Rozdział 59.

569 73 5
                                    

Julie

- Gdzie jesteśmy?- zapytałam po 10 minutach spaceru. Słyszałam tylko szum wiatru i fale uderzające o brzeg. Więc byliśmy na pewno nad morzem.

- Zaraz się dowiesz, mały niecierpliwcu. Nie otwieraj oczu !

- No przestań- jęknęłam- nie dręcz mnie już. Co to za twoje "porwanie", przystojniaczku?

- Poczekaj...chwilka...dobra. Możesz otworzyć oczy- poleciłem.

- Naresz....

Zamarłam. Staliśmy wysoko nad ziemią. Dosyć wysoko. Morze będące pod naszymi nogami rozbijało się u podnóża wysokiej skały na której stąpaliśmy.

- To jest piękne!

- Wiem, dlatego chciałem ci pokazać to miejsce. Jest dla mnie wyjątkowe tak jak ty, więc te obie rzeczy powinny się poznać, prawda?

- Skąd znasz to miejsce ?

- Odkąd byłem mały przychodziłem ty, gdy miałem problem lub byłem szczęśliwy. Pokazałem go kumplom. A raczej oni mnie kiedyś tu znaleźli i tak się zaczęło. Później razem z przyjaciółmi przesiadywaliśmy tu całymi dniami. To wyjątkowe miejsce. Wiążą mnie z nim wspomnienia.

- Cudowne...- szepnęłam.

- Tak jak ty.

Uśmiechnęłam się. 

Podeszłam do Aidena i stając an palcach pocałowałam go w czoło, później w oba policzki w nos, aż dotarłam do ciepłych, miękkich ust. Idealnie pasujących do moich. W każdym calu. Objęłam jego szyję i przyciągnęłam do siebie, pogłębiając namiętny pocałunek. Nasze języki walczyły o dominację.Objął mnie, błądząc dłońmi od pleców po pupę. Nie było to obmacywanie jak to robi większość napalonych nastolatków. Jego dotyk był przyjemny, delikatny. Podniecał mnie. Wsadził dłonie pod moją bluzkę. Przygryzłam jego wargę, delikatnie nie chcąc go zranić. Dotykał swoimi dłońmi moich wrażliwych pleców. Wzdrygnęłam się na to obezwładniające uczucie. Nie narzekałam na to doznanie.

Aiden widocznie nie chciał naciskać, bo oderwał się ode mnie. Oparł swoje czoło o moje.

- Przepraszam cię, ale telefon od kilku minut wibruje mi w kieszeni dżinsów. A to jest cholernie dekoncentrujące. Zabiję kogoś, jeśli to będzie jakaś błahostka.

Wyciągnął telefon i odebrał.

- Halo.

--------------------------------------------------

Will

Odbierz ten cholerny telefon, Den.

- Halo- odezwał się po setnym chyba już sygnale.

- Nareszcie, do cholery czemu nie odbierasz?!

- Jestem zajęty- warknął.

Chyba mu przerwałem w czymś. Ups. Jednak było o wiele poważniejsze rzeczy w tym momencie.

- Musicie wracać. Mamy problem.

- Co jest?- zainteresował się brunet.

- Wracajcie szybko. Oni tu są pod waszym domem. Jestem z Kate. Cholera Aiden, zgarnęliśmy ze sobą Allyson i Luca. Oni też mogą mieć kłopoty. Poczekaj...

Ktoś dobijał się do drzwi.

Usłyszałem wrzask:

- Gdzie jest Wojowniczka?! Oddajcie nam ją, a nikomu nie stanie się krzywda.

- Kim jest wojowniczka?- zapytała zdezorientowana Allyson. Uniknąłem odpowiedz i kontynuowałem rozmowę z przyjacielem.

- Aiden, zmiana planów. Nie wracajcie tu. Oni jej szukają. Wpadniecie w pułapkę. Zostań tam gdzie jesteś z Julie.

- Pogięło cię!? Cholera- zaklął- poczekaj. Zaraz będę.

- Nie! Słyszysz mnie?! Aidenie Deris nie waż się zgrywać bohatera. Damy sobie radę. Oddam życie za twoją siostrę. Za wszystkich zresztą, ale do cholery nie pakuj się na śmierć. Lepiej pilnuj Julie....Aiden..Aiden!

Rozłączył się. Cholera!

Rzuciłem telefon o ścianę. Podbiegła do mnie Kate. Objąłem ją.

-----------------------------------

Aiden

- Co się stało?

- Żniwiarze są pod moim domem. Szukają cię. Musisz się gdzieś ukryć. Ja jadę im pomóc. Jest ich kilku, więc mogą nie dać rady.

- Jadę z tobą.

- Nie, nigdzie nie jedziesz.

- Zamknij się i nie trać czasu, bo nie wygrasz.

- Jeszcze zobaczymy- złapałem ją i przerzuciłem przez ramię. Była lekka jak piórko.- Jedziesz teraz do szkoły i tam zostaniesz.

Podałem jej kluczyki.

- A co z tobą?

- Dam sobie radę. - puściłem jej oczko i zniknąłem już.

-----------------------------------------------------

Julie

Cholera, był diabelnie szybki. Ja też nie byłam wolna, ale przy nim byłam jak maratończyk przy sprinterze.

Chyba skretyniał, jeśli myśli, że pozwolę im walczyć za mnie. To moja walka i nie pozwolę im ryzykować życia.

Wsiadłam do auta i skierowałam się do domu Aidena, okupowanego przez Żniwiarzy Hadesa.




















Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz