Rozdział

208 23 3
                                    

Wróciłam do domu i weszłam pospiesznie do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystko i nie patrząc na swoje ohydne odbicie weszłam pod strumień gorącej wody szorując się porządnie, a najbardziej usta.
Powolny, spokojny szum zagłuszał moje myśli i uspokajał rozkołatane serce.

Poczułam jak woda nie otacza mnie już tylko z góry, ale ze wszystkich stron.
Poczułam sól.
Znów byłam tam, w basenie.
W Hawkins...

Ktoś trzymał mnie za rękę.
Łagodnie gładził dłoń, bym była spokojna, mimo ze sam był kłębkiem nerwów.
Otaczała mnie ciemność...
Ta dłoń była wszystkim co miałam...
I nagle...
Zobaczyłam go.
Wielki potwór o obliczu skrzywionym grozą.
Poznałam go...

Zaczęłam się miotać i rzucać.
Dłoń nieprzerwanie trzymała moją rękę.
-Spokojnie El. Jesteśmy tutaj. Nie jesteś sama...Spokojnie...-powtarzała.

W tle usłyszałam chłopięcy głos, który zawsze był tuż obok.
Czyli kobiecy głos mnie nie okłamał.
Byli tu...
Nie byłam sama...

Otworzyłam oczy i znów stałam pod prysznicem w moim domu, a wrzątek lał się na moje plecy.

Cały czas w głowie miałam obraz Joyce, przyciągającej mnie do siebie zaraz po tym jak ściągnęłam z siebie maskę.
Mike'a, który podbiegł i z troską oraz zmartwieniem w pięknych czarnych oczach pytał się co się stało.
I Hoppera...
Który cały czas był przy mnie, bez względu na wszystko.
Który był wspaniałym przyjacielem.
I ojcem...

Przestaje o tym myśleć bo serce grozi zawałem.
Ubieram się i wychodzę do pokoju, widzę jak Will nad czymś mocno rozmyśla.
-Hej.
Czekoladowe oczy zwracają się na mnie tak, jakby nigdy się mnie nie spodziewały tutaj.
-Coś się stało?
Chłopak nerwowo pokręcił głową.
-Przecież widzę ze bijesz się z myślami.
Szatyn w końcu dał za wygraną i odetchnął głęboko...
-Nie mogę o kimś zapomnieć choćbym chciał...

W myślach jak na zawołanie pojawiło mi się jej imię.
-Chodzi o...
Kiwnął na potwierdzenie.
-Ale dlaczego chcesz o niej zapomnieć?
Nie rozumiałam tego.
Byli przyjaciółmi.
Pomogła mu...

Widziałam na obliczu Will'a tyle przewijających się z niewyobrażalną prędkością emocji...
Myślałam ze zabrnęłam za daleko.
Ze to dla niego za dużo.
Bałam się ze właśnie dotknęłam jakiejś grubej ściany, której on jeszcze nie jest gotowy przebić...
Jednak czekałam.

W końcu spojrzał mi prosto w oczy i powiedział coś, co dało mi zupełnie nowe pole widzenia na wszystkie moje problemy...

-Ponieważ za dużo jej. Wcześniej kiedy o niej myślałem...to było miłe. Ale teraz ona mnie przytłacza. Dusi. Ona mnie zatruwa El...

Mimo ze chłopak nie mówił o mnie, poczułam się jakby ktoś mnie zmiażdżył...
Czyli można o tym myśleć jeszcze w ten sposób...

-El?-usłyszałam i poczułam jak Will ściska mnie za ramię-Coś się stało?
-Nie. Nie, nic. Dlaczego...
-Miałem wrażenie jakbyś odleciała. Ty...nieważne. Chyba nie powinienem ci o tym mówić...
-Will-przerwałam stanowczo-Oczywiście ze powinieneś. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie kłamią. W dodatku mamy tylko siebie...Nie wiem co bym zrobiła gdybym straciła jeszcze ciebie...

Widziałam w jego oczach ze trawi i przetwarza wszystko co powiedziałam. Widziałam wpływ jaki na nim wywarły moje słowa...

-Dodzwoniłaś się do Mike'a?

_____________________________________
Witam i przepraszam za ten straszliwy polsat od razu mówię przepraszam i wiem, jestem pierdoloną drama queen ale dawno nic się nie działo a więc przy następnym rozdziale będzie skip time i zaczynamy show...














I'm so sorry for this fucking joke...

Milevens wayWhere stories live. Discover now