child

577 31 1
                                    

...

Wróciłem z wyjazdu z YeRi. Wszedłem do mieszkania. Było puste. Nie było w nim Mimi. Zdziwiłem się. Spojrzałem na telefon. Nic nie pisała ,ani nie dzwoniła. To jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Zdjąłem buty i ruszyłem do jej gabinetu. Na biurku znajdowała się teczka. Usiadłem na krześle i zajrzałem do środka. Wyciągnąłem dokumenty. Były to wyniki badań. Skierowanie do szpitala, a na nim przyklejona karteczka z datą operacji. Za tydzień, stwierdziłem. Muszę o tym porozmawiać z Mimi. W ogóle muszę z nią porozmawiać. Coś złego się dzieje między nami. Prawie w ogóle nie rozmawiamy.

- Jungkook? - usłyszałem za plecami. Odwróciłem się. Mimi stała w progu. Była blada.

- Cześć. - podniosłem się i ją przytuliłem. - Jak się czujesz? - spojrzała na mnie.

- Dobrze. - odparła chłodno.

- Gdzie byłaś? - zapytałem. Rzuciła torbę w kąt i podeszła do mnie.

- Z Yumi. - pokiwałem głową. - Byłyśmy u mamy.

- I jak ona się czuje? - zerknęła na mnie podejrzliwie.

- Nie rozpoznała mnie. - przyznała smutno. - Ale miło było ją zobaczyć. - muszę w końcu przedstawić ją rodzicom. Chociaż ,żeby wiedziała ile dla mnie znaczy.

- Dużo czasu spędzasz ostatnio z Yumi. - próbowałem kontynuować rozmowę. - Przyjaźnicie się? - skinęła głową.

- Coś się stało? - rzuciła okiem na otwartą teczkę. Dziwnie zmieniła temat dotyczący jej koleżanki.

- Martwię się o Ciebie. - przyciągnąłem ją do siebie. Wtuliłem się w jej ramiona.

- Co? - znieruchomiała.

- Odsunęłaś mnie od siebie. - powiedziałem. - Nie czujesz już tego co przedtem do mnie? - spojrzała na mnie osłupiała.

- Myślałam ,że to Ty już mnie nie chcesz. - zrobiłem wielkie oczy.

- Jak to? - nie rozumiałem. Zbiło mnie to kompletnie z tropu.

- Od miesiąca wracasz tylko na noc, albo i nie... Nie dotykasz mnie już tak jak przedtem... Nawet już na mnie tak nie patrzysz. - mówiła ,a ja milczałem zszokowany. - To przez tą operację?

- Nie, oczywiście ,że nie. - zaprzeczyłem stanowczo. - Mimi... - czułem ,że ona nie chce mojej bliskości. Myślałem ,że przez operacje nie ma ochoty na zbliżenie. Może faktycznie to ja znów ją odtrąciłem?

...

- Jungkook... - zaczęła. - Mnie też przybiła ta informacja. Jeśli chcesz mnie zostawić to to powiedz. Nie przedłużaj agonii. - poprosiła. Siedziałem zdruzgotany jej słowami. Przygniotło mnie to ,że sprawiłem ,że tak się poczuła.
- Mam gdzie mieszkać. Mam teraz pracę. Poradzę sobie ,jeśli to jest czynnik warunkujący ,że nie chciałeś się ze mną rozstać. - patrzyłem na nią nie dowierzając.

- Mimi o czym ty mówisz? - podniosłem się. - Organizowałem przez cały czas nasz wyjazd do Nowej Zelandii! - krzyknąłem. - Kupiłem tam domek, żeby... Ci się oświadczyć. - wyznałem w końcu. Dziewczyna patrzyła na mnie jakby ducha zobaczyła.

- Nigdy w życiu Cię nie zostawię. - powiedziałem. - Kocham Cię ponad życie. Nie ma możliwości, żeby to się zmieniło. - spoglądnęła w moją stronę. Była dość podejrzliwa i raczej nie wykazywała chęci zrozumienia moich słów, a już na pewno wiary w ich prawdomówność.

...

- Nie wierzysz mi? - zapytałem.

- Chcę, ale...

- Nie ma "ale". - przerwałem jej od razu. - Albo mi wierzysz ,albo nie. Prosta odpowiedź.

- Wierzę. - odparła. - Ale chcę wyjaśnień dlaczego nie wracasz czasem na noc i mnie unikasz? Jestem przed poważną operacją , a Ty nawet nie zapytałeś jak się czuję? - skinąłem głową.

- Masz rację. - zgodziłem się. - To schrzanilem. - wziąłem na siebie winę. - Nie zatroszczyłem się o Ciebie. Myślałem ,że nadrobię to naszym wyjazdem.

- Jungkook... Ja nigdzie nie wyjadę w najbliższym czasie. - powiedziała zdziwiona ,że w ogóle wpadłem na coś takiego. Do mnie właśnie dotarło jak bardzo poważna jest ta operacja. Usiadłem na fotelu.

- Przepraszam... - szepnąłem. - Znowu myślałem tylko o sobie. - przyznałem. - Przepraszam Mimi... - pokiwała głową.

- W porządku. - dodała łagodnie. Spojrzałem na nią.

- Tak po prostu mi wybaczysz? - zdziwiłem się. Myślałem ,że będzie krzyczeć. Będzie zła. Obrażona. Wyzwie mnie. Wszystkiego się spodziewałem ,ale nie tego.

- Nie mam siły na kłótnie. - oparła się o biurko. - Jestem przed ciężką operacją, która pozbawi mnie możliwości posiadania dziecka. Więc nie mam siły mówić Ci coś ,co sam wiesz. - popatrzyłem na nią. Aż tak źle się czuje?

- Może zrobię Ci kąpiel? - zaproponowałem. - Albo przygotuję Ci łóżko. - ruszyłem do drzwi.

- Prześpię się tutaj. - wskazała fotel w swoim gabinecie.

- Co?

- Od kilku nocy śpię na siedząco. - przyznała. - Wtedy mniej boli. - kurwa... Nawet tego nie zauważyłem?

- Idź się położyć. - poradziła. - Już późno.

- Może posiedzę tu z Tobą? - pokręciła głową.

- Wolę być sama. - przystałem na to niechętnie i otworzyłem drzwi.

- Jungkook? - zawołała mnie. Odwróciłem się w jej stronę. - Nie będziemy mieli dzieci, jesteś tego świadomy? - przełknąłem ślinę.

- Tak. - potwierdziłem.

- Jeśli chcesz odejść to odejdź teraz. - poprosiła. - Będzie mi łatwiej zostać teraz samej... - podszedłem do niej bliżej. Uklęknąłem przed nią.

- Nie zostawię Cię samej. - zaprotestowałem. - Jestem egoistą, myślę o sobie... Wiem ,ale nie pozwolę Ci zostać z tym samej. Zrobię o cokolwiek poprosisz. - uśmiechnęła się delikatnie. Dotknęła mojej twarzy.

- Kochasz mnie?

- Kocham.

- Dobrze ,że nie będziemy mieli dzieci. - dodała. Zdziwiłem się.

- Dlaczego?

- Bo na pewno nie w dadzą się w Ciebie. - specjalnie mi dowaliła. Należało mi się. Skinąłem głową.

- Szkoda ,że nie będą mogły wdać się w Ciebie. - odparłem z pokorą. Uśmiechnęła się.

...

BTS - JungkookWhere stories live. Discover now