Rozdział 108

227 25 8
                                    

Otworzyłem dopiero za trzecim pukaniem, ponieważ mój organizm o 11 rano nie funkcjonował jeszcze dobrze.
Kiedy tylko uchyliłem drzwi wyłonił się zza nich czarnoskóry i pulchny blondyn o złotych włosach i wspólnie napadli na mnie.
Dwóm naraz nie dałem rady.
Ja i moje gniazdo runęliśmy na ziemię.
Głuchemu łomotowi, z jakim moje ciało przewaliło się na zimną podłogę, towarzyszył ich okrzyk wojenny.

-Mike!-powiedział czarnoskóry, kiedy już się podniosłem.
-Jak było „na wycieczce szkolnej"?-dorzucił Dustin i pokazał w powietrzu cudzysłów ruszając przy tym zabawnie brwiami.
Nie rozumiałem o czym w ogóle oni mówią, ale Nancy przewróciła oczami i zacząłem powoli kojarzyć.
Przytuliłem się z chłopakami i zeszliśmy razem do piwnicy.
-Wiesz ze ta wycieczka to była tylko wymówka?
-Wow Dustin, w życiu bym na to nie wpadł-odparłem z ironią i opadłem ciężko na kanapę.
-Stary, co jest?-spytał Lucas i dosiadł się do mnie. To samo zrobił Dusti.
-Kiedy byłem u El, cały czas spędziliśmy razem, a ona strasznie cieszyła się kiedy przyjechałem...
-No wiec w czym problem?-przerwał mi Lucas.
-Kilka dni przed moim wyjazdem chciałem jej powiedzieć, ale...-podrapałem się po głowie-Ale jakoś nie wyszło...
-Co znaczy „nie wyszło"?-spytał blondyn.
-No nie powiedziałem jej. Dowiedziała się dopiero godzinę przed wyjazdem.
-Słabo-skwitował czarnoskóry opuszczając głowę.
-Uhm.
Położyłem głowę na oparciu kanapy i po chwili przypomniałem sobie kolejną rzecz, która przykuła moją uwagę.
-Kiedy żegnałem się z nią, El powiedziała żebym o niej nie zapomniał. Odparłem ze nie dam rady o niej zapomnieć nawet gdybym chciał i ze ją kocham, ze będę dzwonił i przyjeżdżał...a ona może przyjeżdżać do Hawkins, ale ona odparła ze to niemożliwe, byśmy z czasem nie przestali dzwonić i się widywać. I ze ta relacja umrze...

Chłopaki chwilę siedzieli w bezruchu, ale w końcu Lucas spróbował jakoś przełożyć tą trudną wypowiedź na nasze.
-Może...może ona...
-Może była pod wpływem emocji. Zdruzgotana ze wyjeżdzasz...-odparł w końcu Dustin.
-Może powinieneś dać jej czas.
-I przestrzeń-mówili na zmianę.
Ich zdania wydawali mi się logiczne.
-Wiesz Mike. Może teraz powinieneś...trochę bardziej na nią uważać, po prostu...dać jej odetchnąć. Nabrać świeżego powietrza.
Kiedy jej przejdzie napewno odezwie się do ciebie.
-Nancy mówiła to samo...
-Nancy tez jest dziewczyną, skoro ona tak mówi, to napewno zrobiłaby to co El. A już napewno wie co robić-skwitował Dusti.
W tej chwili na myśl przyszła mi osoba która napewno wiedziałaby co zrobić...
-Will by wiedział co robić...-odparłem.
-Przecież on nigdy nawet nie miał dziewczyny...
-Ale mimo to zawsze wiedział co mi doradzić w sprawie El.
Na to obaj chłopcy pokiwali głowami na zgodę.
-W sumie...pogramy w D&D?

Chciałem choć na chwilę zatopić w czymś myśli. Zapomnieć o wszystkich troskach i problemach.

Więc zgodziłem się i wyjąłem D&D.

Milevens wayWhere stories live. Discover now