Rozdział 36

420 38 2
                                    

Siedzę właśnie i przeglądam kanały w telewizji, gdy słyszę pukanie.
Kto to do cholery?!
Podchodzę do drzwi i już chcę je otworzyć...
Waham się. Czy powinienem?
Otwieram i zamieram.
Tego czegoś się nie spodziewałem.
A może bardziej tego kogoś...
-Lucas, proszę...
Zamykam z rozmachem drzwi, ale nie domykają się do końca. Chłopak jest silny.

Z cichym syknięciem złapał drzwi.
-Lucas, wiem ze nie chcesz mnie widzieć, a tym bardziej ze mną rozmawiać, ale ja chcę tylko przeprosić...za wszystko. Naprawić to gówno które narobiłem...
-Nie chcę nic od ciebie. Żadnych przeprosin. Co ty myślisz?! Ze uciekniesz, a później przyjdziesz w blasku chwały i jeszcze ukradniesz mi dziewczynę. I jeszcze chcesz po tym wszystkim się ze mną przyjaźnić?!-odparłem wściekły.
Co on sobie do cholery myśli?!
Ze jedno przepraszam naprawi to wszystko?
No się chłopak zdziwi...
-Lucas, zrozum mnie. Przecież sam jesteś zakochany. Uciekłem z Nastką bo ją kocham. Martwię się o nią. Czy nie widziałeś jak wyglądałem w szkole? Jak żywy trup.
A to wszystko przez nią. Kocham Eleven.
Tak jak ty kochasz Max. Ja nie chciałem wcale ci jej ukraść. Na każdym kroku pokazuję jej swoją niechęć do niej, ale ona tego nie widzi. Ja jej nie chcę. Chcę tylko powrotu El...
Pamiętasz co powiedziałeś do mnie prawie cztery miesiące temu, wtedy w sali gimnastycznej, w dzień kiedy zniknęła?
Powiedziałeś: Zostań tu. Zostań z El. I zapewnij jej bezpieczeństwo, to jest teraz najważniejsze, rozumiesz?-chlipał zdyszany już trochę chłopak. Jakby nie było cały czas trzymał drzwi.

Uderzyła we mnie torpeda wrażeń, emocji i wspomnień. Byłem oszołomiony...
-Wejdź-powiedziałem i puściłem drzwi.
Chłopak z ulgą wsunął się do salonu.
Potrzebowałem chwili by ochłonąć.
By przetworzyć i poukładać wszystko co właśnie usłyszałem.

Mike siedział w milczeniu i czekał.

W kocu wstałem z sofy, na której siedziałem, splunąłem na swoją rękę i podałem mu ją.
On w odpowiedzi również splunął z uśmiechem na swoją i również mi ją podał. Uścisnęliśmy zgodnie swoje ręce, a Mike spytał z nadzieją.
-Zgoda?
-Zgoda.
Chciał mnie już uścisnąć w przyjacielskim przytulasie, ale odsunąłem się o krok.
-Mam tylko jeden warunek. Żadnych więcej akcji takich jak ta.
-Ja również mam jeden warunek. Jeden jedyny. Masz wyznać Max miłość.
-Co?!-odparłem spanikowany. Jak ja to mam niby zrobić?!
-W przeciwnym wypadku pewnego dnia jej coś zrobię, ponieważ nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo wkurzające jest to co ona robi.
-Dobra-przystałem na ten układ-Ale będziesz musiał mi pomóc, przyjacielu-powiedziałem i klępnąłem go z całej siły w ramię.
-Oczywiście, przyjacielu.

Ta zwykła, niepozorna rozmowa dała mi bardzo dużo do myślenia.
Myślałem i myślałem, kiedy Mike siedział tuż obok i oglądał ze mną film science-fiction.
Bardzo przypominał mi o Nastce.
Bardzo.
-Mike-wyparowałem w pewnym momencie-Bardzo tęsknie za Jedenastką. I rozumiem cię bracie, rozumiem dlaczego wtedy za nią poszedłeś...
Chłopak nic nie powiedział tylko położył mi rękę na plecach i spojrzą na mnie ze zrozumieniem.
-A jak myślisz, co teraz może robić Will?-spytałem ponownie.
-Szeryf Hopper, powinien prędko wracać, bo inaczej nikt go nie znajdzie-odpowiedział wymijająco, w jego oczach widać było troskę-A z nim El...

Najpierw myślałem ze po prostu znowu dopada go nostalgia, ale...
-El jest z Hopperem?!-wykrzyknąłem zdziwiony. Mike tylko pokiwał głową.
-Ale gdyby...gdyby El przyłączyła się do Hoppera...
Mike załapał i momentalnie cały się wyprostował
-Mogłaby pomoc ze swoimi mocami znaleźć Willa!!-krzyknął uradowany.

Milevens wayWhere stories live. Discover now