Rozdział 31.

664 80 0
                                    

- Tam nic nie ma! Pewnie jakieś zwierze się zagubiło. Nie mamy czasu na to. Trzeba znaleźć córę Ateny. Kolejny raz nam nie ucieknie.

- Chodźcie. Nie ma czasu. Ruszamy.

Ich głosy stały się odległe. Odchodzili.

Aiden odsunął się ode mnie i wyjrzał w ich kierunku.

- Odchodzą. Poczekajmy chwilę, tak dla pewności.

Stał niebezpiecznie blisko mnie. Bardzo niebezpiecznie.

- Może dokończymy to, co zaczęliśmy w aucie? Hm?- mruknął.

- Nie! Prawie nas przed chwilą znaleźli, a ty tylko o jednym, kretynie.

- Nigdy więcej nie nazywaj mnie tak!

Ewidentnie podniosłam mu ciśnienie. Był wściekły.

- Bo co?

-Bo to...-I mnie pocałował. Mocno, namiętnie.

Próbowałam się odsunąć. Nie to, żebym protestowała..O nie! Ale to nie był czas, ani miejsce.

- Den,musimy wracać do domu...Oni mogą tutaj wrócić..

Rozejrzeliśmy się i biegiem ruszyliśmy zza drzewa. Niestety była to jedna z najgorszych rzeczy jaką moglibyśmy zrobić w takim momencie.

- Tam jest!- ktoś krzyknął.

- Biegnij za nią!

Usłyszałam strzały, a chwilę później obok mojej głowy przeleciał sztylet i wbił się w drzewo. Upadłam na ziemię pociągnięta przez bruneta.

Wstaliśmy i ruszyliśmy slalomem między drzewami. Od drzew odbijały się narzędzia.

Chcieli nas zabić! Byli zdeterminowani jak nigdy przedtem!

- Biegnij szybciej Julie!- krzyknął Aiden.

- Nie..mogę...już...- prawie upadłam, ale podtrzymał mnie w pionie. Spojrzał na mnie.

- Biegnij ! Ja ich zatrzymam. Oni chcą ciebie! Uciekaj i biegnij prosto do domu, zadzwoń po Willa i Kate. Nie oglądaj się!

- Nigdzie bez ciebie nie wracam. Zostaję!

- Przestań! Nie mogą cię zabić, rozumiesz? Nie utrudniaj nam tego.

- Zabiją cię! Zostaję!

- Nie umiesz się bronić! Jesteś bezużyteczna tutaj.

Jego słowa mnie zabolały.

- Leć!...albo zaczekaj- złapał mnie za twarz i pocałował- teraz możesz biec!- i pobiegłam.

Obróciłam się, mimo woli. Żniwiarze zbliżali się do chłopaka. Nie da sobie rady sam.

Nie zostawię go samego. Za cholerę! Musiałby być kompletnym idiotą, jeśli myślał, że go posłucham.

Zrobiłam głupią i nieodpowiedzialną rzecz. Odwróciłam się i wracałam.

Chłopak walczył z 3 Żniwiarzami. Jeden z nich rzucił się na niego  z mieczem. Kopnął i wybił mu go z ręki. Podbiegł do niego i uderzył w szczękę. Zakapturzona postać upadła. Tym nadrobił sobie czasu i podbiegł do trzeciego. Złapał go i uderzył nim o drzewo. Pozostali zdążyli już wstać. Rzucili się na niego, ale Aiden był szybszy. Kopnął jednego od tyłu, który poleciał na pozostałego. Usłyszałam dźwięk łamanej kości. Upadli ponownie, tym razem nie wstając.
Aiden dalej trzymał największego z nich. Nie widać było jego twarzy, przez wielki czarny kaptur. Przybliżył się do niego i wydusił.

- Czego chcecie?

- Wojowniku, zejdź nam z drogi i oddaj ateńską dziedziczkę.

- Nigdy!- warknął

- I tak zginie! Jej koniec jest blis...- nie dokończył, bo Aiden uderzył go w szczękę, po czym wbił mu jego własny miecz w klatkę piersiową.

Krzyknęłam. Niebieskooki obrócił się.

- Mówiłem ci coś- brunet był wyraźnie wściekły i poirytowany.

- Nie mogłam zostawić cię samego...

- Nie myśl o mnie do kur...

- Dlaczego? Nie obchodzi mnie to co mówisz. Nie mogłam dopuścić do tego, aby coś ci się stało- wydukałam- Zależy....mi....Zależy mi na tobie, kretynie- dodałam szybko ciszej.

- Co ty powiedziałaś?

- To co słyszałeś, zależy mi na tobie! Zadowolony?

- Nie, ale jeszcze o tym porozmawiamy- podbiegł i wziął mnie w ramiona.

- Jesteś najbardziej nieodpowiedzialną, nienormalną...piękną i seksowną dziewczyną jaką znam. Nigdy więcej tego nie rób.

- Oj zamknij- uciszyłam go słodkim pocałunkiem. Uśmiechnął się. Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię, po czym zaczął biec w stronę domu.

Obrócił się tylko na chwilkę, aby spojrzeć na zabójców. Byli nieruchomi. Zabił ich. Sam.











Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz