokry od deszczu, bo chwilę temu zaczęło padać, w dodatku był cały zapuchnięty i zdyszany.
W sumie nic dziwnego, ze nie pukał nigdy żaden z nas tego nie robił.
Poderwałam się natychmiast, pociągając za sobą Max, a Dustin zaraz za mną.
Wszyscy zrobili zdziwione miny, a ja jedyny miałem ochotę przywalić mu w tą durną mordę.
Dlaczego? Otóż ot tak zniknął sobie z przypadkową dziewczyną z lasu, a nas, wieloletnich przyjaciół zostawił samych, a teraz jeszcze ma czelność wracać tu i czegoś chcieć!
Bo na pewno nie przyszedł tutaj bez powodu.
Złapałem rudowłosą z rękę i pociągnąłem do tyłu, ale ona bezceremonialnie wyrwała mi się i podeszła do obejmujących się już chłopaków.
-Mike...-powiedzieli uradowani.
Przytuliła się do niego i....
Jakim ku*wa prawem ona przytula tego zdrajcę?!
Mike trochę się wzdrygnął kiedy poczuł na sobie ręce dziewczyny, a chwile później odsunął się od niej i Dustina.
-Hej, jestem Max i należę do waszej paczki- powiedziała z uśmiechem. Nie wiedziałem jak na to zareaguje, więc przyglądaliśmy się mu uważnie z Dustim.
-Co?!-krzyknął oburzony Mike-Przyjęliście ją do naszej paczki?!
-Tak. Skoro miejsce El się zwolniło, należało je kimś zapełnić- odpowiedziałem z założonymi ramionami.
Oczy Mike'a momentalnie pociemniały i zaszkliły.
Ramiona napięły.
Usta mocno zacisnęły.
Ręce zwinęły w pięści.
A knykcie w palcach pobielały z nadmiernego ich zaciskania.
Wiedzieliśmy wszyscy o Drugiej Stronie.
A ja dokładnie wiedziałem co powiedziałem i jak to zabrzmiało.
Jak, gdzie, po co i dla kogo nasz przyjaciel nas zostawił. Nie kupiliśmy, ani ja, ani Dustin, wersji o tym, ze Mike zgubił się w lesie.
Na dodatek opowiedzieliśmy wszystko Max.
Czemu miałaby tego nie wiedzieć.
Dusti, który był bardziej wrażliwy niż ja podszedł do chłopaka i chciał go pogłaskać po ramieniu w geście pokoju, ale ten odskoczył od niego jak oparzony i zaczął wrzeszczeć na wszystkich
-Wiedziałem, ze nie mogę na was liczyć! Przyszedłem tu was przeprosić i prosić o pomoc, a wy zastępującej miejsce El jakąś...jakąś...jakąś-wskazał Max-...jakimś nieświadomo kim. Nie pamietam jak się nazywasz...-teraz skierował się bezpośrednio do Maxine.
-Jestem Max-dziewczyna uśmiechnęła się lekko i podeszła do niego z wyciągniętą dłonią.
-...Nie obchodzi mnie to!!-przerwał jej-Myślałem ze jesteśmy przyjaciółmi!
Ze będziemy się wspierać i stać murem za sobą...-no nie! Teraz już przegiął!
-Przyjaciółmi?! Murem?! Po tym co nam zrobiłeś?! Mike, ogarnij się! To nie ja i Dustin zostawiliśmy przyjaciela dla jakiejś randomowej laski! To nie my, zaraz po wróceniu do normalnego świata, wchodząc po prawie roku nie odzywania się, ani cześć, ani nic, tylko El, El, gdzie jest El? Już nawet z tobą nie wytrzymywała!-poczułem dłoń Max na swojej, ale zabrnąłem już za daleko by teraz się cofać.
-Ona nie odeszła Mike. Ona uciekła! SPIE*DOLIŁA OD CIEBE NA KONIEC ŚWIATA! Teraz już nikt cię nie kocha...-ryczałbym na niego dalej, gdyby się na mnie nie rzucił. Moje ciało działało instynktownie.
To była jedna wielka szamotanina pięści i ciał.
Max i Dustin próbowali nas powstrzymać, ale nie udało się im.
Wiem, ze byłem sku*wielem, ale miedzy ciosami i unikami cały czas mówiłem mu
-Nawet El cię nie chciała.
-Nie nazywaj jej tak, tylko ja tak mogę.
-Zostawiłeś nas dla niej, a teraz nawet ona cię nie chce.
-Zamknij się, Lucas!!
Bójka skończyła się kiedy Mike dostał w nos tak, ze zaczęła mu potokami lecieć krew z obu dziurek.
-Bijesz się jak baba-oznajmiłem i odwróciłem się by odejść.
-A ty jak dzikus-odgryzł się chłopak.
Odwróciłem się błyskawicznie w stronę tej krwawiącej ofermy, przywaliłem mu ostatni raz z pięści w twarz i wypchnąłem za drzwi.
-Dzikus, ale jaki skuteczny-powiedziałem i zatrzasnąłem za nim drzwi.

Milevens wayWhere stories live. Discover now