Upadła.

By BlackAngel98dr

70K 7.2K 273

Wydawać by się mogło"temat banalny". Ale czy na pewno ujmująca historia rodzącej się miłości/ akcja, która ni... More

PROLOG
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Cześć!
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Pytanie do was?
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Wiadomość!
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 42.
Rozdział 44.
Rozdział 45.
Rozdział 46.
Rozdział 47.
Rozdział 48.
Rozdział 49.
Rozdział 50.
Rozdział 51.
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 53.
Rozdział 54.
Rozdział 55.
Rozdział 56.
Rozdział 57.
Rozdział 58.
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61.
Ważne do was!
Rozdział 62.
Rozdział 63.
To nie rozdział! Ale zapowiedz mojej nowej książki, specjalnie dla was!
Rozdział 64.
Rozdział 65.
Rozdział 66.
Rozdział 67.
Rozdział 68.
Rozdział 69.
Rozdział 70.
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73.
Rozdział 74.
Rozdział 75.
Rozdział 76.
Rozdział 77.
Rozdział 78.
Rozdział 79.
Rozdział 80.
Oficjalne oświadczenie!
Ważne!
!!!
Wattpadowe oscary!
WAŻNE!

Rozdział 43.

762 75 1
By BlackAngel98dr

- Denerwujesz się- stwierdził Aiden- trzęsiesz się cała.

- Dziwisz mi się? Sam mówiłeś, że  Allan jest dla ciebie jak ojciec, więc chciałabym wypaść jak najlepiej.

- Przesadzasz, to zwykła kolacja...rodzinna. Poza tym, gdy zobaczy jak ślicznie wyglądasz, zauroczy się. Gwarantuję.

Na ta szczególną okazję babcia zabrała mnie do centrum i kupiła skromną, białą sukienkę przed kolano. Do tego białe szpilki z paseczkiem na kostce. Włosy wyprostowałam, tak, że teraz opadały prostymi kosmykami. Do całości ubrałam swój naszyjnik.

- Dziękuję, chociaż oboje wiemy, że cię ponosi zbytnio -  mimo wszystko przytuliłam go za tą otuchę.

Weszliśmy do domu, gdzie po kuchni krzątała się Kate. Grzebała coś w szafce, zapewne czegoś szukając. Poczułam woń kurczaka. Zaciągnęłam się, bo zapach był smakowity. Zaburczało mi w brzuchu na tą myśl.

Do środka wszedł mężczyzna na oko po czterdziestce, może przed pięćdziesiątką . Był bardzo przystojny, jak na swój wiek. Wysoki, krótkie ciemne włosy, idealnie przystrzyżone i duże zielone oczy.

- Juliane, prawda? Wnuczka Lucine?

- Tak..dzień dobry. Juliane Black.

- Allan Deris. Ale mów mi proszę Lan. Allan kojarzy mi się tylko z moim wiekiem- mrugnął, na co ja uśmiechnęłam się. Dziwnie było mi mówić do niego na "ty", ale jeżeli wujka Aidena to uszczęśliwi to nie mam nic przeciwko.

- Kurczak za chwilę zostanie podany- krzyknęła Kat.- Siadajcie już.

- Chodźmy, nie stójcie w przejściu.- Lan zaprowadził nas do jadalni. Na stole stały już nakrycia i kilka innych potraw. Zdziwiło mnie to, iż mimo, że były nas cztery osoby, to nakryć było pięć. Widząc moje pytające spojrzenie, Aiden miał właśnie wyjaśnić mi to, gdy do pomieszczenia weszła..moja babcia? Ona tutaj? A praca? Przecież nigdy nie brała zwolnienia....

- Przepraszam za spóźnienie. Mam nadzieję, że nie musieliście długo czekać. Szpital nie może beze mnie funkcjonować- uśmiechnęła się ciepło.

- Babciu co ty tu....- pytałam, ale ta była zapatrzona w Lana jak w obrazek.

- Allan, kopę lat- rzuciła mu się w ramiona i ucałowała w oba policzki.

- Lucine, zjawiskowa jak zawsze.  Teraz wiem po kim odziedziczyła urodę twoja wnuczka.- uśmiechnął się ciepło. Nie ukrywam razem wyglądali uroczo.

- Dziękuje za zaproszenie mnie... i Julie.- kiwnęła z szacunkiem głową, po czym zwróciła się do mężczyzny- Lannie, dawno cię tutaj nie było...

- Kolacja!- przerwała rozmowę moja przyjaciółka, niosąca tacę z parującym naczyniem.

Zjedliśmy posiłek. Musiałam się powoli zbierać. Byłam w trakcie zapinania butów. Zostałam jednak chwilkę dłużej, ponieważ rozmowa zaczynała schodzić na interesujący mnie temat.

- Lucine, jak Julie przyjęła po śmierci Jonathana i Grace prawdę? Jak przyjęła w ogóle ich stratę? Biedna dziewczyna, znam ją od pieluchy, jak to mówią. Byli ze sobą bardzo związani, aż tu nagle...

- Allan, ona nie wie. Nie teraz. To dla niej za dużo, więc proszę nic przy niej o tym nie wspominaj, dobrze?
Była załamana, a ja nie chciałabym, żeby wspomnienia powróciły do niej, o ile jeszcze w pełni nie wygasły- dodała ciszej.

- Co?! Ma blokadę w pamięci? - widziałam jego przerażony wzrok.

- Tak.

- Jest za młoda. Nie może....To ją może nawet zabić...

- Myślisz, że o tym nie wiem?!- niemalże krzyknęła roztargniona.

A więc on wiedział! Mentalnie uderzyłam się ręką w czoło. Oczywiście kretynko...przecież jest Derisem...

- Ktoś jej omal nie zabił, kilka razy, a kilka dni temu była jeszcze w śpiączce...

- Tak, coś wspominał mi Den...

Reszty rozmowy nie dokończyłam " podsłuchać", bo Aiden zaszedł mnie od tyłu i objął.

-Jedziemy? Randka z Allyson czeka- mruknął.

Pacnęłam go w głowę.

-Randka? Chyba pogrzeb, głupku...

------------------------------------------------------------

Spóźniłam się dobre 10 minut, ale nigdzie nie widziałam Allyson. Może  zabawiła się moim kosztem i mnie wystawiła.

Zdzir..

Usłyszawszy czyjś lekki chód, odwróciłam się. Za mną stała zapłakana dziewczyna. Idealna, śliczna dziewczyna wyglądała teraz jak straszydło.

No może przesadziłam..nie tak dosłownie. Po prostu wyglądała komicznie z podpuchniętymi oczyma, czerwonym nosem i twarzą.

- Co się tak gapisz? Nigdy nie widziałaś chorego ?!

Chorego!? To mi nie wyglądało, jakby była chora. Chyba, że z rozpaczy i bólu.

- Czy coś się..?

- Nie! I zacznijmy już tą cholerną "lekcje" zanim się rozmyślę i odejdę stąd. Mam dobre serce i tylko dlatego z tobą wytrzymuję.

- Jasne...dobra, chodź.

Znalazłyśmy odpowiednią nawierzchnię do pobrania. Nasypałam troszkę do woreczka. Naszym kolejnym zadaniem było opisanie w referacie, przebiegu obserwacji i konsystencji przedmiotu rozważań. Usiadłyśmy na pobliskiej ławeczce. Oczywiście z dala od siebie, po obu końcach ławki.

Widziałam, że już jej lepiej, ale dziwiło mnie, że zawsze perfekcyjna teraz wyglądała na załamaną, ale na pewno nie chorą.

Przełamałam się w końcu, choć intuicja podpowiadała mi co innego, niż serce, zapytałam siląc się na przekonywujący ton:

- Jeśli chcesz pogadać...

- Daruj sobie, byłabyś ostatnią osobą z którą bym pogadała o tym.

- A jednak jest coś na rzeczy, a nie tylko choroba!

- Nieważne..skończyłyśmy już, bo śpieszy mi się?

- Tak, ale musimy uzgodnić kiedy i gdzie możemy pobrać kolejne dowody.

- W szkole pogadamy, ale teraz ja naprawdę muszę lecieć. Sorry.- i odeszła.

Zadzwoniłam po babcię, ale przypomniałam sobie, że pewni chce nacieszyć się swoim dawno niewidzianym znajomym. Zadzwoniłam więc po Cam. Dzwoniła do mnie wcześniej, że zajedzie najpierw po mnie i razem pojedziemy do Kat. Może zgodzi się zajechać po mnie troszkę wcześniej pod park. Miałam jeszcze godzinę do wyjścia.

Cam, zgodziła się ochoczo.

Niespełna kilka minut później podjechała po mnie w pięknej czarnej  sukience w wytłaczane złote kwiaty.

- Pięknie wyglądasz- powiedziałam szczerze.

- Ty też, ale zaraz będziesz wyglądała jeszcze lepiej, jak zobaczysz co dla ciebie mam.

I właśnie tym Cam rozwiała moje wątpliwości, co do tego, co mam  ubrać. Wyjęła z torby połyskującą obcisłą białą sukienkę.

- Co wy macie z tą bielą dla mnie- zaśmiałam się.

Jej mina troszkę zbrzydła:
- Nie podoba ci się?

- No co ty, wariatko jest piękna. Chodź przymierzę ją- zaprowadziłam ją do mojego pokoju.- A tak po za tym dlaczego mi ją dałaś?

- Chciałam poprawić ci humor, wiesz, po tym ostatnim zdarzeniu..i chyba mi się udało.

- Dziękuję- podeszłam i przytuliłam ją mocno. Była i jest wspaniałą przyjaciółką.

- Chyba ubrałaś się tak z premedytacją?- zapytałam ją.- Czy to ma coś wspólnego z chłopakiem?

- Zrozumiałam jedną rzecz- w jej oczach zaszkliły się łzy- nie warto wylewać łez na takiego drania jakim jest Liam. Oszukał nas. Ale mając takich przyjaciół smutki odchodzą w dal. A ja uświadamiam sobie, że trzeba żyć dalej i porzucić maskę. Mam zamiar się dziś zabawić i znaleźć sobie faceta, który nie będzie miał przede mną tajemnc.

- I tak ma być, kochanie.- ucałowałam ją- Jestem z ciebie taka dumna.

Dokończyłam prostować długie włosy i poprawiłam makijaż po kolacji u Derisów.

- To jak?- Cam patrzyła na mnie sarnimi oczami- Nada się?

- Wyglądasz cudnie- klasnęła w dłonie.

- Na pewno nie tak jak ty, ale może chociaż nie będę odstawać- puściłam jej oczko.

- Gotowa na zawojowanie tej nocy?

- Tak!- krzyknęła ochoczo.

-------------------------------------------------------

W domu Kat wszystkie dziewczyny czekały na nasze przybycie. Wyglądały pięknie, świeżo, "bogato" i atrakcyjnie. Nawzajem nie mogłyśmy się sobą nadziwić. Byłyśmy gotowe na podbój klubów dzisiaj.

- Dobra, to co idziemy zabawić się, a potem, co, wracamy i babski wieczór?

- Tak-  wrzasnęły wszystkie.

-----------------------------------------------------------

Naszym dzisiejszym łupem został modny klub niedaleko szkoły " Night White". W środku panował tłok. Widziałam wielu znajomych ze szkoły.

Co się dziwić!

Jest piątkowy wieczór, w dodatku klub niedaleko szkoły, to wszytko składa się na dobrą imprezę.

Usadowiłyśmy się w boksie pod ścianą.

Chwilę później wszystkie ruszyłyśmy potańczyć, co wiązało się z tym, że wzrosło nasze zapotrzebowanie na napoje. A konkretnie mocniejsze napoje.

Podeszłam z Cam, Kate i Grace do baru, przy którym stał wysoki, dobrze zbudowany barman.
Reszta dziewczyn wirowała na parkiecie z nowymi " zdobyczami".

- Proszę osiem razy shoot- zamówiła nam napoje Camille, ponieważ my byłyśmy zbyt zajęte przyglądaniem się grupce chłopaków, którzy wyraźnie szykowali się do jakiejś ustawki.

- Już się robi, dla pięknej pani- oznajmił barman i posłał Cam uwodzicielski uśmiech.

Trąciłam Cam łokciem. Odebrałam od niej napoje i mruknęłam "do dzieła". Zostawiłyśmy ją przy barze, a same poszłyśmy do naszej loży.

- Nieźle się bawią- wskazała rozbawiona Kat na Eleonor, Samanthe, Amandę i Emmę.

- O taak!- przekrzyczałam głośną muzykę- Idę do toalety, pilnuj naszych rzeczy.

Poszłam za neonowymi tablicami kierującymi mnie do damskiej toalety.

Przystanęłam na chwilkę, gdy usłyszałam odgłos uderzenia i po tym krzyki.

Dochodziły z damskiej toalety. Ostrożnie uchyliłam drzwi i ...zatkało mnie z przerażenia.






































Continue Reading

You'll Also Like

18.2K 564 26
Nowciax niechętnie poznaje Martę przez co Marta jest zawiedziona bo odczuwa coś więcej niż tylko przyjaźń. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów...
81.2K 3.9K 27
- Hej kochanie! Czemu płaczesz koteczku? - Kochanie? Koteczku? Znamy się chłopie!? - Nie, ale możemy sie poznać... - Zapomnij. - Ja nie zapomnę i t...
15.1K 269 36
ONA obiecała sobie że nigdy żaden mężczyzna nie zdobędzie jej serca.. One było zarezerwowane tylko dla NIEGO. Gdyby tylko wiedziała że obietnice nie...
11.2K 1K 57
Pierwszą część można znaleźć u @Mitsu_ustiM, a oryginał na Webtoon! Żadna z nas nie jest autorem, to jedynie tłumaczenie, posiadam również zgodę o...