Szybko!

553 34 6
                                    

Harry opuszczał skrzydło szpitalne w objęciach swojego męża.
- Widzisz? Nic mi nie jest. -
- Dlaczego nie pozwoliłeś mi wejść ze sobą? -
- Tom, chyba mam prawo na odrobinę prywatności w życiu. -
- Poppy nie powiedziała mi co ci jest. -
- Bo ona sama nie wie. To jest pielęgniarka która nie ma do czynienia z takimi przypadkami jak ja. -
- Mimo to nie raz już ci uratowała skórę. -
- Za to będę jej wdzięczny po wieczność. -
Riddle pocałował zielonookiego w czoło.
- A to za co? -
- Wiem że już chcesz wracać do pracy. Nie będę ci tego utrudniał. Ale pamiętasz jaka była umowa? -
- Tak tak. Coś się dzieje, wzywam ciebie. -
- Po prostu uważaj na siebie. -
Voldemort zostawił Pottera pod Wielką Salą i udał się do ich komnat. Wybraniec ruszył pędem do swoich podopiecznych. Przez następne trzy godziny ciężko z nimi trenował, jako że wojna zbliżała się coraz szybciej, nie było w niej miejsca na błędy. Z rytmu jego myśli wybiła go jedna z uczennic.
- Dobrze się pan czuje? -
- To po prostu zadyszka. -
- Może pan usiądzie. My sobie damy radę. -
- Nie jestem w takim wieku, abym już musiał siadać. Po prostu forma mi spadła, wiesz jak to jest. -
Dziewczyna jednak nadal mu się dziwnie przyglądała.
- No dobrze moi drodzy! Zaczynamy pojedynki! Znacie zasady, kto chce iść pierwszy? -
Szatyn z uwagą przyglądał się walkom i krzyczał im swoje uwagi. W końcu każdy już był zmęczony i marzył o gorącym prysznicu.
- Na dzisiaj to koniec... -
Chłopak chwycił się ściany i zamknął oczy.
- Coś nie tak?
- Nie nie... Zaraz przejdzie. -
Potter czuł jak ból atakuje każdy fragment jego ciała. Po chwili nogi ugięły się pod zielonookim i poleciał na ziemię. Do nastolatka podbiegło parę osób aby mu pomóc.
- Panie profesorze! -
- Nic mi nie jest. Dajcie mi chwilę. -
- Pójdę po pomoc. -
- Ani się waż. -
Zielonooki otworzył oczy i słabo się do nich uśmiechnął.
- Już mi przechodzi. -
- To nie jest normalne... -
- Witam w moim świecie. -
W tej samej chwili ból powrócił, z ust chłopaka wyrwał się krzyk.
- Zawołaj panią Pomfrey! -
- Nie... -
- Nie zostawimy tak pana! -
- Zawołajcie Toma... Szybko! -
Po wypowiedzeniu tych kilku słów nastolatek stracił przytomność.
No hej!

The Gryffindor Boy Where stories live. Discover now