Milevens way

By are_u_sure_bitch

63K 4.4K 1.6K

A co gdyby wtedy, gdy El przenosiła się do Upside Down Mike w ostatniej chwili złapał ją i przeniósł się tam... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
❤️❤️❤️👽🥞1️⃣1️⃣✨❤️❤️❤️
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdzdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 83 1/6
Rozdział 84 2/6
Rozdział 85 3/6
Rozdział 86 4/6
Rozdział 87 5/6
Rozdział 88 6/6
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100🖤🖤
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Nie czytaj jeśli nie chcesz, to nie rozdział.

Rozdział 82

466 33 31
By are_u_sure_bitch

Odłożyłem słuchawkę i westchnąłem głośno.
-Oby w to uwierzyła-odezwał się Will zajęty układaniem czegoś po przeciwnej stronie piwnicy. Jak dobrze ze tu byli.
-Nie umiesz kłamać Wheeler-skwitował moje wypociny Lucas. Opadłem na kanapę koło niego z cichym jęknieciem i złapałem się za głowę.
-Ona wie ze kłamię. Wie, Lucas. Jestem skończony!
-Powiem ci ze wpadłeś-czy on próbował mnie pocieszyć czy jeszcze bardziej zgnoić?!
Jeszcze bardziej złapałem się za twarz, jakbym mógł przez to wcisnąć się w kanapę na której siedzę i przesiedzieć tam wszystkie koszmary, które teraz szykuje dla mnie dziewczyna.
-Nie stękaj jak zarzynane prosię tylko zrób coś-odparł Will. Boże, czy nawet on jestcporadniejszy ode mnie w tych sprawach.
-Ale co do cholery mam zrobić? Byłem u niej wczoraj. W nocy, jak tylko zadzwoniła. Zapukałem do drzwi, a zamiast El otworzył mi Hopper i zaczął grozić.
-Mike. Przejmujesz się tym starym dziadem?
Czy on zagroził ci ze cię zabije? Ze stłucze cię na kwaśne jabłko? Więc czego ty się boisz?
-Zagroził ze powstrzyma mnie od widywania Nastki...permanentnie! Temu facetowi odbiło, jest szalony!
-A co na to Nastka?-odparł Will nawet nie podnosząc na nas wzroku.
-Myślę ze nawet o tym nie wie. Jak rozmawiałem z nią teraz to nie miała pojęcia ze byłem u niej w nocy-mój głos dramatycznie podnosił się do krzyku.
-Stary, spokojnie. Max rzucała mnie pięć razy. Pięć-dla podkreślenia tego słowa wskazał piec palców-A wiesz co ja robiłem? Zbierałem się w sobie i za każdym razem ją odzyskiwałem! Wiem co robić w takich sytuacjach i pomogę ci.
-No to co mam robić?
Chłopak złapał mnie za rękę i gwałtownym ruchem podniósł z kanapy, po czym wybiegł z domu i wskazał rowery, na odchodnym słyszałem tylko Will'a krzyczącego.
-Chłopaki, ja nadal tu jestem!

Pojechałem za Lucasem aż do nowo otwartego Starcout Mall.
Po jakimś czasie dołączył do nas również Will i ruszyliśmy razem na ten niepewny grunt jakim były dla nas...sklepy.
                «««««»»»»»
Wybiło południe.
Chodziłam z przyjaciółkami po sklepach, czerwoną jak wino i złotą jak...złoto, już którąś godzinę.
Co jakiś czas wydawało mi się ze gdzieś z boku lub za mną mignęła czarna czupryna i blada cera, lecz po chwili okazywało się to pomyłką. Sporą pomyłką.
-Za bardzo to przeżywasz El-mówiły dziewczyny gdy im o tym opowiadałam.
Chciałam im wierzyć. Naprawdę.
I czasami mi się udawało.

Do czasu...

Szczęśliwe wyszłyśmy z galerii, kiedy Max nagle pobladła i powiedziała cicho.
-O nie...
Odruchowo obejrzałam się w tamtą stronę i znieruchomiałam.
Pod skórą wezbrała złość.
Ostatnie kilka godzin przeleciało mi przez głowę, a ta w odpowiedzi zagroziła prawdziwym wybuchem.
Żywym krokiem podeszłam do trójki chłopców zbierających swoje rowery.

-A więc to dlatego nie mogłeś przyjechać?-spytałam sarkastycznie.
Wysoki chłopak o rozszerzonych z niedowierzania obsydianowych oczach i takich samych włosach, upuścił swój pojazd na ziemię i wskazał mnie oskarżycielsko palcem.
-Co. Ty. Tutaj. Robisz.
-Zakupy-odpowiedziałam niewinnie.
Tym razem chłopak zwrócił się do moich przyjaciółek.
-Pozwoliliście jej? Przecież może dostać szlaban!
-A nawet jeśli, to trzymałbyś mnie w klatce? Jak zwierzaka?-nie dałam dziewczynom dojść do głosu.
-Ja...-zaczął ale jemu tez nie pozwoliłam.
-Dlaczego traktujesz mie jak śmiecia? Ja chciałam naprawić to co spiepszyło się miedzy nami, bo myślałam ze to przeze mnie. A ty w bardzo dobitny sposób pokazałeś ze to zupełnie na odwrót!-chłopak ze zdziwienia rozdziawił lekko blade usta.
-I wiesz co...Rzucam cię!

Odwrocilam się i zgarnęłam po drodze, równie oszołomione co chłopcy, moje przyjaciółki. Ruszyłam w żółtego autobusu, którym przyjechaliśmy, a na odchodnym słyszałam tylko głos Lucasa.
-Chodziliście ze sobą?
Oraz za pewne wzruszenie ramion Wheeler'a.
Nawet jeśli nie chodziliśmy, to należało mu się.

Kiedy wyjrzałam przez okno, widziałam jeszcze stojących, już bez rowerów Lucasa, Will'a i Mike'a. Widać jak bardzo skrzywiłam jego paychikę w tym momencie.
Trudno, już mnie to nie obchodzi.

Spojrzałam na dziewczyny siedzące obok mnie i wszystkie wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem.
Tak, pomimo ostatniej akcji, ten dzień był udany...

Kiedy wróciłyśmy do domku w lesie, Hopper dalej tam był. Siedział na fotelu przed telewizorem i wrażenia filmowe zapijał piwem.
-Jak było dziewczynki?-spytał od wejścia.
-Wprost cudnie, tato-podeszłam i przytuliłam go, co nie było łatwe, bo leżał.
Weszłyśmy razem do pokoju i usiadłyśmy z powrotem na twardej podłodze.
Śmiałyśmy się z tego co przeżyłyśmy w Starcout. Bo naprawdę był to powód do śmiechu.

W pewnym momencie Max rzekła.
-Jestem pewna, ze teraz siedzą w piwnicy Mike'a i płaczą: O boże co zrobiłem nie tak? Dlaczego El mnie rzuciła. Ble ble ble-rudowłosa udała płacz tak realistycznie, ze obie z Lillian znów się zaśmiałyśmy.
-Ciekawa jestem co naprawdę teraz robią-powiedziała złotowłosa i rzuciła okiem na moją czarną opaskę rzuconą w kąt.

Zabrałam ją więc i założyłam na oczy.
Skupiłam się i...
-Jestem.
-O mój boze tak się cieszę!!-pisnęła Max.
-Ciszej-uspokoiła ją Lil.

Zobaczyłam Mike'a rozpartego na kanapie w piwnicy i Lucasa siedzącego na oparciu.
Will siedział z boku przy stoliku i układał planszę do gry w D&D.
Przez cały czas nie było z nimi Dustina...

Podeszłam bliżej i usłyszałam ich rozmowę.
-Ale czym zawiniłem? Co zrobiłem źle?
-Mike uspokój się. Jeszcze wiele razy cię rzuci...
-W sumie masz rację. No bo przecież dziewczyny nie myślą racjonalnie. Ich gatunek myśli wyłącznie uczuciowo.

Każde słowo powtarzałam Max i Lil siedzącym koło mnie, w moim pokoju.

Podeszłam jeszcze o krok, a wtedy Mike otworzył szeroko usta i wyrzucił z siebie potężne beknięcie.
Skrzywiłam się, ale słuchałam dalej.
-Czujesz stary? Tu aż czuć orzeszki-odparł z uśmiechem, najwyraźniej zadowolony z siebie.
Will również się skrzywił.
Współczułam mu ze musi z nimi siedzieć.
Wtedy Lucas podniósł jedną nogę do gory, jak pies i powiedział.
-Pobiję cię.
Wzyscy chłopcy zaczęli krzyczeć, prosić i błagać by tego nie robił, a ja już wiedziałam ze muszę się ewakuować. Uciekać by przeżyć...

Gwałtownie zdjęłam opaskę z oczu i westchnęłam, gdy poczułam świeże, niczym nie skażone powietrze.
-Ohydni-powiedziałam tylko-Nazwali nas innym gatunkiem.
-Co robili?-dociekały.
-Wolisz nie wiedzieć. Ja tez-odparłam-To było straszne. Zachowywali się jak...
-Zwierzęta-dokończyły jednocześnie.
Pokiwałam głową na potwierdzenie.

Jeszcze chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, aż wszystkie na raz wybuchłyśmy śmiechem.

Wieczorem zjadłyśmy wspólnie z Hopperem kolację i poszłyśmy kolejno przebrać się w piżamy. Policjant nie miał nic przeciwko, ze rudowłosa u nas nocuje.
Nie miał także pojęcia, ze nocowała tu wczoraj.
A jej rodzice jak na razie nie podnosili tego tematu...

Rozłożyłam na ziemi duży koc i stertę poduszek. Dorzuciłam także moją kołdrę i wszystkie trzy się pod nią wsunęliśmy.
Nastała chwilowa cisza, którą przerwała opalona, złotowłosa dziewczyna.
-Jenny, wiesz jak teraz będzie fajnie?
-Życie totalnie bez chłopaków to marzenie!-dodała rudowłosa-Poza tym, gdybys chciała to zmienić to przecież możesz mieć każdego.
-Każdego?-powtórzyłam niepewnie.
-Oczywiście Jenny. Widziałaś co było z Jackiem? Przecież on szalał z miłości do ciebie!
-Więc pomyśl co będzie z Mike'iem...
Lil położyła delikatnie dłoń na moim ramieniu i powiedziała.
-Jane, chyba mogę w końcu to powiedzieć. Ale uważam ze Mike to p***a. Lub przynajmniej cholerny chłopak.
Lecz nadal powinnaś z nim pogadać.
-Lillian przestań! O czym ty mówisz! El w ogóle nie powinna go teraz chociażby zaszczycić spojrzeniem. On ma przyjść i błagać o wybaczenie. Rozmowa byłaby wbrew temu!-skarciła ją Max.
Zgadzałam się z nią.
Słuchałam jeszcze ich konwersacji, lecz moje powieki robiły się coraz cięższe.
Zupełnie jakby były z ołowiu...
Odpłynęłam w głębiny krainy snów.

Lecz chyba kraina snów nie wyglądała jak pomieszczenie w którym się znalazłam.
Było tam ciemno i zimno.
Słyszałam dziwne dźwięki.
Podeszłam bliżej przerażającej ciemności, a rażące światło, nagle ukazało mi źródło dźwięków.
Choć wolałam tego nie widzieć.
Nie, zdecydowanie nie.

Centralnie w oświetlonym miejscu stała sylwetka i przyciskała do ściany pewną inną sylwetkę.
Wysoka i niska.
Chłopak i dziewczyna.
Podeszłam jeszcze krok i zamarłam.
Nie mogłam już się cofnąć.
Nie mogłam się zbliżyć.
Wszelkie blokady, jak dotąd małe i nieznaczące urosły i odbudowały się.
Wzmocniły.
Ja zdecydowanie nie chciałam tego zobaczyć...

Wysoka sylwetka przyciskała do ściany mniejszą, która oplotła ją nogami.
Zwinne palce przeczesywały i szarpały raz po raz czarne niczym noc fale.
Ześlizgiwały się po białej jak papier skórze.
A ładne czerwone usta zagryzały, cmokały i lizały blade wargi niczym gumę do żucia.
Chłeptali jęzorami niczym małe dzieci.
A chłopak przyciskał ładną brunetkę do ściany i łapał za jej nogi, by oplotła go jeszcze mocniej.
Ona spełniała każde jego życzenie.

Stałam i patrzyłam, niezdolna do niczego innego, a zarazem pewna ze mnie nie widzą.
Wtedy dziewczyna głośno jęknęła, a chłopak gwałtownie się odwrócił.

Onyksowe oczy spojrzały wprost na mnie...

Poczułam na dłoniach coś zimnego.
Spojrzałam w dół i spostrzegłam perliste łzy.
Moje łzy.

Oczy o barwie onyksu również na nie patrzyły.
Chude nogi zrobiły krok w moją stronę, ale ja przerażona uciekłam. Biegłam i biegłam, aż trafiłam na malutki drewniany domek.

Mój azyl.
Moje bezpieczne schronienie.
Miejsce gdzie mogłam skryć się przed całym złem tego świata.
I przed obsydianowym chłopcem, który biegł za mną.
Ładna dziewczyna zniknęła jakby nigdy nie istniała, lecz tak naprawdę czekała tylko na okazję by znów powrócić i poczuć na swoim ciele blade usta.
A pomyśleć ze ja je kiedyś kochałam.
Ze mnie również one dotykały...

Czułam się teraz brudna. Skażona.
Blady jak smierć chłopak dogonił mnie, a nawet zdołał złapać za łokieć.
-El, ja...to tylko kłamstwo...złudzenie...
Powstrzymałam kolejne łzy i odwróciłam się do niego ze złowrogim spojrzeniem.
Nie powinnam płakać, przecież sama go dzisiaj zostawiłam. To on powinien być na moim miejscu...
-Naprawdę?!-odważyłam się na oskarżycielski ton, ryzykując totalną rozsypkę-A więc to tez kłamstwo.
Wskazałam czerwony, mocny ślad, pozostawiony na bladej szyi.
Ślad własności.

-Nastka, przecież sama dobrze to wiesz...
-Najwyraźniej nie wiem nic! A ufam tylko temu co widzę i słyszę. W tym, temu!-przerwałam mu i dźgnęłam go paznokciem wprost w krwistoczerwony ślad.

Otworzyłam oczy.
To tylko sen-powtarzałam w głowie.
To tylko sen.
To tylko sen.
To tylko sen.
To tylko sen.

Podeszłam do lustra i dokładnie sprawdziłam czy na mojej twarzy nie ma korytarzy, wyżłobionych przez łzy.
To również był sen.
Spojrzałam w dół.
Koszulka The Beatles?
Nie, sorry. Nie moje klimaty.
Jednym płynnym ruchem ściągnęłam z siebie materiał leżący niedawno na jedwabistej, bladej skórze i wrzuciłam niedbale do szafy.
Wyciągnęłam zamiast tego przypadkową koszulkę i naciągnęłam na siebie.
Założyłam tez moją czarną bluzę i trampki i wyskoczyłam przez okno.

Biegłam ile sił w nogach.
Kluczyłam miedzy rosnącymi kałużami.
Uciekałam przed deszczem.
Ścigałam się z czasem.
Dotarłam pod niski, aczkolwiek duży dom.
Stanęłam pod odpowiednim oknem i wyjrzałam do środka ostrożnie.
Czarne fale rozrzucone na kremowej poduszce niczym największe arcydzieło.
Czarne oczy zamknięte, w spokojnym, głębokim śnie.
Twarz wygładzona pod wpływem snu.

Wtedy silny wiatr uderzy w okno. Obsydianowe oczy rozwarły się i spojrzały przed siebie...
I niestety wprost na mnie.
Lecz za oknem nikogo nie zastał.
Jego wzrok trafił na pustkę.

Schowałam się wśród mokrych traw, a ciemne oczy nie wykryły najmniejszego nawet mojego ruchu.
Odetchnęłam w miarę cicho, a gdy już czarna czupryna położyła się z powrotem do łóżka i ruszyłam biegiem do własnego...

Nie wiem dlaczego nadal mi tak zależało.
Dlaczego tak się przejęłam tym co zobaczyłam we śnie.
Dlaczego w ogóle Michael Wheeler odważył wkraść się do mojej głowy...
Czy postawione przeze mnie granice nie są dość wyraźne?
Czy moje mury nie są dość wytrzymałe?

Continue Reading

You'll Also Like

638K 17.3K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
14.9K 1.1K 39
-𝑍𝒂𝒘𝒔𝒛𝒆 𝒃𝒆̨𝒅𝒆̨ 𝒕𝒖 𝒅𝒍𝒂 𝒄𝒊𝒆𝒃𝒊𝒆- 23-letnia Y/n pracuje w kawiarni gdzie pierwszy raz widzi jego. Także ma przyjaciółkę która ma c...
34.6K 1K 21
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
68.1K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...