rozdział 11

189 32 7
                                    

- Live, ty krwawisz. - przejęła się Hermiona.
- Daj spokój. Nic poważnego. - zagoiłam ranę zaklęciem, poszłam do kuchni i zwróciłam się do Billa. - Masz ich stąd nie wypuszczać, chyba że... że dasz ich do baru brata Dumbledora. Stamtąd odrazu mają się udać do Hogwartu. Wojnę trzeba rozpocząć jak najszybszej. Przekaż im, że mają być ostrożni. Nie chce odnieść poraszki, szczególnie takiej w której, by zginęli. Teraz udam się po coś na Pokątną. To też im powiedz.
- Live, wiesz, że wojna może być dla nas zgubną drogą. Obiecaj, że nas nie wystawisz.
- Czekałam na nią od kilkunastu lat. Jak mogłabym ją przegapić. - roześmiałam się, choć Weasley mówił całkiem poważnie. - Do zobaczenia na wojnie.
Aportowałam się pod bank Gringota. Ciemna ulica przyprawiała o dreszcze, tak samo jak ludzie, którzy podążali nią. Puste sklepy, podejrzane osobowości.
Weszłam do środka. Odrazu wpadła mi w oczy piękna zdobiona sala i napis, który uważali za swoje hasło reklamujące oraz wstrętne Gobliny. Tak zdradzieckie, chciwe, przebiegłe, że aż żenujące.
Ruszyłam naprzód, mój krok był pewny, a na język na suwał mi się chłodny, wyparty z emocji głos.
- Chce się dostać do skrzynki.
- Pani u nas nie posiada własnej skrytki. - przerwał mi.
- Do skrzynki Bellatrix Lestrang. Natychmiast. - do kończyłam.
- Nie mogę tam wpuścić nawet ciebie. Co chcesz ukraść? - zapytał wprost bankier.
Mój gorzki, a za razem kpiący śmiech odbił się od ścian budynku. Zwróciłam na siebie uwagę wszystkich, a ochrona zaczęła się czaić tuż przy mnie.
- Uwierz mi, że mam więcej tych zakichanych galeonów niż nie jedna zawartość skarbców starych rodów czarodzieji. Wpuszczaj. - rzuciłam szybko.
W jego paciorkowych oczach przez moment zaczaił się strach, ale widocznie nie z mojego powodu, gdyż spoglądał za mnie.
Odwróciłam się w tamtą stronę, stała tam banda Voldemorta.
- W czymś pomóc? - zapytałam podczas gdy jeden z nich już robił zamach. - Wiem, że Lestrang ma areszt domowy, ale żeby przysyłać takich patałachów? Oblivate.
Goblin po małym Imperio zaprowadził mnie tam gdzie chciałam się dostać.
Znalazłam czarke następnie zniszczyłam ją w lesie. Chciałam tam wrócić jeszcze dzisiaj, by zatuszować sprawę zanim, pojawi się tam Voldemort.
P.O.V Draco
Uciekałem wzrokiem od widoku rzezi Goblinów.
- Kto był w skarbcu Belli i co zabrał? - wysyczał Czarny Pan.
- C-cassiopeia Live, próbowała wejść, ale potem nic nie pamiętam, tylko jak wyjmowała różdżkę i kierowała ją w moją stronę. - wychrypiał Goblin.
- "Pani Jasności" użyła wobec ciebie Imperio? Nie rozśmieszaj mnie. - zakpił i pochylił się nad nim bardziej.
Wniknął mu do umysłu, widać to było po jego nie obecnym spojrzeniu.
Wtedy przed oczami mignęły mi jej jasne blond włosy.
- Łapać ją! - wrzasnął i rozbroił ją.
Rzuciło się na nią z dziesięć osób. Próbowała się wyrwać, ale Voldemort ją skrępował. Patrzyłem na nieudolne próby wyrwania się z czarnych sznurów, aż w końcu dała spokój. Dwójka ludzi trzymała ją z tyłu.
- Gdzie to jest? Nie chcę robić ci krzywdy, ale będę musiał jeśli nie raczysz mi powiedzieć gdzie to ukryłaś.
- Zniszczyłam, jeśli chciałbyś wiedzieć.
Jego oczy błysnęły, strachem oraz złością.
Jej spojrzenie omiatało czarne postacie z ogromną nienawiścią. Jestem pewien, że wielu rozpoznała, pomimo masek.
- Cassiopeio pożegnaj się ze swoją "dobrą" osobowością. - wyjął z jej rękawa płaski, mały dysk, który emitował niebieskim światłem.
- Oddaj to. - warknęła i ponownie zaczęła się wyrywać.
Rzucił to w jej stronę, potem był oślepijający blask, który po paru sekundach opadł.
P.O.V Harre'go
- Nie dawno dotarła do nas nie pokojąca sprawa. Otóż "Różyczka" została omamiona przez własny wynalazek, odwracacz cech, na stronę Sami-Wiecie-Kogo. Złapali ją w banku Gringrotta, gdzie próbowała coś ukryć, bądź zabrać. Jak przekazuje nam jeden z Goblinów, któremu udało się uciec zanim dopadł go on. - po tej informacji wszyscy zamarli bez ruchu. - Tuż przed wojną, zniknęła nam jedna i najprawdopodobniej jedyna szansa na wygraną. Nie obrażaj się Harry jeśli tego słuchasz.

Cassiopeia Live - Because Life Never DiesHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin