rozdział 6

583 30 2
                                    


P.O.V Cassiopeii (Grace)

To ten dzień! To ta doba w której są wybierani reprezentanci szkół a dokładniej uczestnicy turnieju Trój-Magicznego! Jej! Mam nadzieje, że to mnie wyznaczy Czara ognia! Już wczoraj nie mogłam wytrzymać na lekcjach i promieniowałam entuzjazmem i to wielkim! Bardzo się ciesze, bardzo! Jeszcze parę godzin... Tik tak.. Tik... Tak... Uh.. To wcale nie pomaga. Wczoraj cały czas spędziłam z Gryfonami. W nocy nie spałam. A teraz wpatruje się w zegar, jak jakaś zdrowo stuknięta.

- Grace! Mówimy do ciebie od kilkunastu minut! Ocknij się. A w ogóle to jest tam zła godzina. Bo...

- Ale która?! - krzyknęłam do wcześniej wyrażającej się Dafne.

- Zaraz rozpocznie się ceremonia wyboru do Turnieju! - również uniosła ton.

Na tą informację pstryknęłam palcami i już byłam przed Wielką Salą. Szybko skierowałam się do stołu Ślizgonów. Po mnie zaczęli zgromadzać się inni uczniowie oraz profesorowie, dyrektorzy.
-Jeden... Dwa... Trzy... - zaczęłam liczyć do przemowy dyrektora z kamienną twarzą stukając nerwowo w blat ławy.

- Witam wszystkich! Dzisiaj wybierzemy trzech reprezentantów, trzech różnych szkół! A więc zaczynajmy! - przemówił Dumbledore.

Światła zrobiły się niebieskie, a magiczny płomień szalał i po pięciu sekundach wypadła jedna czerwona kartka.

- Dumstrang będzie reprezentował Wiktor Krum!

Stawiałam na niego to mój dawny przyjaciel. Poszedł do sali z trofeami, no ale dalej. Ogień z niebieskiego zrobił się krwisto różowy i z czary wypadł tym razem niebieski skrawek materiału do pisania.

- Reprezentantką Beaxbautons zostaje Fleur Delacur!

Wiedziałam że ją wybierze. Siedemnastolatka w błękitnym mundurku ruszyła w ślady chłopaka z Bułgarii. Został tylko jeden uczestnik. Moje ręce które miętoliłam, zrobiły się lodowate, jak zawsze gdy się stresuję. Serce podskoczyło do gardła. To ten moment. Ten. Zamknęłam oczy a Albus kontynuował.

- Reprezentantem, Przepraszam reprezentantką i ostatnią uczęstniczką Zawodów jest... Cassiopeia Live - Grace!

Każdy zaczął wiwatować a ja wstałam i uśmiechałam się uprzejmie wyrażając szczęście. Kamień spadł z serca. Skierowałam się na środek sali. Odebrałam skrawek pergaminu z moim imieniem i nazwiskiem. Nawet Snape się uśmiechał. Ja byłam cała w skowronkach i dumnie szłam do pomieszczenia z osiągnięciami Hogwardzkich uczniów.

P.O.V Harre'go

Cassi powędrowała do jakiegoś pokoju. Na wieść o informacji, że ona będzie tą która będzie reprezentowała moją szkołę klaskali moi konkurenci a także każdy obecny w tamtej podniosłej chwili. Ale wystraszyło mnie kolejne zachowanie tej czary. W ręce naszego dyrektora spadła ostatnia kartka. Niemożliwe. Wszyscy obecni patrzyli na to z niedowierzaniem.

- HARRY POTTER! - wydarł moje imię profesor.

- No idź - poczułem szarpnięcie i szept Hermiony. Powoli szedłem do siwobrodego starca. Odebrałem wypisane moje nazwisko i udałem się w ślad za Live.

P.O.V Cassiopeii (Grace)

Byłam z moimi przyjaciółmi gdy nagle usłyszeliśmy kroki. Myśląc iż to nauczyciele odwróciliśmy w tamtym kierunku głowy. To nie byli oni, to był Potter. Czy on musi się wszędzie wkręcić tam gdzie można spodziewać się kłopotów ? Za nim było słychać donośniejsze tony. To na pewno profesorowie. Zmarszczyłam brwi i lekko przygryzłam wargę, nie wiedziałam o co może chodzić. Nie mogę wniknąć do ich umysłów gdy są tak podenerwowani, bo zaboli. Dumbledore z impetem przycisnął do ściany Harre'go.

- Wrzuciłeś do Czary ognia swoje nazwisko? Kazałeś zrobić to komuś innemu? - spytał zdeterminowany.

- Nie - odpowiedział z lekko łamiącym się głosem.

- Grace, on mówi prawdę? - zapytała moja dawna dyrektorka z Francji z francuskim akcentem.

- Tak, proszę pani on mówi prawdę. - rzekłam wnikając mu w umysł.

- To jakiś żart, hmm? - zapytała Fleur.

Kompletnie ją zignorowano.

- Barty? - spytała z nadzieją McGonagall.

- Zasady są jasne pan Potter musi wziąć udział w Turnieju trój magicznym. - odpowiedział Crouch z przerażeniem w oczach.

No to się wpakował po uszy.

- Jakie będzie pierwsze zadanie? - wyskoczyłam z pytaniem.

- Będzie wymagało sprytu i odwagi, znajomości zaklęć oraz sprawności. Odbędzie się za miesiąc. - oświadczył Albus. I dodał - A teraz zmykać spać.

Na sam koniec uśmiechnął się blado, jak poszkodowany Harry. Poszłam w szybkim tempie do pokoju wspólnego Slytherinu. Zapomniałam o tym dziwnym zdarzeniu przed chwilą, o wypalającym spojrzeniu Bratie'go i Moody'ego. Zapamiętałam natomiast informację o zadaniu i to, iż będę mogła spełnić moje marzenie. Marzenie, które jest niewątpliwe trudne i niebezpieczne, a ono nazywa się:

               Turniej Trój Magiczny

                                                                                                                        ...

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesWhere stories live. Discover now