- Harry, podobno doszło do bójki między tobą a twoim kolegą. -
Dłoń ze szklanką wody zastygła w połowie drogi do ust.
- Skąd o tym wiesz? -
Juliusz uśmiechnął się.
- Te ściany mają oczy i uszy. -
- No tak, plotki rozchodzą się to szybciej niż odrobina godności. -
Mężczyzna starał się zachować powagę.
- Dlaczego chciałeś go pobić? -
- On zaczął, to była zwykła samoobrona. -
- Chciałeś mu raz na zawsze wyryć w pamięci że z tobą się nie zaczyna. -
- To nie do końca tak wyglądało... -
- Doprawdy? Z tego co wiem zacząłeś go dusić. -
Na twarzy szatyna pojawił się cień uśmiechu.
- Możliwe że trochę przesadziłem. -
- Nie jestem tutaj po to aby prawić ci morały. -
- Fakt. -
- Chcę się dowiedzieć jak się czułeś podczas ataku i co cię łączny z tą dziewczyną. -
Zielonooki przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, czy może mu zaufać i opowiedzieć o swojej magii która chciała zamordować tego idiotę?
- Na początku starałem się być bardzo spokojny ale po kilku ciosach poczułem się jakby moja moc chciała przejąć nade mną władzę i udowodnić im wszystkim swoją potęgę i moc. -
- Czyli nie miałeś nad tym kontroli? -
- Ależ skądże kontrolowałem wszystko. -
- Co by się stało gdyby ta dziewczyna cię nie powstrzymała? -
- Co tak właściwie starasz mi się powiedzieć? -
Mężczyzna westchnął i odłożył na chwilę pióro.
- Czy byłbyś zdolny do tego aby zabić tego chłopaka?-
Tym razem Harry nie miał problemu z odpowiedzią.
- Tak. -
- Zabiłbyś go? -
- Gdybym chciał to bym to zrobił. -
Chłopak wstał i popatrzył na mężczyznę.
- Proszę pamiętać jedno. -
- Tak Harry? -
- Nie jestem mordercą ani niczyją marionetką. -
- Nie rozumiem... -
- Nie wmówi mi pan że nie radzę sobie z własną magią. Doskonale wiem gdzie są moje granice i nie zamierzam ich przekraczać. Przynajmniej narazie. -
- Co to ma oznaczać? -
Szatyn stał już przy drzwiach i odwrócił się tylko na chwilę.
- Lepiej ze mną nie zaczynać. Zaczniesz jedną bitwę a ja wypowiem ci wojnę. -
Juliusz wstał ze swojego miejsca.
- Czy to jest groźba? -
- Potraktuj to jako niewinne ostrzeżenie. -
Chłopak opuścił gabinet pozostawiając mężczyznę w totalnym szoku.
YOU ARE READING
The Gryffindor Boy
FanfictionMinerwa nigdy nie chciała być matką, od zawsze jej jedyną miłością było nauczanie uczniów. Jednak gdy umiera dwójka jej najlepszych uczniów, bierze na barki opiekę nad ich małym synkiem. ~ I część, druga w toku. Opowiadanie może zawierać przekleńs...