Przepuść mnie

928 53 9
                                    

Gdy tylko zielonooki opuścił pokój swojego dziecka natknął się na swojego męża.
- Harry porozmawiajmy. -
- Nie ma takiej potrzeby. -
- Owszem jest. -
- Nic się nie stało. -
Szatyn chciał wyminąć mężczyznę lecz ten złapał go za nadgarstek.
- Nie pójdziesz nigdzie dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnimy. -
- Puść mnie, to boli do cholery! -
- Masz mnie wysłuchać. -
- Nie jestem twoją własnością! -
- Ale jesteś moim mężem. -
- I co? To czyni mnie twoją własnością. Jestem wolnym człowiekiem Riddle. -
- Po prostu się uspokój i porozmawiajmy jak dorośli.-
- To może w końcu dorośnij. -
- O czym ty mówisz? -
- Pora dorosnąć do roli ojca i męża. -
- Co się z tobą dzieje? -
Zielonooki poczuł jak oczy znowu zaczynają go szczypać co było oznaką zbliżających się łez.
- Może ty mi powiedz. Ktoś celował do mnie i mógł mnie zabić! A ty wątpisz w moje słowa. Może jeszcze chcesz mi powiedzieć że kłamię tak?! -
- Harry... -
Po policzkach szatyna zaczęły płynąć łzy.
- Pamiętasz ostatnią burzę? -
Tom zmarszczył brwi przy okazji puszczając nadgarstek ukochanego.
- Co? -
Potter już nie powstrzymał szlochu który tkwił w jego piersi i zaczął płakać.
- O-obiecałeś mi wtedy... -
Wybraniec cofnął się trochę do tyłu starając się złapać oddech.
- Obiecałeś mi że obronisz naszą rodzinę przed wszystkim. -
- Skarbie... -
- Właśnie sam udowodniłeś ile warte są twoje słowa.-
Riddle chciał podejść do swojego męża i go przytulić lecz ten cofnął się tylko jeszcze bardziej do tyłu.
- Nie podchodź do mnie, nie dotykaj mnie. Po prostu mnie zostaw w spokoju! -
- Porozmawiajmy. -
- Nie mamy już o czym. -
Zielonooki ruszył w głąb korytarzu.
- Harry! -
Potter odwrócił się na chwile do swojego partnera.
- Nie krzycz bo obudzisz naszego synka. Chociaż na nim też ci pewnie nie zależy. -
- Przecież wiem że tak nie myślisz! Proszę porozmawiajmy jak cywilizowani ludzie. -
Wybraniec jedynie popatrzył przez okno i uśmiechnął się kpiąco.
- Sęk w tym Riddle że ty mnie kompletnie nie znasz.-
- Nie mów tak... -
- A jak mam mówić? Mój partner, osoba której ufam ponad wszystko, mój pieorzony mąż zachowuje się jakby znał mnie od tygodnia! -
- Harry po prostu się uspokój. -
- Nie ma mowy. Zabieram Noah i wynosimy się stąd jeszcze dzisiaj. -
Gryfon ruszył w kierunku pokoju swojego synka ale na swojej drodze napotkał opór w postaci Toma.
- Przejdź mi z drogi... -
- Nie pozwolę ci zabrać mojego syna. -
- Powiedziałem przejdź do cholery! -
Wściekły nastolatek wyciągnął różdżkę i wycelował ją w swojego męża.
- To już koniec Tom... -

The Gryffindor Boy Where stories live. Discover now