rozdział 14

230 24 1
                                    

P.O.V Harre'go
Już trochę minęło od zniknięcia Dumbledora ze szkoły, rozwiązania Zakonu Feniksa lub odejściu Freda i Gregore czy zakończeniu nauki Okulumencji.
Teraz pukam do gabinetu Różowej Landryny.
- Dzień Dobry, panie Potter. Dzisiaj też sobie trochę po piszemy. - powiedziała swoim przymilnym głosem Umbrige. - Zapraszam.
Usiadłem na krześle przy jej biurku. Podsunęła mi swoje przeklęte pióra pod nos, a ja automatycznie i z wielkim bólem zacząłem pisać;
Nie będę opowiadać kłamstw
W pewnym momencie drzwi się otworzyły a ja nie wierzyłem własnym oczom. Cassiopeia Live weszła do gabinetu z odznaką Brygady Inkwizacyjnej. Stanęła jak wryta w połowie drogi z powodu mojego widoku.
- Dz-dzień Dobry pani profesor. - wyjąkała w końcu.
- Ach, Cassiopeia. Wiadomo coś z tymi niuchaczami?
- Nie, ale jestem przekonana, że to nie jest sprawka naszego gajowego. Wszystkie stworzenia ma u siebie i nie zniknął ani jeden. Może to jeden z uczniów. Ostatnio po odejściu bliźniaków Weasley jest dużo żartownisi, którzy próbują ich przebić. - mówiła nie zwracając na mnie uwagi.
Miałem skrytą nadzieję, że robi to wyłącznie dla Zakonu.
- A więc moja droga, teraz przekonałam się o tym, że jesteś osobą rzetelną i odpowiednią na pewne stanowisko.
- Stanowisko? - powtórzyła pustym głosem.
- Tak, sądzę, że ten centaur i stara oszustka nie równa się twojemu geniuszowi. Sam minister cię wybrał.
- Czyli... - zaczęła, a potem dodała nie swoim głosem, jakby chciała rzucić się do ucieczki. - Pro- proponuje mi pani stanowisko nauczyciela wróżbiarstwa?
- Oj ty już zostałaś na niego wybrana.
- Dolores myślę, że się nie nadaje. Ja... ja mam już za dużo na głowie.  Mi-ministerstwie, dużo pracy w ministerstwie. No i szkoła.  Prefekt, mam do zdania SUM.
- Oj moja droga! - żachnęła na nią. - Dasz sobie radę znakomicie!  Jestem tego święcie przekonana! Jeszcze nie dawno mówiłaś, że dla ciebie to wszystko pestka.
Wtedy zrozumiałem. Próbują ją zająć tak, by nie mogła działać na rzecz Zakonu Fenika! Co.za.jędza.
- I rozumiem, że mogę podjąć odmowę, prawda? A-a po za tym przyszłam tutaj w innej sprawie. Kazała pani mi przyjść, bo chciała oani porozmawiać na temat Da.
- Tak.- ropucha przerwała wypowiedź Grace i zwróciła się do mnie. - Zjaw się jutro o tej samej godzinie.
Zabrałem szybko torbę i wybiegłem do pokoju wspólnego.
P.O.V Cassiopei
- Powiedz mi. Czy wiesz gdzie przebywa Dumbledor? - zapytała profesorka gdy Harry wybiegł.
- Nie. - powiedziałam głosem wypartym z emocji, patrząc jej w oczy.
- A Syriusz Black? Czy wiesz coś o obecmym położeniu Syriusza Blacka?
- Nie. - powtórzyłam.
- Spróbuj się dowiedzieć. Znasz Legimencje jao mało kto. - zaczęła zawzięcie. - Przecież w każdej chwili możesz wejrzeć w jego umysł, prawda? Jeśli odpowiesz mi, że to nie dozwolone, to mogę ci powiedzieć o specjalnym pozwoleniu od ministerstwa, które dostałaś.
- Przepraszam cię Dolores. Nie mogę tego zrobić. Sztuka patentrowania umysłu jest bardzo niebezpieczna i bolesna na tak daleką odległość. Chyba nikt nie chce w najgorszym wypadku nikomu życzyć śmierci, prawda? Jeśli dane osoby będą wykonywać jakieś zajęcia wymag.
- Nikt,  by nie żałował Blacka.
- Nie zrobię tego. To moje ostatnie słowa w tej sprawie.  - wstałam i popatrzyłam na nią z góry.
- Nie mów, że byś go żałowała?
- Nie, Umbrige, lecz pamiętaj. Ja chętnie bym to zrobiła, gdybym jednak uważała to za słuszne. Ale to takie nie jest!  To okropny pomysł, na gorszy nikt nigdy nie wpadł. Nie.Zgadzam.Się. A teraz przepraszam mam coś do... załatwienia.
Wyszłam.
                                       °°°      
Przepraszam za tak;
Beznadziejny, nudny, krótki,  bezsensowny rozdział ale.... chce powiedzieć, że postaram się, żeby następny wstawiony rozdział był;  długi, fajny i - stety bądź nie - końcowy.
(Najbardziej lubię szóstą część sagi Rowling. Kto też niech na pisze w komentarzu.)
Więc ukaże się najprawdopodobniej po dłuższym czasie. ;-)

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesWhere stories live. Discover now