Rozdział 12.

1.1K 105 2
                                    

Co? Nie, nie, nie To nie możliwe! Co za brednie!

-Nie! Babciu...

-Tak, kotku. Jesteś pierwszą od 100 lat wojowniczką Ateny. Nie chciałam ci tego mówić wcześniej, to byłby już wtedy dla ciebie szok. Byłaś za młoda...Taka krucha i niewinna....Niestety, okoliczności zmusiły mnie do tego. Nie możemy dłużej zwlekać. Od piątku zaczniesz szkolenie. Pomogą ci przyjaciele.

Spojrzałam na zegarek. Był czwartek. Zostały mi 2 dni. Ale nie wiem na co mam się przygotować.

- Szkolenie? Jakie szkolenie?

-Musimy nauczyć Cię jak się bronić, jak wiesz atrybutem Ateny była tarcza i włócznia. Żniwiarze wysyłane przez Hadesa mają charakterystyczne miecze. To ich znak rozpoznawczy. Trochę teorii też ci się przyda. Jeśli odpowiednio cię przygotujemy będziemy pewniejsi, że dasz sobie radę. Do tej pory przydzielimy ci  swego rodzaju strażników. Nie chciałabym wyprzedać twoich przyjaciół , bo chciałabym aby sami ci o tym powiedzieli, ale oni także mają swoje zadanie.

Nie wytrzymałam. Coś we mnie pękło. Łzy poleciały strumieniami. Zemdliło mnie.

Ja wojowniczką Ateny? Proszę, niech to będzie tylko pomyłka...

Babcia podeszła do mnie i przytuliła mnie. Czas mijał, a ja wypłakiwałam się jej w pierś. Górowała nade mną wzrostem, więc nie mogła dokładnie dostrzec mojej twarzy. Podejrzewam, że oczy miałam opuchnięte, nos tak samo, a moja twarz przypominała jedną wielką banię.

Przypomniałam sobie jeszcze o pewnej kwestii, która dręczyła mnie od jakiś trzech miesięcy. Bałam się, że nie przejdzie mi to przez gardło. Tyle czasu to w sobie tłumiłam, ze dłużej nie mogłam. Musiałam się z tym zmierzyć.

- Babciu , powiedz mi...czy wypadek rodziców i Daniela to przypadek? Czy to też ma jakiś związek z tym  kretyństwem ? - Słone łzy piekły mnie w twarz.

Babcia nie chciała udzielić odpowiedzi.

-Julie, myślę, że to na dziś za wiele...

-Nie! Powiedz mi prawdę!-uniosłam się, po czym cicho dodałam- Proszę...

- Kochanie....

-Mów! Nie zniosę bolesnej prawdy, ale jeszcze bardziej nie zniosę więcej kłamstw!

Rozpłakałam się na nowo.

-Dobrze, nie płacz. Nie mogę patrzeć na twoje łzy. Są dla mnie jak ukłucie w sercu..

Przytuliła mnie. Gdy się lekko otrząsnęłam zaczęła mówić.

-W dniu, w którym pokłóciłam się z twoimi rodzicami Grace próbowała się ze mną skontaktować. Nie chciałam znowu tego przerabiać i unikałam ją. Wyjechałam z miasta i kupiłam ten dom. Kilka tygodni po przeprowadzce, odnalazła mnie. Ona od początku wiedziała o wszystkim. Chciałam, żeby od małego wprowadzała cię w "drugie" życie zgodnie z twoim przeznaczeniem. Przyjechali z Danielem. On także o wszystkim wiedział. Był twoim bratem i chciał cię chronić. Włączał się we wszystko. Opowiadałam ci po to, te wszystkie mitologiczne opowieści. Twoja matka była temu przeciwna. Powtarzała mi, że jesteś na razie bezpieczna, a im bardziej cię będziemy z tym zapoznawać, tym więcej osób się o tobie dowie. Miała rację, ale mądrzej byłoby, gdybyś już od dzieciństwa przyswajała potrzebne umiejętności i wiedzę, bo prędzej czy później dowiedzą się o twoim istnieniu. Zdradzały, zdradzają i zawsze będą zdradzać cię oczy .

- Proszę, kontynuuj..-oznajmiłam załamanym głosem.

-Nie mogłyśmy dojść do porozumienia. Nie było sensu dalej tego ciągnąć. Rodzice postanowili wymazać cib"tą" pamięć. Dlatego, też  nie pamiętasz. Wszystko zostało "zaszufladkowane". Kilka godzin przed śmiercią, odezwali się po raz pierwszy od kłótni. Zdziwiłam się ich przyjazdem. Chyba przeczuwali,że coś się wydarzy. Oznajmili mi, że tak dalej nie może być. Nie wiadomo co się może stać, a ty nie możesz zostać sama. Ze względu na ciebie postanowiliśmy pogodzić się.  I wtedy...

Spojrzała na mnie ze zrozumieniem i troską.

-W drodze powrotnej, gdy wracali ode mnie... Jakiś mężczyzna wybiegł im na drogę. Ale prawda jest taka...że był to jeden z posłańców Hadesa. Wyszedł na drogę i ... i... wiesz co było dalej.- pociągnęła nosem- Tylko tak mógł się dostać do ciebie. Niszcząc w tobie miłość i podsycając rozpacz. Twoje emocje go przyciągnęły. Ból i rozpacz były dla niego jak najlepsze wskazówki. Zauważ, że dopiero po śmierci zaczęły się ataki, omdlenia. Jego obecność w pobliżu wywołuje u ciebie ból głowy. Rozsadza ci czaszkę , prawda?

Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia. Byłam w szoku.

- Czyli, moi rodzice zginęli prze..przeze mnie!

-O nie ! Julie! Nie wolno ci tak myśleć. To nie twoja wina!

-Moja! Gdybym się nie urodziła, do niczego by nie doszło! Nie byłoby tyle problemów! Nie ja byłabym pieprzoną dziedziczką czy cholerną wojowniczką.

-Przestań! To nie ty ich zabiłaś, tylko bezwzględny tyran, który próbuje teraz dorwać i ciebie.

Po tych słowach nie wytrzymałam już. Wybiegłam z kuchni, nie wiedząc nawet gdzie.

Moi przyjaciele siedzieli w pokoju i cicho rozmawiali. Gdy mnie dostrzegli mieli zbolałe, pełne współczucia grymasy twarzy.

Pobiegłam jak najdalej. Czułam,że nie wytrzymam tu ani chwili dłużej i wybuchnę.

-----------------------------------

Biegłam i biegłam. Nogi mnie zaczynały palić, odmawiały posłuszeństwa. To dziwne nigdy nie byłam tak zmęczona podczas biegu.

Jestem przyczyną ich śmierci! To moje życie ich zabiło! Jestem powodem..to moja wina!

Byłam na nieznanej mi ulicy. Dom Aidena znajdował się na końcu ciemnej ulicy, nigdy tu nie byłam, więc nie wiem nawet, gdzie się znajdowałam.

Jak można nie mieć skrupułów, żeby zabić człowieka, który jest niewinny! Cholera! To słowo wychodzi ode mnie ostatnio coraz częściej.

Dalej Julie..Twoje życie skończyło się wraz z odkryciem prawdy! Nie ciągnij tego... Daj sobie ukojenie! zakończ swój nieszczęsny żywot kochanie...

Te głosy..w mojej głowie...Pojawiają się znowu..Dręczą mnie... Omamiają jak lalkę...

Nagle zatrzymałam się na skrzyżowaniu. Miałam skręcić w lewo, gdy nagle z nad przeciwka jechało rozpędzone auto. bardzo szybkie auto! i pędziło prosto na mnie ! Nie miałam nawet czasu, żeby się odsunąć. Przygotowywałam się na  charakterystyczny dźwięk łamanych kości i ciemność.

-Julie! -usłyszałam wołanie Camille. Zdążyłam dostrzec jeszcze przerażenie w jej oczach i stojącego obok niej Nicka.

 Znowu odezwały się duchy w mojej głowie.

Tak! Ulżyj sobie w cierpieniu ! Zabij się pod kołami, to będzie czysta przyjemność! Koniec cierpienia...

Niemal sekundę później nie czułam już nic. Zapadł  mrok.










Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz