Prolog

338 26 0
                                    

W lato moje życie zmieniło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Musiałam ciężej pracować, unikać wścibskich ludzi pytających o "szaleństwie" Dumbledora. Minister magii miał na mnie oko przez cały czas, jakbym niedawno wyszła z Azkabanu. W gazetach cały czas wypisują bzdury na temat Harre'go i mojego dyrektora. Ja jak postanowiłam wcześniej, odnowiłam Zakon Feniksa pod imieniem Dumbledora, dla zmyłki. Nikt nie dowiedział się co mi się przydarzyło w labiryncie, tylko powiedziałam o coraz częstszym krwawiącym przedramieniu. Oczywiście tylko Zakonowi. Dlaczego nie powiedziałam o tym, że przejęłam na siebie ból fizyczny Harre'go? To bardzo proste. Nikomu by się nie spodobało to, że w tak drastyczny i ryzykowny sposób pomagam po niektórym.  No bo oczywiście nie chronię tylko Pottera przed gniewem Voldemorta. Co parę dni przyjeżdżam do siedziby Zakonu, między innymi po to, aby przekazać różne ważne informacje. Teraz szykuje się do wyjścia, by odwiedzić popleczników dobra. Okazuje się, że Harry nawet daleko od świata magii, potrafi wpakować się w poważne tarapaty. Interesuje mnie tylko jedno jak Dementory znalazły się u mugoli?
- Przyleć tam gdzie zwykle Czi - czi. Do zobaczenia.  
                                       °°°
Czyli jednak nie zaczęłam od perspektywy Harre'go. Jestem już w trakcie pisania rozdziału pierwszego. A teraz... Obiecałam, że niedługo pojawi się prolog i o to on. ☆★

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesWhere stories live. Discover now