rozdział 5 (+ portret Toma Feltona)

155 20 8
                                    

Minęło parę dni odkąd przeklęta córka Voldemorta porwała moje przyjaciółki. Cały czas rozpamiętywałam to wydarzenie z okropnymi nerwami. Malfoy zdawał się być czasami zmęczony moim ciągłym ględzeniem, ale co zrobić, te dwie kobiety są dla mnie jak rodzina.

- Martwię się o dziewczyny. Ta Riddle to kompletna wariatka! - żaliłam się chodząc w tą i we w te po pokoju Dracona.

- Nie możesz usiąść? - zapytał śmiejąc sięvi poklepał miejsce obok siebie.

- Kiedy się denerwuje to tak mam! - krzyknęłam, ale podeszłam do jego łóżka i się na nim uwaliłam.

Przytrzymał mi, które dygotały z nerwów. A kiedy to zrobił moje ręce stukały o kruczoczarną pościel. Na co mężczyzna dostał kolejnego ataku śmiechu.

- Może tutaj przyjść Blaise z Erickiem i gromadką dzieci? - spytałam, gapiąc się w sufit załzawionymi oczami.

Tęskniłam za nimi, a teraz wiem, że jest im ciężej niż mi. Po jego późniejszych słowach domyśliłam się, że odgadnął mój kiepski nastrój.

- Wszystko będzie dobrze. - spojrzałam na niego gniewnie. - Daj spokój, a co do nich mogą przyjść kiedy chcą.

Położył się obok mnie i złapał za rękę. W mojej klatce piersiowej rozprzestrzeniło się ciepło. Spójrzałam na nasze złączone dłonie, a potem posłałam mu pytający wzrok. W odpowiedzi otrzymałam delikatny, ciepły uśmiech. Następnie położył głowę na moim ramieniu i wtulił się w moje włosy. Ściągnęłam brwi w jedną linię.  Zastanawiałam się przez moment co przed chwilą miało miejsce. Jadnak po około minucie moja ręka wylądowała na jego kręgosłupie, a moja głowa w platynowych włosach szarookiego.

- Draco? - zagadnęłam kiedy rozległ się dzwonek u drzwi. - Bo oni mieli przyjść dzisiaj, a dzisiaj to znaczy teraz. - za chichotałam i wstałam, aby otworzyć przyjaciołom.

Ten podniósł się i lekko zirytowany poszedł w moje ślady.

Kiedy ja otwierałam drzwi, blondyn oparł się o ścianę obok mnie. Do domu weszła cała gromadka i odrazu rzuciła się, aby mnie przytulić. Zanim jednak odwzajemniłam ich gest zaklęciem sprawdziłam, czy aby napewno to oni. Jednak na błędach dużo można się nauczyć.

Jak już miałam pewność, że są tymi za kogo się podają przytuliłam każde z osobna. Nasze uściski trwałybu dłużej, gdyby nie chrząknięcie Malfoya, który próbował zwrócić na siebie naszą uwagę. Uśmiechnęłam się przepraszająco uświadamiając sobie, że kompletnie zapomniałam o jego obecności.

Blaise, zarówno jak i Erick po wojnie zmienili o nim zdanie. Szczerze go nienawidzili, a szczególnie Blaise, który stał się jego rodziną. Oboje łypali na niego z przymrużonymi oczami.

- Wyjaśnijcie sobie wszystko, tylko błagam bezrozlewu krwi. - zabrałam głos, głównie spoglądając na dorosłych brunetów.

Zaprowadziłam dzieci do salonu, choć nawet tam było słychać dość głośną rozmowę mężczyzn. Ostre riposty i od czasu do czasu wulgaryzmy padały nieco częściej i głośniej, a młode Zabiniątka powtarzały wszystko co usłyszały. Całe szczęście, że mały Tom jeszcze nie umie mówić. I im bardziej starałam się odwrócić uwagę klona Dafne i Blaise, osoby w holu, bądź w kuchni byli coraz głośniej. W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam na cały dom.

- CZY MOGLIBYŚCIE SIĘ ZAMKNĄĆ?! - dzieci zrobiły się blade ze strachu, a ja miło się do nich uśmiechnęłam, następnie mówiąc. - Nie przejmujcie się to między innymi do waszych tatusiów.

Tamci nadal się kłócili, ale o pół tonu ciszej. Wzięłam na ręce dwulatka, a gdy zasnął i mi zaczęły się kleić oczy. Po paru minutach spałam razem z trójką dzieci na czarnej kanapie.

Nie miałam pojęcia ile minęło czasu odkąd przysnęłam, ale w pewnym momencie poczułam jak ktoś przuwa mnie do siebie.

Ziewnęłam i wtuliłam się mocniej, zaciągając cudownymi perfumami, które rozpoznam wszędzie. Tak samo jak napięcie pomiędzy naszymi gośćmi, a Draconem.

                                   🌌🌌🌌
Hey! Piszcie w komentarzu jak wam się podoba ta nowa część oraz rysunek w multimediach, którego sama narysowałam. Mam nadzieję, że jest choć trochę podobny do Toma Feltona, na dole umieszczę jpg na którym się wzorowałam. Bye!

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesWhere stories live. Discover now