Rozdział 81

420 30 18
                                    

Po raz już piąty przysiadłam na chwilę na drewnianym łóżku, by po chwili wstać i nerwowo obgryzając paznokcie, zacząć na powrót chodzić po pokoju, rozmyślając.

-Jenny, już?-spytała z troską Lillian gdy znowu na chwile usiadłam-Jane, Jane! Jenny, nie możesz na chwilę się uspokoić?
-Nie Lil. Ja myślę.
-Nad czym myślisz kochana...

Znała odpowiedź.
Moje policzki zrobiły się gorące, a w oczach nieśmiało błąkało się wyjaśnienie.
Dziewczyna westchnęła z udawaną irytacją i podeszła do drzwi. Odwróciła się z wymownym spojrzeniem.
-Możesz? Jeśli ja je otworze to będą strasznie skrzypieć-wyjaśniła.

Skupiłam się na drzwiach i bez większego trudu, gładko i płynnie je otworzyłam.
Dziewczyna poszła na chwilę wgłąb domu, po czym wróciła z naręczem gofrów oraz słuchawką od telefonu.
-Co ty...-powiedziałam i wzięłam od niej jedzenie, ale ona uciszyła mnie kładąc sobie palec na ustach.
Zamknęłam drzwi i skupiłam się na przyjaciółce.
-Halo? Tu Lillian. Yhm, to pilne. Bądź tu za...-spojrzała na mnie przelotnie-...za piętnaście minut. Pod oknem. Dobra, paaa-zakończyła i wyślizgnęła się na chwilę z pokoju, by odłożyć słuchawkę.
-Do kogo dzwoniłaś?
-Do Max. Będzie za chwilę.
-Ale...po co?
Przyjaciółka spojrzała na mnie wiedzącym wzrokiem i uniosła złotą brew.
-Naprawdę Jenny, to widać ze musisz się komuś wygadać. Wyrzucić to z siebie.
-Wyrzucić co?
-Wszystko to, co siedzi ci w głowie. To co nie daje ci spokoju. A ja i Max, jako twoje przyjaciółki, wysłuchamy cię i znajdziemy razem jakieś rozwiązanie.

Uśmiechałam się ciepło a w odpowiedzi przyjaciółka zgarnęła mnie w silny uścisk.
-Razem?-spytałam z niedowierzaniem.
Nie mogłam w to uwierzyć.
Jedyną osobą, która razem ze mną chciała rozwiązywać moje problemy był Mike...
A teraz sam stał się jednym z nich...

Z przemyśleń wyrwało mnie mnie pukanie do drzwi.
Nie, nie do drzwi tylko...

Obie jednocześnie odwróciliśmy się w stronę okna, skąd sterczały na wszystkie strony rude włosy, a niebieskie oczy odcinały się w tle mroku.

Otworzyłam szybko okno i pomogłam Max wejść do środka. Usiadłyśmy wszystkie w kółku i zaczęłyśmy jeść gofry.
Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy.
Na wszystkie tematy.
Praktycznie o wszystkim i o niczym.
W pewnym momencie ruda dziewczyna spojrzała na mnie przenikliwie i spytała.
-A jak z Mike'iem?
Momentalnie cała zesztywniałam i myślałam że, ku mojej bezbrzeżnej wdzięczności Lil odpowie za mnie.

Dziewczyna jednak milczała.

-Noo...znaczy...yyyyy...-nie mogłam wymówić ani jednego słowa. Nie wiedziałam zresztą co miałabym im powiedzieć.
-Czyli nieciekawie-stwierdziła złotowłosa.
-A co dokładnie poszło miedzy wami nie tak?-próbowała dociec Max.
-Wszystko. Mike desperacko próbuje to ratować, a ja wszystko psuję i doprowadzam do niezręcznych sytuacji...Ale po prostu...nie mogę. Jest we mnie coś...jakby, blokada przez którą tak się zachowuję. Chciałabym, by było miedzy nami tak jak kiedyś...kiedy było po prostu dobrze...Kiedy nasza miłość była czysta, radosna. A nie pełna bólu i nieporozumień.
Dziewczyny spojrzały po sobie i zgodnie pokiwała głowami.
-Porozmawiaj z nim-powiedziała rudowłosa.
-Ale tak...od serca. Nie strofuj go, ani nie hamuj. Po prostu wysłuchaj. Zobacz co zrobi-odparła Lil. Spojrzałam na nie niepewnie a w moich oczach błąkało się jeszcze jedno pytanie.
-A jeśli znowu odstawiłby jakiś numer. Rzuć go! -dodała Max.
-Rzucić? Ale my chyba nie jesteśmy parą...
-No to tak się zachowuj. Jakbyście byli. Wtedy zaboli go to jeszcze mocniej. Kiedy nie będziesz odbierać od niego telefonu, nie rozmawiać z nim...
-Unikać go na naszych spotkaniach...-Lil i Max zachowywały się jakby czytały sobie w myślach.
-Tylko nie aż tak ostro jak z Jackiem-dodała złotowłosa o zielonych jak las oczach.
-I tylko kiedy zawali, pamiętaj.
Pokiwałam głową, na znak ze rozumiem, wstałam pewnie i ruszyłam w stronę telefonu.
Słyszałam jak dziewczyny coś jeszcze do mnie mówiły, coś ze jest późno, ale nie skupiałam się na tym tylko powtarzałam w głowie wszystko co mi powiedziały.

Milevens wayWhere stories live. Discover now