Rozdział 39

425 38 36
                                    

Było już późno, więc poszłam na chwilę do domu, a Jack oczywiście ze mną. Nie dałam rady go przekonać żeby dał sobie spokój.

Pociągnęłam za klamkę i ku mojemu zdziwieniu drzwi ani drgnęły, podeszłam do okna, ciemno, nikogo nie ma w środku.
Nieco zdziwiona i zawiedziona podeszłam do chłopaka i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Czyli zapraszam do mnie-powiedział z uśmiechem, a moje niedowierzanie zmieniło się w...jeszcze większe niedowierzanie.
-Ale jak to do ciebie? Przecież jest już późno i ciemno i...
-Hej, hej, hej-położył mi palec na ustach-Ufasz mi Jane?
Jane. Jak to ślicznie brzmi, kiedy ktoś mówi tak z przyzwyczajenia a nie z przymusu...
Czy ja mu ufam?
Znam go już  trzy miesiące. A u Mike'a w forcie spałam już pierwszej nocy...
-Tak. Ufam ci.
-A więc wiesz ze nic ci nie zrobię i...
-Ale twoi rodzice i...narobimy hałasu!
-Jenny. Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
-Obiecujesz?-spytałam z nadzieją.
O nie, wspomnienia.

-Obiecujesz?
-Obiecuję.

-Obiecuję.
Dwa magiczne słowa...

Te dwa magiczne słowa zdziałały cuda i poszłam za chłopakiem do jego domu, wemknęliśmy się niepostrzeżenie przez okno jak ninja. A właściwie on wemknął się jak ninja, a ja jak słoń. Nic dziwnego, zazwyczaj do wchodzenia gdziekolwiek używałam drzwi...

Jack najpierw sam przeskoczył na drugą stronę, a później złapał mnie za przedramiona i podciągnął mocno do góry. Ja, jako oczywiście rasowy ninja, nie trafiłam stopą w okiennicę bedącą 70 cm nad ziemią, nawet pomimo tego ze chłopak mnie podniósł.
Brawo Jane, brawo...

Kiedy już wdrapałam się niezdarnie przez cholerne okno, a Jack uśmiał się do łez, opadłam ciężko na drewniane łóżko z westchnieniem zwycięzcy.
-Uffff...-sapnęłam niczym mors.
-Wyprawa jak na Mount Everest, prawda?
Ta, od kiedy Mount Everest ma nie cały metr...
-Co dostanę w nagrodę za taki wysiłek?
-A może być buziak?
Wmurowało mnie.
W tym momencie mnie po prostu wmurowało.
Mój mózg zrobił jedno wielkie:
Yyyyyy....

W czasie kiedy ja przeżywałam wybuch niedowierzania i paraliżu w mojej głowie na miarę wybuchu World Trade Center, Jack przykucnął przede mną.
Złapał mnie w talii i lekko przysunął do siebie.
A następnie zbliżył się do mnie tak, ze nasze nosy się stykały, jego loki łaskotały mnie w czoło, a w błękitnych oczach widziałam prawdziwą toń oceanu, tak hipnotyzującą...
Stop!
Złapałam go obiema dłońmi za policzki i odsunęłam lekko od siebie.
Stop!!
-Nie mogę Jack, gdzieś tam, godzinę drogi stąd, w Hawkins czeka na mnie Mike. Czeka i odlicza dni do mojego powrotu. A ja obiecałam ze wrócę, obietnica to coś czego nie można złamać...
-Ale mówiłaś...
-Obiecałam Jack! Obiecałam...
-Dobrze. Rozumiem-powiedział, założył moje już na wpół skręcone od deszczu włosy za ucho i cmoknął mnie szybko w policzek.
-Jack!
-O co chodzi Jenny, to był przyjacielski cmok-powiedział z bananem na ustach. Nawet nie próbował go ukrywać.

Ale jeśli Jack będzie moim przyjacielem, to nic nie zmieni to w moich relacjach z Mike'iem, prawda?

Siedzieliśmy tak, w bardzo niefortunnej pozycji, gdy do pokoju wparował...Hopper!
Bo czemu nie on, prawda?
-Co ty tu...oj to teraz ci się nagrabiło. Wracamy do domu, ale już!

Odwróciłam się od chłopaka i wstałam z łóżka.
-Już idę Hopper.
-No ja myślę ze idziesz, pędzisz z prędkością błyskawicy!

Zeźlony odwrócił się i wyszedł z pokoju. Następnie słyszałam jak przeprasza kogoś na dole za kłopot i wychodzi.
Sama tez się już zbierałam do wyjścia, gdy Jack złapał mnie za rękę i zatrzymał.
-Zejdę z tobą, bo inaczej będzie źle z tobą.
Pokiwałam tylko głową na zgodę i wyszłam za brunetem z pokoju. Zeszliśmy ostrożnie po schodach i podeszliśmy do drzwi.
-No to do następnego, Jenny-przytulił mnie mocno i pocałował w policzek. Skarciłam go wzrokiem, ale on z uśmiechem na ustach wzruszył ramionami i powiedział.
-Przyjacielski.
-Pa Jack-rzuciłam w odpowiedzi i wyszłam.

W aucie czekał naprawdę rozeźlony już policjant.
-Czy ty wiesz co zrobiłaś złego, dziewczynko?
-Wiem co masz na myśli, ale to nie było to na co wyglądało.
-Jak to nie to na co wyglądało?! Prawie przelizałaś się z tym chłopakiem, a ja nie słyszałem o nim słowa od ciebie!
-Ale...
-Ile ty masz lat żeby robić takie rzeczy, co? Taka się czujesz dorosła? Dobrze, nawet jeśli to jestem w stanie to uszanować, ale pomyśl jak będzie czuł się Mike, jeśli kiedy wyjeżdżałaś z Hawkins prawie z nim chodziłaś, a teraz przyprowadzisz jakiegoś obcego chłopaka...Chcesz mu w tak okrutny sposób złamać serce?-zniżył ton do szeptu.

A we mnie przebudził się ogromny ból na wspomnienie Mike'a oraz jeszcze ogromniejsze wyrzuty sumienia na wspomnienie tego co robiłam z Jackiem i jak to wyglądało...

____________________________________
Jak myślicie przetrwa #Mileven, czy #Jænny?
Piszcie w komentarzach.❤️🧡💛💚💙💜🖤

Czy chcielibyście rozdział z perspektywy Jacka❓❓

Milevens wayWhere stories live. Discover now