Rozdział 100🖤🖤

379 28 28
                                    

              ««skip time, leciutki»»
Od tamtych wydarzeń minęły już cztery tygodnie.
Nadal nie mogłam pogodzić się z odległością trzech godzin.
Nie, to po prostu za bardzo bolało.

Znów westchnęłam cicho i podparłam twarz o rękę. Will rzucił mi krótkie spojrzenie, w którym kryło się zrozumienie.
Ale tak naprawdę mnie nie rozumiał.
-Te lekcje są takie nuuuudne...-oparł policzek o moje ramię. Nauczycielka rzuciła nam ostre spojrzenie.
Chłopak zignorował ją, ale powrócił do zapisywania czegoś w zeszycie.

Patrzyłam się tępo w tablicę, nie rozumiejąc słów nauczycielki. Moje powieki powoli się przymykały.
Poczułam jak coś ostrego wbija się w moje plecy. Odwróciłam się gwałtownie do chłopaka o czekoladowych włosach kręconych jak baranek i sporych okularach na jasnych oczach. Doskonale go znałam. To jego spotkałam w Starcout tamtego dnia.
Był miły i zabawny. Lubiłam go.
-Nie podsypiaj Jane-upomniał mnie cicho.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
Myślami byłam przy hebanowy chłopcu, zastanawiałam się co teraz robi, czy tez myśli o mnie.
-El!-szturchnął mnie Will. Spostrzegłam przerażająco długą sylwetkę nade mną z surowym wzrokiem. Kryło się w nim oczekiwanie.
Przełknęłam nerwowo ślinę.
-37-odezwał się głos za mną.
-37-powtórzyłam głośniej.
Kobieta zmrużyła oczy i odeszła.
-Dzięki-rzuciłam w stronę chłopaka za mną.
«««««»»»»»
Kiedy wyszliśmy ze szkoły, ruszyłem z El na przystanek, skąd za 15 minut mieliśmy autobus. Uważnie oglądałem się za wysoką czarnowłosą dziewczyną, o piwnych oczach. Sammy nie mogła zrozumieć ze nie jestem nią zainteresowany.
Po prostu nie przyjmowała tego do siebie.
Próbowała przekonać mnie ze jest inaczej...
Nagle poczułem ze El już nie ma koło mnie.
Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem brunetkę rozmawiającą z przejęciem z tym chłopakiem o kręconych krótkich włosach.
Podszedłem do nich, czekając na dziewczynę, kiedy za nimi zobaczyłem połyskujące, czarne włosy i oczy w kolorze piwa. Spanikowałem.
-El? Eleven, chodź już. Proszę.
-Co się...-podążyła za moim wzrokiem i zesztywniała.
Zaczęła coś tłumaczyć chłopakowi, nie wiedziałem co. Nie słuchałem.
Wpatrywałem się w wysoką dziewczynę z uśmiechem podążającą w naszą stronę.
W moją stronę...
Była bliżej. Coraz bliżej.
Poczułem skręt kiszek...

Kasztanowa dziewczyna wdała się w kolejną dyskusję z chłopakiem, a ja odszedłem trochę, już bez niej.
Próbowałem uciec, schować się w tłumie ludzi czekających na przystanku.
Poczułem uwieszające się na mnie drobne ciało, a czarne włosy wpadły do moich ust.
-Heeeeej Will. Gdzie idziesz?
-Właściwie to...wracam do domu.
-Oh, a gdzie ta twoja siostrzyczka? Nie wraca, a może mogłabym pojechać z tobą?-uśmiechnęła się słodko, a mnie ścisnął strach.
-Ja, no...yyyyyy, nie wiem...
-Oh będzie fajnie. Zobaczysz, będziemy wracać razem codziennie!
-Sam, nie. Nie, to...to nie jest dobry pomysł.
-Co? Czemu?
-Booo...-usłyszałem kroki.
-Bo nasz autobus jest już przepełniony. A raczej siedzieć mu na kolanach tez nie będziesz...-przyszła mi na ratunek El.
Dziewczyna zachichotała i zarumieniła się. Zachwiałem się pod wpływem jej ciężaru.
Sam złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę pojazdu, stojącego i wpuszczającego już napływających do niego uczniów.
-No to chodźmy zanim będziemy musieli stać-rzuciła.
Obejrzałem się panicznym wzrokiem na siostrę, a ona jedynie wzruszyła ramionami i pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
Poprawiłem plecak na ramieniu i poszedłem za czarnowłosą do autobusu.

Po chwili już siedziałem zesztywniały na siedzeniu, wciąż kurczowo trzymany przez szatynkę.
Z tęsknotą wypatrywałem naszego przystanku, a kiedy dziewczyna oparła głowę o moje ramię, powróciły do mnie wspomnienia jak gromem.
Starałem się je wypędzić z głowy. Wymazać sprzed oczu obraz złotych włosów i zielonych jak las, roześmianych oczu. Niskiej sylwetki i mięśni, obciągniętych lśniącą oliwkową skórą...
Nie, nie, nie. Stop. Koniec tego.
Koniec jej...
Odsunąłem się na skraj fotela, byle dalej od Sammy.
Na szczęście zignorowała to i nie przysunęła się znów.

Milevens wayWhere stories live. Discover now