rozdział 9

263 23 0
                                    

P.O.V Draco
Grace poszła z Dafne do dormirtorium po swoje płaszcze. Zostałem sam z Blaisem. Czytałem Proroka i dotarłem tam na pewien artykuł o osobie, która właśnie przechodziła obok.
- Ej, Potter! Fajne rzeczy piszą o tobie w gazetach! - zatrzymał się i popatrzył na moją osobę. - Zastanawiają się jak można jeszcze trzymać cię na wolności.
- Zamknij się Malfoy. Chyba twoja fałszywa dziewczyna znowu cię nie ochroni. - wycedził.
- Cass nie jest fałszywa, Potter, i spokojnie jeśli chcesz to ja mogę dokończyć jej dzieło. Wiesz tak ci "odnowimy" reputację i przy okazji "naprawiamy" twój nosek. - zadrwiłem.
- Wiesz teraz to ja powiem Ci bolesną prawdę. Rok temu obiecała, że się do ciebie zbliży tylko po to, by wyciągnąć z ciebie informacje. Jak widać udało jej się ciebie omamić. - skończył i wtedy pojawiła się Live.
- Kto kogo omamił? - spytała widocznie nie rozumiejąc o co chodzi.
- Grzmotter twierdzi, że udajesz moją dziewczyne tylko po to, by wyciągnąć ze mnie jakieś informacje. - spojrzałem na nią poważnie.
Cassiopeia roześmiała się pod nosem i z widoczną kpiną powiedziała.
- Super, Potter. Jeszcze jakaś ściema? Nie moja wina, że żadna cię nie chce.
Teraz już stała obok mnie. Wokoło każdy ślizgon się roześmiał.
- Oj! Trafiłam w czuły punkt? Przepraszam bardzo panie Potter, jak nisko mam się skłonić, by dosięgnąć pana poziomu? - teraz i trochę Gryfonów zaczęło wyć ze śmiechu. - Coś nie tak? A i przekaż Hermionie słowo;  biblioteka. Chyba zapamiętasz?
Każdy zaczął się śmiać.
Złapała mnie za rękę i wyprowadziła na błonie.
P.O.V Harre'go
Wtargnąłem do pokoju wspólnego Gryffindoru.
- Live kazała mi przekazać słowo; biblioteka! - krzyknąłem do orzechowo włosej. - Live zaczyna przesadzać! Co się z nią dzieje?! Zachowuje się jak... jak prawdziwa ślizgonka! Rozumiecie?!
- Ja myślę, że chodzi o kłótnie z Syriuszem i wydarzenia z Turnieju. - stwierdziła Hermiona.
- Co jej niby zrobiłem?!
- Pamiętasz jak mówiłeś o tym, że  Sam - Wiesz - Kto mówił o jakimś twoim zabezpieczeniu poza Hogwartem? - kiwnąłem głową na tak. - Uważam, że skonstruowała jakieś zaklęcie,  by cię ochronić. Jak w przypadku Mrocznego Znaku na przedramieniach śmierciożerców. Działo ono tak, że jak pierwszy raz od kilku lat ktoś aktywuje ten "tatuaż" lub Voldemort przyłączy sobie nowego zwolennika i skonstruuje go na przedramieniu nowej osoby to wtedy na jej ręce od ramienia do nadgarstka pojawia się głęboka rana. Brutalne ale skuteczne wiem, bo czytałam o tym w jednej z książek. Zastanawiam się czy czasami nie zrobiła tak, że rzuciła jakieś zaklęcie o podobnej formie, by nie wiem... na przykład przejmować twój ból. Wtedy mogła, by mieć jeden powód złego traktowania ciebie. Drugi może być taki, że zawsze cię ratuje. Trzeci może być taki, że robi to tylko dlatego, bo w szkole jest Umbrige.
To co powiedziała Hermiona bardzo do mnie dotarło, ale jeszcze jedno mnie gryzło.
- Dlaczego Live w takim razie jest z tą Fretką? - spytałem.
- Rozmawiałam z nią o tym. I powiedziała, że...  jakośtakodmałegojąciągniebygopoznaćwięcdlategojestzMalfoyem. - powiedziała szybko na jednym tchu przez co ją nie zrozumiałem.
- Co?
- Oj no! ja już pójdę spóźnie się gdzieś.
Miałem zapytać gdzie, ale wiedziałem, że ma to coś wspólnego ze słowem Cassiopei; biblioteka. Ciesze się, że dzisiaj mam zwolnienie z lekcji, bo nauczyciele boją się, że zasłabne im na lekcjach od ciosów Live.
P.O.V Hermiony
Szybkim krokiem skierowałam się do Skarbnicy Książek.  Od razu na miejscu przywitałam się z Live.
- Cześć.
- Hej! O czym chciałaś gadać? - spytała uśmiechnięta Grace.
- O twoim zaklęciu podczas Turnieju. - mina jej zrzedła.
- Nie wiem o co.
- Wiesz. Harry Potter nie czuje większego bólu i to twoja sprawka. Wiem to. Dlatego jesteś jego względem wredna. Przynajmniej to jest jeden z powodów, prawda?
Spojrzała w okno, a nastepnie schowała twarz w dłonie.
- Powtarzałam ci w kółko, żebyś się nie wtrącała. - szepnęła patrząc mi w oczy. - Posłuchaj to, że on nie czuje bólu jest... tylko w przypadku cruciatusa czy em... okaleczenia przez śmierciożerców. Poza tym, jeśli już wiesz... to chronię też między innymi ciebie. Nie chcę, by ktokolwiek o tym wiedział, więc proszę... nierozpowiadaj niczego. Mam jeszcze jedną prośbę. Nie róbcie nic głupiego w tym roku szkolnym. - zabrała swoją torbę i wyszła zamyślona.
- Dobrze. - szepnęłam odprowadzając ją wzrokiem.
P.O.V Cassiopei
Po rozmowie z Granger straciłam ochotę na wszystko, bo... Ona już to wie, rozumie mnie i do tego węszy dookoła mnie.
- Ja się chyba powieszę... - westchnęłam idąc do dormirtorium.
~ Głupia Granger i te jej książki.
Kopnęłam w jedną ze ścian, a potem wszedłam do Pokoju Wspólnego Slytherinu, a tam wpadała na mnie Dafne.
- Wiesz, że Umbirge na szlabanach ryje coś ma rękach?
- Naprawdę? - rzuciłam od niechcenia.
- Coś się stało?
~ A no wiesz. Granger wtyknęła nosa w moje sprawy. Do tego mam na głowie Różową ropuche. Ale nie tak to wszystko w porządku.
- Jestem po prostu zmęczona. - skłamałam.
Usiadłam na kanapie i patrzyłam się w kominek. Zaczęłam zastanawiać się nad snem, który miałam niedawno. Przecież już raz śnił mi się przebłysk przyszłości. Teraz też tak jest? Potem poczułam uginanie się kanapy obok i jak ktoś mnie objął.
- Co ci jest? - spytał.
- Senność. - odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam na niego.
Zaśmiał się.
- Ja jednak myślę, że Granger coś powiedziała lub się dowiedziała czego nie powinna i dlatego tak się zachowujesz. - uśmiechnął się półgębkiem.
~ On zawsze musi mnie przejrzeć?!
- Draco dlaczego używasz na mnie legimencji? - zażartowałam.
- Po prostu cię znam i tyle. 
- Zaczynam się ciebie bać, Fretciątko.
- Fretciątko?
- Moje zdrobnienie od fretki.
Wszyscy się zaśmialiśmy.
P.O.V Harre'go
                                     ☆Sen★
Zacisnąłem na fotelu białe długie palce.
- Zawiódł mnie zapłaci za to. Jeśli zawiedziesz i ty również zapłacisz. - powiedziałem chłodnym tonem.
- Panie on leży u Świętego Munga. Mówiłem ci, że nikt oprócz ciebie i niego nie może tego tknąć. - odezwała się osoba ubrana na czarno.
- Ja muszę to mieć. To jest mi niezbędne. - oświadczyłem.
- Tak panie, tak tylko tego nie można wynieść od tak. Trzeba dotyczyć tego, by móc to dostać. 
- Och tak... Zapewne. - spojrzałem w odbicie.
Zobaczyłem tam okropną białą twarz z nozdrzami jak u węża i czerwonymi oczami z wąskimi źrenicami. - Wykorzystam chłopaka.
                           ☆Koniec Snu★                 

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz