-Może idźmy dalej-powiedziała niepewnie.
Czułem się trochę winny, że nie znalazłem Przejścia i wygłupiłem się przed nią.
A na dodatek jeszcze czuła się przy mnie niezręcznie, niepewnie.
Brawo Mike. Brawo.
Przytaknąłem szybko i ruszyłem przed siebie, cały czas trzymając jej drobną rękę. Przeszliśmy kawałek i poczułem jak dziewczyna delikatnie ciągnie mnie w bok.
Poszedłem bez słowa za nią, ale usłyszałem jak cicho, ledwo zauważalnie syknęła pod nosem. Uznałem że muszę mieć już paranoję i szedłem dalej ścieżką wyznaczoną przez dziewczynę.
Szliśmy i szliśmy, a ona coraz bardziej się zataczała, pojękiwała...Mike boże, ogarnij dupę! Przesadzasz i to grubo!-pomyślałem. Przecież kiedy się tak martwię, to nie daję żyć tej dziewczynie, to chore!
Cały czas trzymałem ją za rękę, ale w pewnym momencie się zatrzymała.
Spojrzałem na jej ciało, w poszukiwaniu ewentualnych dolegliwości, zmęczenia, ale nic nie znalazłem. Już miałem odetchnąć z ulgą, kiedy Nastka odwróciła się i podeszła jeszcze kilkanaście kroków w przód. Wtedy zauważyłem to co ona.
Stała przed niewielką, świecącą wśród wszechobecnych ciemności, jeszcze bardziej ohydną niż wszystko tutaj, dziurą, oddzielającą ten świat od drugiego cienką maziowatą błoną.
-WOW, El. Udało ci się. Naprawdę ci się udało! -podbiegłem do niej uradowany i wziąłem ją w ramiona. Czułem jak się uśmiecha, lecz kiedy się od niej oderwałem już nie było mi do śmiechu.
Dlaczego nie zauważyłem?!
Dlaczego nie zareagowałem?!
Oh, Mike. Dlaczego musisz być takim idiotą i zawsze wszystko spi*przyć?!
Stałem przed moją El i nie mogłem uwierzyć w swoją głupotę.
Jak mogłem tego nie zauważyć?
Dziewczyna miała całą siną twarz, krew potokiem leciała z jej nosa, uszu, miała przegryzioną wargę i wielkie wory pod oczami, a same oczy niezwykle znużone. Dodatkowo trzymała się mocno za brzuch i prawie zwijała z bólu.
Co do cholery było z tobą nie tak, Mike?!
Powinieneś był temu zapobiec!!
-O mój boże, El! Co do cholery ci się stało?!-usiadłem szybko na klejącej podłodze i posadziłem ją sobie delikatnie na kolanach. Nie powiem, było mi trochę ciężko bo ważyła prawie tyle co ja, ale nie narzekałem.
Otarłem jej twarz z krwi i przytuliłem mocno.
Muszę pobiec z nią do najbliższej łazienki- brzmiała moja pierwsza myśl. Poderwałam się jak dziki, a ją razem ze mną.
Działałem na automacie, nie rejestrowałem co robię, dopóki jej nie usłyszałem
-Mike, co ty robisz, gdzie idziemy? Przecież musimy się stąd wydostać, gdzie ty idziesz?!- słyszałem jej histeryczny szept. Była tak wyczerpana, ze nie było jej stać na normalną mowę.
-Mike! Dlaczego mnie nie słuchasz?!
-Słucham cię El, cały czas, ale idziemy do łazienki obmyć twoją twarz i ewentualnie dać ci trochę wody do picia.
-Mike, nic mi nie jest. A czas nagli. Musimy zawrócić! Mike!-zaczęła się szarpać-Puść mnie!!
-El przestań. Widzę ze jesteś okropnie wyczerpana. A trzeba jeszcze przejść przez tą dziurę co cię do reszty wykończy. Nie chce tego, El. Próbuje temu zapobiec, bo wcześniej to olałem i zobacz co się teraz stało- wskazałem ją ręką- wiem że nie chcesz mojej pomocy, ale to ja chcę pomoc tobie, pozwól mi- poprosiłem niemal błagalnym tonem.
Bardzo chciałem jej pomóc.
Musiałem jej pomóc.
To była wewnętrzna potrzeba, jak bycie blisko niej.
YOU ARE READING
Milevens way
Teen FictionA co gdyby wtedy, gdy El przenosiła się do Upside Down Mike w ostatniej chwili złapał ją i przeniósł się tam razem z nią....