little things

1K 49 2
                                    

...

- Jesteś jakaś nieswoja od wczoraj. - stwierdził Jungkook, gdy rano obudził się ,a mnie nie było obok niego. Stałam oparta o framugę drzwi naszej sypialni. Trzymałam w rękach kubek kawy. Szokiem było to ,że jeszcze do niczego między nami nie doszło.

- Na pewno wszystko w porządku? - przeciągnął się i ziewnął. - Nie chcesz jechać do lekarza tak na wszelki wypadek? - podniósł się i przytulił mnie mocno. Jego naga klatka piersiowa dotykała moich ramion. Zamknęłam oczy. Całą noc nie mogłam spać. Rozmyślałam nad tym co ten facet wczoraj powiedział. Nie chciałam w to wierzyć i nie wierzyłam, ale jakaś cząstka mnie włączała co jakiś czas alarm. Możliwość. Istnieje taka możliwość przecież, ale na pewno nie. Jednak... Całą noc spędzało to sen z moich powiek. Ciągłe zastanawianie się. Nie mogłam się tego wyzbyć. Tej jednej setnej procenta ,która mówiła ,że istnieje taka możliwość. Przewertowałam cały internet ,ale nic nie znalazłam. Nie istniał nawet jeden artykuł na ten temat. To było dziwne. Czułam coraz większy niepokój.

- Dobrze się czuję. - zapewniłam wymuszając uśmiech. - Tylko... Po prostu nie rozumiem dlaczego ten facet mówił takie rzeczy. - wyrzuciłam to w końcu z siebie.

- Musisz się przyzwyczaić do tego ,że nie wszyscy popierają moją twórczość i są moimi fanami. - odparł najspokojniej w świecie. Usiedliśmy na łóżku.

- Znasz mnie przecież Mimi. - uśmiechnął się.

- Znam, to prawda. - przyznałam mu rację. - Ale czemu? Skąd Cię zna? Skąd zna Cię jego dziewczyna?

- Nie znam ich. - zaoponował od razu widocznie niezadowolony drążeniem tego tematu. - Możemy już o tym nie rozmawiać? - poprosił splatając nasze dłonie.

- Jungkook...

- Mimi nie zgwałciłem tej dziewczyny. - przerwał mi od razu. - Nie widziałem jej tej nocy nawet na oczy. - powiedział ,a mí zapaliła się czerwona lampka z tyłu głowy.

- Czyli miałeś zarzuty? - zaniepokoiłam się.

- Tak ,ale od razu mnie z nich oczyszczono. - tak jak mówił ten mężczyzna, pomyślałam.

- Czyli byłeś niewinny, tak? - skinął głową. - Możesz mi odpowiedzieć? - wolałam to usłyszeć.

- Nie wierzysz mi? - zdenerwował się.

- Wierzę. - skapitulowałam. - Nie wiem po prostu po co ludzie robią taką przykrość innym, a tym bardziej tak znanym i cenionym jak Ty. - uśmiechnął się.

- To są tak zwani hejterzy, Mimi. - pogładził mnie po twarzy. - Każdy celebryta musi się z tym liczyć. Nie wszyscy nas przecież kochają. - skinęłam głową.

- Muszę się tego jeszcze nauczyć. - zaśmiał się.

- Nie musisz. - objął mnie mocno. - Wolałbym ,żebyś nigdy nie musiała poznawać ciemnej strony bycia sławnym. - wtuliłam się w jego silne ramiona. Wciąż coś mi nie pasowało w tej całej historii. Czułam, że Jungkook nie mówi mi całej prawdy. Jednak nie wierzyłam w to ,że byłby zdolny do takiego okrucieństwa. To było bardziej niż nieprawdopodobne. Nie Jungkook. Nie mój ukochany.

...

- Dabin do cholery! - usłyszałam rozmowę Jungkooka. Nie wiedział ,że wróciłam już z zajęć. Źle się czułam ,więc zwolniłam się z ostatniego wykładu. Miałam na szczęście jeszcze taką możliwość, przez zwolnienie lekarskie. Zamknęłam po cichu drzwi i podkradłam się pod drzwi sypialni.

- Jej facet przyszedł wczoraj pod mój dom i groził Mimi! - miał widoczne pretensje do rozmówcy. Nie wiedziałam z kim rozmawia, ale bardzo zaniepokoiło mnie ,że znał tamtego faceta.

- To wszystko wasza wina! - wściekał się. - Niepotrzebnie wam pomagałem! - pomagał im? Ten facet mówił o trójce. Szlag...

- Muszę jechać do YeRi, dziewczyny Sugi. - powiedział nagle. Zdziwiłam się. Po co? Po co ma do niej jechać?

- Spotkamy się jutro wieczorem. - odparł po chwili ciszy. - Masz coś z tym zrobić! Nie chcę więcej widzieć go pod moim domem! - na nowo nabrał złości. Żałowałam ,że nie słyszę co mówi drugi.

- Jeśli nie to zgłoszę was na policję i powiem jak naprawdę było. - zagroził. - Słyszysz?! - nastała cisza. Najprawdopodobniej chłopak się rozłączył. Cofnęłam się do drzwi wejściowych i trzasnęłam nimi udając ,że dopiero weszłam.

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do pustego salonu. Położyłam na stole torebkę i otworzyłam drzwi do sypialni. Chłopak siedział na rogu łóżka. Zamyślił się. Podeszłam do niego i przytuliłam. Przynajmniej wiem, że jej nie skrzywdziłeś, pomyślałam.

- Coś się stało? - zapytałam. Gapił się w pustą ścianę. Nie było z nim kontaktu. - JK? - szturchnęłam go.

- Nie, nic. - ocknął się. - Wcześniej wróciłaś. - uśmiechnął się przyciągając mnie bliżej siebie. Po czym pocałował w czoło.

- Na pewno? - widziałam ,że męczy go ta sprawa.

- Na pewno. - skłamał. Skinęłam głową.

- Czemu mnie okłamujesz? - zadałam to pytanie patrząc mu prosto w oczy. Przestraszył się.

- Nie...

- Słyszałam wszystko. - przerwałam mu od razu. - Czemu nie powiesz mi po prostu prawdy? - nie rozumiałam go.

- To co powinnaś wiedzieć Ci powiedziałem. - podniósł się. - Mam parę spraw jeszcze do załatwienia. - ruszyłam za nim do salonu.

- Jungkook! - wziął kluczyki od samochodu i założył buty. Chwyciłam go za rękę nim zdołał wyjść.

- Przecież Cię kocham. - zatrzymałam go. - Dlaczego nie powiesz mi co się wtedy wydarzyło? Dlaczego nie mówisz mi prawdy? - martwiłam się o niego.

- Mówiłem Ci ,że nie miałem nic z tym wspólnego. Zostałem oczyszczony z zarzutów, bo jestem niewinny. - wyrwał się z mojego uścisku. - Jeśli to Ci nie wystarcza by mi wierzyć to nie mamy o czym rozmawiać. - nie patrzył mi w oczy. Zrezygnowałam wypuszczając go z mieszkania.

- Nie wychodź nigdzie pod moją nieobecność. - rzucił przez ramię. - Wrócę późno. - trzasnął drzwiami. Wzdrygnęłam się od huku.

- Co się tam wydarzyło? Co się z nim dzieje? - pytałam samą siebie. Martwiłam się o niego. Przecież wierzę mu, ale chcę poznać prawdę. Wiem ,że jemu też byłoby łatwiej gdyby się tym ze mną podzielił ,a nie był z tym sam.

...

Hejka zapraszam na mojego prywatnego ig tam troszkę poezji!!!

yerio.o

Na cześć mojej ulubionej bohaterki serii BTS haha


BTS - JungkookWhere stories live. Discover now