Rozdział 59

466 36 43
                                    

Po tym jak El nas rozdzieliła i bójka ostatecznie się skończyła, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Chciałem ją znaleźć. Porozmawiać z nią. Wszystko wyjaśnić.
Zdawałem sobie sprawę jak to wyglądało.
Zdawałem sobie również sprawę z tego, ze każda dziewczyna po takim czymś by się załamała. Chodziłem bez sensu wokół domu i rozmyślałem...
Nagle od strony tylnego wyjścia z piwnicy usłyszałem głosy. Śmiechy?
Wyszedłem zza rogu a na mojej twarzy wymalowało się niedowierzanie tak wielkie jakbym zobaczył armię kosmitów bawiących się w najlepsze na moim przyjęciu.

Przede mną siedziała piękna dziewczyna, o morelkowej skórze i kasztanowych włosach, która wpatrywała się jeszcze przed chwilą we mnie czekoladowymi oczami i zaszklonym wzrokiem. Spojrzałem na nią, a wszystkie emocje, które tak długo nie mogły znaleźć ujścia w słowach, odbiły się w tym jednym spojrzeniu.

Wtedy zauważyłem też jego.

Siedział koło pięknej dziewczyny, o morelkowej skórze i kasztanowych włosach, która wpatrywała się jeszcze przed chwilą we mnie czekoladowymi oczami i zaszklonym wzrokiem, a kiedy tylko mnie zobaczył poderwał się i warknął.
-Jeszcze ci mało? Powiedziałem ci coś!
-Powiedziałeś ze potrzebuje czasu. Nie myślałem ze potrzebuje czasu z tobą-odparłem z sarkazmem co tylko rozwścieczyło chłopaka. Odwrócił się raz jeszcze z niemą prośbą w oczach do pięknej dziewczyny, o morelkowej skórze i kasztanowych włosach, a ona wstała i odwróciła się by odejść.
By tego nie widzieć.
Nie być świadkiem rzezi która miała zaraz się rozpętać.
By nie mieć mnie na sumieniu...

Niebieskooki chłopak nie musiał już uderzać.
Nigdy nie czułem się tak pokonany.
Nikt nigdy aż tak mnie nie uderzył, zranił...

Stanęła przy drzwiach z ręką na klamce, a na jej twarzy biły się myśli i emocje.
Wysoki chłopak, o błękitnych oczach i czarnych lokach, którego nienawidziłem podszedł do mnie wolnym krokiem i złapał mnie za kołnierz koszulki. W jego oczach lśniła szczera nienawiść.
-Czekałem na to od chwili, gdy o tobie usłyszałem-wyszeptał do ucha chrapliwym głosem, a ze mnie uszła ostatnia iskierka woli walki.

Wtedy piękna dziewczyna, o morelkowej skórze i kasztanowych włosach, która wpatrywała się we mnie czekoladowymi oczami i zaszklonym wzrokiem się odwróciła.

Wtedy piękna dziewczyna, o morelkowej skórze i kasztanowych włosach, która wpatrywała się jeszcze przed chwilą we mnie czekoladowymi oczami i zaszklonym wzrokiem wrzasnęła.

Wtedy dla pięknego chłopca o skórze białej niczym blask księżyca i włosach czarnych jak heban było już za późno.

Wtedy rozległ się plask, a pięść niebieskookiego chłopaka zderzyła się ze skórą białą niczym blask księżyca i okiem czarnym jak bezgwiezdna noc pięknego chłopca...

A moją ostatnią myślą było, że mi się to należało...

                «««««»»»»»
Nie.
Nie, to nie tak.
To nie może się tak skończyć.
Nie zgadzam się!

Zbiegłam prędko ze schodów i stanęłam między wysokim chłopakiem, o błękitnych oczach i czarnych lokach, a pięknym chłopcem o skórze białej niczym blask księżyca i włosach czarnych jak heban.

Stanęłam między nimi, a Jack popatrzył na mnie i uniósł brwi. Gestem pokazałam mu by odpuścił, na co zgrzytnął zębami i niechętnie puścił Mike'a.
Przypadłam do pięknego chłopca o skórze białej niczym blask księżyca i włosach czarnych jak heban, który leżał na brudnej ziemi, a jego skóra nie była już biała...

Milevens wayWhere stories live. Discover now