Rozdział 1

3K 123 6
                                    

Wszystko jest jakby w zwolnionym tempie.
El idzie do demogorgona...
Ale dlaczego?
W jej oczach błyszczy determinacja.
O nie! Nagle zorientowałem się, co zamierza zrobić.
-Eleven, stop!- krzyknąłem zrozpaczony
Nie mogę jej tak poprostu stracić!
Nie, nie, nie, nie! Obiecałem jej, że pójdę z nią na Śnieżny Bal, a przyjaciele nie kłamią. Poza tym, sam jej mówiłem, że obietnica to coś, czego nigdy, przenigdy nie można złamać. Po prostu nie mógłbym jej tego zrobić. Jest dla mnie zbyt... ważna.
Kiedy podbiegłem by ją złapać i odciągnąć od tego, co może ją zabić, ona jakby przewidziała to co chcę zrobić, i gdy byłem już tylko kilka kroków od niej uderzyłem jakby w niewidzialną ścianę, odbiłem się od niej z hukiem i wylądowałem na ziemi tam, gdzie wcześniej stałem. Nie  mogłem w to uwierzyć, dlaczego ona to zrobiła? Nie chciała bym ją uratował? I dlaczego Lucas i Dustin nic nie zrobili? Gdy spojrzałem na nich stali jak wryci i wpatrywali się w Nastkę. Dlaczego do cholery, nikt nic nie robił?!
Nagle usłyszałem coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
-Żegnaj, Mike...
Nie, nie, nie, nie, nie...nie może tego zrobić!
Albo ja nie mogę do tego dopuścić...
Gdy spojrzałem na nią znów, dziewczyna już nie patrzyła na mnie. Jej cała uwaga skupiona była na potworze przed nią oraz na tym by go zniszczyć...by nas ocalić. Już rozumiałem co nią kierowało. A mną kierowała ogromna rozpacz, żal, strach i determinacja, ale musiałem jakoś powstrzymać moją El...lub pójść z nią tam, gdzie zamierzała się przenieść.
Zerwałem się na równe nogi i podbiegłem do niej.
-Mike!!- wrzeszczeli Lucas i Dustin, nie wiem czy mogę dalej się z nimi przyjaźnić. Chcieli posłać Eleven na pewną smierć! Na pewno muszę z nimi pogadać...jeśli to przeżyję.
W tym momencie, kiedy wkroczyłem w wirujące okruchy, nie wiem czego i złapałem ją za ramię, dziewczyna obróciła się nagle w moją stronę i otworzyła swoje czekoladowe oczy tak szeroko, że myślałem ze wyjdą z jej orbit. Sam nie wiem czy powinienem to robić, ponieważ z jednej strony chciałem tylko bezpieczeństwa dziewczyny do której się przywiązałem, ale z kolei gdybym wtedy do niej nie pobiegł, ona pozbyłaby się demogorgona raz i na zawsze.
-Mike...-zdążyła tylko szepnąć, zanim przeniosła się z tym potworem, sam nie wiem gdzie, a ja razem z nią...

_________________________________
Edit z dnia 18.01.20
Bardzo serdecznie witam cię w tej książce i podziwiam ze zdecydowała/eś się ją czytać. Mam świadomość ze ilość rozdziałów może odstraszać, ale wierz mi ze zarówno ja, jak i ta książka nie zawiedzie cię...
🖤

Milevens wayWhere stories live. Discover now