- Y... Nie prawda! - krzyknęła. - Bała się kogoś skrzywdzić, prawda Cassiopeio? - zwróciła się do mnie gotowa kontynuować dalej.
Pobladłam wiedząc, co ma na myśli.
- Ani mi się waż wyciągać brudy z przeszłości! - warknęłam.
- Ależ twoi przyjaciele, chętnie się dowiedzą coś o tobie! - powiedziała dziarsko, opuściłam różdżkę.
- Czego chcesz? - rzuciłam.
- Jak fajnie, że pytasz! - podeszłam do niej bliżej.
A kiedy miała coś dodać, padła na ziemię, a ja zostałam popchnięta na krzesło i związana. Zaśmiała się obrzydliwie, następnie już siedząc, wycelowała we mnie różdżką.
- Hah, zaraz zobaczycie co ona potrafi! - podniosła głos, wstając i podchodząc do jakiegoś Śmierciożercy.
Wywlokła go przede mnie tak, aby mężczyzna ją zasłaniał. Wypowiedziała jakąś formułę i uderzyła we mnie masa wspomnień.
Mała dziewczynka stoi na stołku. Wokół niej krzątają się kobiety mierzą ją, inne szyją i rzucają zaklęcia na materiały.
- Po co to wszystko? Doskonale wiecie jak nienawidzę balów, przyjęć i tych wszystkich przymiarek. - zaczęła szarpać się z tkaninami, które uporczywie, próbowały ją opiąć.
- Stój grzecznie i nie marudź! - krzyknęła staruszka, która poruszała się na wózku.
Podjechała do wnuczki, szarpnęła ją za ramienia i podniosła jej podbródek, następnie klepnęła w plecy, aby ta się wyprostowała.
- Żeby być kimś, musisz być zdyscyplinowana!
- Ja chcę być zwyczajna, jak każdy w moim wieku. - mruknęła poirytowana.
- Jesteś niezwykła odkąd się urodziłaś, nie zmienisz tego! - warknęła jedna z kobiet.
- Zmieniacie moje życie w koszmar! - światła zaczęły niebezpiecznie błyskać.
- Przestań!
- Doskonale wiesz, że nie potrafię! - oczy dziewczyny zrobiły się czarne, tak samo jak jej włosy.
- MASZ SIĘ USPOKOIĆ!
Po chwili jej matka padła na podłogę i zaczęła zwijać się z bólu, aż ktoś zakrył dziewczynce oczy.
Automatycznie jej włosy były w normie, a potem była zaciągnięta do swojego pokoju...
Zapłakana blond włosa dziewczynka, stała przed Dumbledorem, przytrzymywana przez rodziców.
- Cassiopeio Carino Menso Lily Live - Grace, czy przysięgasz chronić Harre'go Pottera, nawet w cenie własnego życia?
Matka szturchnęła swoją córkę, aby ta odpowiedziała.
- Tak. - wyjąkała przez słone łzy.
Dziecko śmiało się w kołysce, nad którym nachylał się staruszek.
- Jesteś nikim, zwykłym eksperymentem, która jest nie bezpieczny dla świata, więc obiecuję Cię, że dla życia społeczeństwa zginiesz.
- Nie możesz tego pamiętać przykro mi, Cass. - mówił jej ojciec, po przez krzyki swojej córki.
Tamata szarpała się, z żelaznych uścisków dorosłych mężczyzn. Nie była w stanie zapomnieć, że jej własni rodzice, życzyli jej śmierci z czystego strachu.
- Oblivate! - jasnowłosa osunęła się, cała zapłakana.
- Mensa! Nie wolno ci, wchodzić do tego lasu! Crucio! - mała dziewczynka skręcała się z bólu na zimnej posadzce. - Zapamiętaj to sobie.
- Masz zakaz uczenia się magii! Przede wszystkim czarnej! A za to, że nas nie słuchasz, zostaniesz u siebie w pokoju na najbliższy tydzień! - wepchnął ją za drzwi i zamknął je na klucz.
- Od kogo jesteś lepsza? - zapytał ojciec małej istotki, który jako jedyny jej wierzył w to co mówiła o Dumbledorze.
- Od syna Potter'ów, szlam i Zdrajców Krwi. - wyrecytowała.
Jedno gorsze, od drugiego. Wszytsko prowadziło do tego, bym była coraz bardziej wściekła.
- Przestań! - wydarłam się i usłyszałam piski dziewczyn.
Usłuchała mnie. Spojrzałam przed siebie, a tam nieruchomo leżał poplecznik ciemności.
Otworzyłam oczy z przerażenia... Tej scenie towarzyszył gorzki śmiech Riddle.
- No i co? Robi wyrażenie, prawda? - wesoło zadała pytanie.
Wszystko pociemniało, a ja chyba zemdlałam z napływu tylu emocji.
YOU ARE READING
Cassiopeia Live - Because Life Never Dies
FanfictionTrwa remont. Poprawiona książka będzie pojawiać się w powieści pod tytułem: Powrót Zła || Cassiopeia Live część 1. #407 w FanFiction = 27. 07. 17 r. #399 w FanFiction = 28. 07. 17 r. #200 w FanFiction = 29. 07. 17 r. #3 w Draco Malfoy = 02.09.18 r.