- Chyba tak. Mam inny kalendarz. U mnie jest 20 luty 2019 - zaśmiała się Diablica.
- U mnie za to mam... - zmarszczyłam brwi, gapiąc się z niedowierzaniem na wyświetlacz komórki, który raczej daty nie przekłamywał - 31 grudnia 2016... Czyli to dzisiaj...
Przyłożyłam otwartą dłoń do czoła. Jak ja mogłam zapomnieć o Sylwestrze? Przecież... Piękną datę wybrałam sobie na śmierć... Umrę wraz z rokiem. Może ktoś dopisze do tego jakąś filozofię? Chociaż... Wszyscy chcą mnie widzieć na tym drętwym bankiecie... Jeśli się na nim nie pojawię, to zaczną mnie szukać i być może przeszkodzą mi w spokojnym zgonie. Thor, Zeus, Maria! Znowu to samo! Nie dadzą się człowiekowi normalnie zabić!
- Yhm... Idziesz jako La Volpe? - spytała Mad.
Taaa... Teraz już musiałam iść na tę imprezę. Szkoda, że nie powiedzieli mi tego, zanim postanowiłam sobie wypruć żyły.
- Tak. Eegal jest na etacie u Aquili - burknęłam, ciesząc się w duchu, że nie było przy mnie jazgoczącego orzełka, który pewnie zemdlałby na widok krwi.
- Jak ty masz zamiar iść z tym? - szepnął cicho Trixx, wskazując na sączące się rany.
Przyłożyłam palec do ust, każąc mu się zamknąć. To nie był czas na takie pogaduszki. Mad wcale nie musiała wiedzieć o moich planach na wieczór.
- Tak, tak, idę jako Lis - potwierdziłam trochę zbyt szybko, na co kwami rzuciło mi spojrzenie w stylu "Really?".
- Idziesz sama czy z kimś? - zadała kolejne pytanie Arleen, a ja westchnęłam ciężko w duchu.
- Nooo... Jeśli Trixxa można uznać za towarzystwo...
Lisek założył miniaturowe łapki na piersi, patrząc się na mnie krytycznie. Nie byłam pewna, czy uważał za idiotyczne moje wyjście w takim stanie, czy może też miał nadzieję na obserwowanie mej powolnej agonii. Jaki by nie był jego powód, był bardzo niezadowolony.
- To się raczej nie liczy jako towarzystwo.
- Żartujesz sobie? Nigdzie nie idziesz. Oddawaj ten telefon - syknął po drugiej stronie piskliwy głos należący prawdopodobnie do Drakka, kwami Diablicy.
Usłyszałam w słuchawce jakieś szmery. Nie miałam pojęcia, czy Mad czasem nie wjechała do tunelu, gdzie zasięg najczęściej kończył żywot, czy może jednak nastolatka starała się z niewiadomych względów sabotować naszą rozmowę.
- Wszystko w porządku? - spytałam, słysząc dziwne odgłosy.
Trixx w tym czasie przyłożył mi papierowy ręcznik do rozciętego nadgarstka, próbując zatamować krwawienie, jednak odepchnęłam go zdecydowanym ruchem dłoni. Nikt jeszcze nie powiedział, że na pewno gdzieś tego wieczoru wyjdę.
- Wielki pan Asyrii wyraża swoje zdanie - prychnęła Amerykanka - Zignoruj go.
- Jeśli nie masz żadnych planów, to możemy pójść razem - powiedziałam z uśmiechem, mając nadzieję, że jednak wypadnie jej coś ważnego do roboty.
- ZWARIOWAŁAŚ? - pisnęło kwami.
Odtrąciłam ręką latającego pasożyta, który syknął po lisiemu, strosząc przy tym rudą sierść.
- Jeżeli chcesz mojego towarzystwa. Znudziło mi się bycie nawigatorką na napadach - mruknęła znudzonym tonem dziewczyna - Znacznie ciekawiej jest brać w nich udział.
- Nigdzie nie idziesz! - wypowiedział moje myśli Drakk.
- Nie możesz mi zabronić - prychnęła Naiper, potwierdzając tym samym moje przypuszczenia.
YOU ARE READING
Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)
FanfictionNadrzędnym celem Biedronki i Czarnego Kota jest bezpieczeństwo Paryża, które mogą osiągnąć poprzez pokonanie Władcy Ciem, Peahen i ich zdesperowanych akum. Jednak, co jeśli w mieście żyje znacznie groźniejszy posiadacz miraculum, który na swą zemstę...
Volpe Artica da Tivoli ( Lady Lamp cz. 2 )
Start from the beginning