fly

1.4K 58 3
                                    

2013
...

- Tutaj masz trzy prace. - podałam mu dyskretnie teczkę, gdy siedzieliśmy w bibliotece.

- Tak szybko? - zdziwił się. Wyglądał na zmęczonego. Był dość blady.

- Nudziło mi się. - skłamałam. Przecież nie powiem ,że musiałam czymś zająć myśli. To był mój jedyny pretekst by wyjść z domu i posiedzieć w bibliotece. Robiłam wszystko byle nie zostawać za długo w domu. Mama cały czas się zadręczała i rozpaczała. Miałam tego dość. Przecież sama chciała rozwodu. Wiedziałam ,że ojciec był temu winny, ale nie miałam siły by ją dłużej wspierać. Tym bardziej ,że przygotowuje się do egzaminów końcowych.

- Nie wiem jak mam Ci dziękować. - uśmiechnęłam się wymuszenie. Mógłbyś zostać moim chłopakiem lub chociaż skomplementować mnie na oczach Mizuo, pomyślałam.

- A jak twój weekend? - zapytałam ,by zmienić temat.

- Ciężko. Harówka. - rzucił. - Mogę Ci powiedzieć ,że będzie nas siedmiu. - powiedział cicho.

- Szczęśliwa cyfra. - stwierdziłam.

- Dobrze ,że nie czterech. - zaśmiał się.

- Cztery czwórki to byłaby świetna nazwa zespołu. - dodałam. Roześmiał się. Nie sądziłam ,że będziemy potrafili żartować.

- Wierzysz w Ponurego Żniwiarza? - nadal się śmialiśmy.

- Nie. - odparłam od razu. - Ale podobają mi się wierzenia w niego. Mają jakiś tam sens.

- Tak myślisz? - spojrzał na mnie. Wzruszyłam ramionami. Zeszliśmy na poważniejszy ton rozmowy.

- A jak Ty uważasz? - zapytałam.

- I tak umrzemy. I tak do piachu. - powiedział.

- Pewnie tak. - nie wiedziałam jak to skomentować.

- Całe życie pracujemy bez większego sensu. - mówił dalej. - Czasem chciałbym po prostu wyjść do kina czy coś.

- Jeśli Cię to pocieszy. - zaczęłam. - To też nie mam czasu ,żeby wyjść do kina. - nie chciałam przyznać ,że nie stać mnie na to. Teraz odkąd ojciec odszedł moje marzenia o studiowaniu zaczęły coraz bardziej się rozmywać. Stawały się nieosiągalne.

- Nie wiem czy pocieszy mnie to ,że masz tak smutne życie jak ja. - uśmiechnął się współczująco.

- A kiedy macie debiut? - wzruszył ramionami.

- Nie mogę powiedzieć. - puścił do mnie oko. - Ale jakoś w czerwcu. - skinęłam głową by nie drążyć dalej tematu.

...

- Odprowadzić Cię na przystanek? - zaproponował ,gdy stałam przy szafce. Myślałam ,że już poszedł więc wróciłam się do szkoły po książki. Popatrzyłam na niego miło zaskoczona.

- A masz czas? - nie chciałam ,żeby marnował na mnie swój wolny czas. W końcu chodzi do szkoły i trenuje.

- Te dziesięć minut mnie nie zbawi. - uśmiechnął się. Skinęłam głową.

- Wyjmę tylko książki i Cię dogonię. - powiedziałam.

- Poczekam tutaj. - odparł. Myślałam ,że nie będzie chciał się pokazywać ze mną wśród innych uczniów. Zazwyczaj powstają potem plotki ,że odprowadzenie przez chłopaka równoważy się z byciem parą.

- Oki. - uśmiechnęłam się. To było dla mnie naprawdę miłe. Może jednak też mu się podobam? Wyjęłam szybko książki i wsadziłam je do drugiej torby. W plecaku nie miałam już miejsca.

- Może Ci pomogę? - zapytał widząc jak podnoszę ciężką od podręczników torbę. Zmieszałam się. Nie byłam przyzwyczajona do tego ,by ktoś za mnie coś nosił. On jednak nie czekał na moją odpowiedź. Wziął torbę na ramię i ruszył wzdłuż korytarza w stronę portierni. Uśmiechnęłam się do siebie.

...

- Naprawdę nie musiałeś. - powiedziałam ,gdy stanęliśmy na przystanku, a chłopak wręczył mi torbę do ręki.

- Chociaż w ten sposób mogę Ci się odwdzięczyć za to co dla mnie robisz. - uśmiechnęłam się.

- Dziękuję. - to chyba było najmilsze co spotkało mnie od kilku tygodni.

- Nie ma sprawy, Mimi. - uśmiechnął się. Wtedy podjechał mój autobus.

- To do jutra. - wskazałam pojazd i ruszyłam w jego stronę.

- Mimi! - zawołał mnie nim wsiadłam. Odwróciłam się w jego stronę. Podszedł bliżej. - A masz jeszcze trochę czasu? - zdziwilam się jego pytaniem. Myślałam ,że on nie ma czasu.

- Tak, a o co chodzi? - zaczęłam zastanawiać się czy jeszcze z jakiegoś przedmiotu ma zagrożenie i dlatego był dla mnie taki miły przez całe popołudnie.

- Może przejdziemy się na spacer lub do kina? W końcu obydwoje nie mamy ciągle na to czasu, a no... Tak pomyślałem ,że raz na jakiś czas może nam się to przydać? - był widocznie zakłopotany. Nie mniej jednak niż ja. Kierowca autobusu zaczął na mnie krzyczeć czy wsiadam czy nie.

- Nie, przepraszam. - powiedziałam do mężczyzny i wróciłam z powrotem na przystanek.

- Dzięki. - rzucił do mnie chłopak i uciekł wzrokiem. Znów wziął moją torbę i przewiesił ją sobie przez ramię.

- To co wolisz? - zapytał.

- Co wybierzesz będzie w porządku. - stwierdziłam. - Nie znam się na rozrywkach. - uśmiechnęłam się. Zaśmiał się.

- Ja też. - przyznał i ruszyliśmy wzdłuż chodnika. Szliśmy koło siebie. On niósł moją torbę. Rozmawialiśmy. Nie wierzyłam ,że to dzieje się naprawdę. Byliśmy prawie jak para. Strasznie mnie to ekscytowało. Myślałam ,że już zawsze będę mogła o takich rzeczach tylko śnić lub marzyć. A tu proszę. Stało się to rzeczywistością.

...

BTS - Jungkookحيث تعيش القصص. اكتشف الآن