Rozdział 93

350 27 18
                                    

To nie był dobry czas.
To nie było dobre miejsce.
Ani Lillian nie była tą osobą, która powinna była w tej chwili coś mówić...
Zresztą w ogóle nie powinno jej tu teraz być.

Gdy drzwi się otworzyły moje ciało ogarnęło napięcie, lecz gdy zobaczyłem kto stoi w drzwiach, napięcie przerodziło się w ogromną irytację.
Zbierałem się na tą rozmowę bardzo długo i osiągnąłem szczyt mojej pewności siebie by ją odbyć, a ta dziewczyna beztrosko nam przerwała, a na dodatek w takim momencie.
W momencie przełomowym naszego...tego czegoś.
Posłałem złotej wściekły wzrok, po czym położyłem rękę na opalonych plecach i delikatnie popchnąłem do wyjścia.
Lil omiotła badawczym spojrzeniem moją rękę na plecach El, a następnie mnie.
Posadziłem kasztanowłosą dziewczynę przy forcie, a sam skierowałem się po kolację dla nich.
Kiedy byłem już przy schodach usłyszałem drwiący głos.
-To w końcu jesteście razem?
Mało brakowało-chciałem syknąć.

Kiedy poszedłem na górę bez słowa wszedłem do kuchni, zrobiłem „sobie" trzy kanapki i dwie herbaty, po czym gdy mama obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem odparłem po prostu ze był dzisiaj wyczerpujący dzień.
Powiedziałem jej zresztą zgodnie z prawdą.

Na odchodnym dorzuciłem jeszcze kilka gofrów i pokręciłem się chwilę przy schodach by myśleli ze poszedłem na górę.
Kiedy byłem już na dole, słyszałem śmiechy i żywe rozmowy. Nie wnikałem o czym rozmawiały. Gdybym spytał zapewne znów ta ładniejsza by zamilkła a ta bardziej sukowata otworzyła by usta.

Postawiłem przyniesione jedzenie na stoliku przy kanapie i przysiadłem się do dwóch dziewczyn siedzących na podłodze, jednej złotej i jednej brązowej.
-Proszę-podałem El zabrane z góry gofry.
W odpowiedzi dziewczyna rozpromieniła się w ślicznym uśmiechu i wzięła z mojej ręki jedzenie.

Wtedy coś usłyszałem.
Moje ciało zesztywniało.
Nie wiedziałem co robić.
A płuca się ścisnęły. Mimo to dałem radę wyszeptać krótkie.
-Chowajcie się!

Po schodach powoli schodziła Nancy.
Widziałem kątem oka jak złotowłosa chowa się za kanapą, a brązowe włosy migają za moimi plecami, w forcie.
Cofnąłem się do dawnego posłania dziewczyny i usiadłem na kocu rozścielonym wewnątrz.

-Schowaj się za moimi plecami-powiedziałem cicho, a w odpowiedzi poczułem szczupłe palce lądujące na moich plecach.

Nastała cisza pełna napięcia, którą przerwała moja siostra.
-Sam aż tyle zjesz?
Odłożyłem na bok trzymaną wcześniej krótkofalówkę i pokiwałem głową.
-Dzisiaj był bardzo wyczerpujący dzień...-odparłem.
Poczułem jak dziewczyna z tyłu cała się napina, a paznokcie wbijają się w moją skórę.
-Byłeś ze swoją paczką?
Pokiwałem głową. Czułem ze zaraz powie coś...
-Nastka tez była?
...No właśnie
Znów przytaknąłem.
-Jak wam się układa?-siostra przykucnęła przy mnie. Próbowałem uchronić dziewczynę za mną od czujnego wzroku Nan, a jednocześnie walczyłem ze wszystkich siły z rumieńcem wypływającym na moją twarz.

Tym razem poczułem na plecach nie same palce, lecz całe dłonie, jakby dziewczyna przybliżyła się by lepiej słyszeć...
Na samą taką myśl robiło mi się jeszcze bardziej gorąco na twarzy...
-Nie mam pojęcia jak to się ma do tego ile jem-ukróciłem tą rozmowę w której i tak cały czas się pogrążałem.
Dziewczyna jednak okazała się zdeterminowana do ciągnięcia rozmowy.
-Nie martw się, kiedyś napewno...
-Dobra, dobra, rozumiem. Mogę zjeść w spokoju?-powstrzymałem się od wstania z miejsca ponieważ za mną dalej siedziała schowana Nastka.

Siostra uśmiechnęła się tylko i wyszła z piwnicy. Gdy drzwi się zamknęły odetchnąłem z ulgą. Jednak Nan okazała się jeszcze bardziej zawzięta niż przypuszczałem, ponieważ już po chwili drzwi od piwnicy ponownie się otworzyły, ale z zewnątrz wychyliła się jedynie jej głowa.
-Mike?
-Hmmm?
-Wiesz...mógłbyś kiedyś przyprowadzić tu Eleven i pokazać jej fort. Myślę ze to dużo by dla niej znaczyło...
I wyszła.
Zastanowiłem się nad tym chwilę.
To naprawdę byłaby świetna rada...
GDYBY DO CHOLERY NASTKA NIE SIEDZIAŁA TUŻ ZA MNĄ!!

Milevens wayOnde histórias criam vida. Descubra agora