Kiedy wyjrzałam przez okno, widziałam jeszcze stojących, już bez rowerów Lucasa, Will'a i Mike'a. Widać jak bardzo skrzywiłam jego paychikę w tym momencie.
Trudno, już mnie to nie obchodzi.

Spojrzałam na dziewczyny siedzące obok mnie i wszystkie wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem.
Tak, pomimo ostatniej akcji, ten dzień był udany...

Kiedy wróciłyśmy do domku w lesie, Hopper dalej tam był. Siedział na fotelu przed telewizorem i wrażenia filmowe zapijał piwem.
-Jak było dziewczynki?-spytał od wejścia.
-Wprost cudnie, tato-podeszłam i przytuliłam go, co nie było łatwe, bo leżał.
Weszłyśmy razem do pokoju i usiadłyśmy z powrotem na twardej podłodze.
Śmiałyśmy się z tego co przeżyłyśmy w Starcout. Bo naprawdę był to powód do śmiechu.

W pewnym momencie Max rzekła.
-Jestem pewna, ze teraz siedzą w piwnicy Mike'a i płaczą: O boże co zrobiłem nie tak? Dlaczego El mnie rzuciła. Ble ble ble-rudowłosa udała płacz tak realistycznie, ze obie z Lillian znów się zaśmiałyśmy.
-Ciekawa jestem co naprawdę teraz robią-powiedziała złotowłosa i rzuciła okiem na moją czarną opaskę rzuconą w kąt.

Zabrałam ją więc i założyłam na oczy.
Skupiłam się i...
-Jestem.
-O mój boze tak się cieszę!!-pisnęła Max.
-Ciszej-uspokoiła ją Lil.

Zobaczyłam Mike'a rozpartego na kanapie w piwnicy i Lucasa siedzącego na oparciu.
Will siedział z boku przy stoliku i układał planszę do gry w D&D.
Przez cały czas nie było z nimi Dustina...

Podeszłam bliżej i usłyszałam ich rozmowę.
-Ale czym zawiniłem? Co zrobiłem źle?
-Mike uspokój się. Jeszcze wiele razy cię rzuci...
-W sumie masz rację. No bo przecież dziewczyny nie myślą racjonalnie. Ich gatunek myśli wyłącznie uczuciowo.

Każde słowo powtarzałam Max i Lil siedzącym koło mnie, w moim pokoju.

Podeszłam jeszcze o krok, a wtedy Mike otworzył szeroko usta i wyrzucił z siebie potężne beknięcie.
Skrzywiłam się, ale słuchałam dalej.
-Czujesz stary? Tu aż czuć orzeszki-odparł z uśmiechem, najwyraźniej zadowolony z siebie.
Will również się skrzywił.
Współczułam mu ze musi z nimi siedzieć.
Wtedy Lucas podniósł jedną nogę do gory, jak pies i powiedział.
-Pobiję cię.
Wzyscy chłopcy zaczęli krzyczeć, prosić i błagać by tego nie robił, a ja już wiedziałam ze muszę się ewakuować. Uciekać by przeżyć...

Gwałtownie zdjęłam opaskę z oczu i westchnęłam, gdy poczułam świeże, niczym nie skażone powietrze.
-Ohydni-powiedziałam tylko-Nazwali nas innym gatunkiem.
-Co robili?-dociekały.
-Wolisz nie wiedzieć. Ja tez-odparłam-To było straszne. Zachowywali się jak...
-Zwierzęta-dokończyły jednocześnie.
Pokiwałam głową na potwierdzenie.

Jeszcze chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, aż wszystkie na raz wybuchłyśmy śmiechem.

Wieczorem zjadłyśmy wspólnie z Hopperem kolację i poszłyśmy kolejno przebrać się w piżamy. Policjant nie miał nic przeciwko, ze rudowłosa u nas nocuje.
Nie miał także pojęcia, ze nocowała tu wczoraj.
A jej rodzice jak na razie nie podnosili tego tematu...

Rozłożyłam na ziemi duży koc i stertę poduszek. Dorzuciłam także moją kołdrę i wszystkie trzy się pod nią wsunęliśmy.
Nastała chwilowa cisza, którą przerwała opalona, złotowłosa dziewczyna.
-Jenny, wiesz jak teraz będzie fajnie?
-Życie totalnie bez chłopaków to marzenie!-dodała rudowłosa-Poza tym, gdybys chciała to zmienić to przecież możesz mieć każdego.
-Każdego?-powtórzyłam niepewnie.
-Oczywiście Jenny. Widziałaś co było z Jackiem? Przecież on szalał z miłości do ciebie!
-Więc pomyśl co będzie z Mike'iem...
Lil położyła delikatnie dłoń na moim ramieniu i powiedziała.
-Jane, chyba mogę w końcu to powiedzieć. Ale uważam ze Mike to p***a. Lub przynajmniej cholerny chłopak.
Lecz nadal powinnaś z nim pogadać.
-Lillian przestań! O czym ty mówisz! El w ogóle nie powinna go teraz chociażby zaszczycić spojrzeniem. On ma przyjść i błagać o wybaczenie. Rozmowa byłaby wbrew temu!-skarciła ją Max.
Zgadzałam się z nią.
Słuchałam jeszcze ich konwersacji, lecz moje powieki robiły się coraz cięższe.
Zupełnie jakby były z ołowiu...
Odpłynęłam w głębiny krainy snów.

Milevens wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz