Rozdział 69.

490 63 2
                                    

Kate

- Macie wszystko?- zapytał Aiden.

- Ja tak, a wy- spojrzałam na chłopaków.

- Tak samo- odparli.

- Zbieramy się o szóstej. Mamy do pokonania 1h drogi stąd. Lucine zostaje. Będziemy z nią w stałym kontakcie.

- Tak..

- A ty Lucas, wiesz wszystko?

- Tak, chociaż nie raczyliście mnie w to wciągać. Zresztą tak jak i Cam. A przecież, do cholery, zawsze działamy razem.

- Zgadzam się z nim w 100%- dodała pakująca się Camille.

Przerwało nam uporczywe pukanie do drzwi.

- Otworzę- oznajmiłam.

Na nasze nieszczęście, nie mieliśmy judasza, więc nie mogłam, sprawdzić kto to.

Moja twarz przybrała pytające, a zarazem lekko zmieszane spojrzenie.

- Co tu robisz?

- Jak to co? Przyszłam do...wybieracie się gdzieś?- zapytała Allyson, która wparowała do domu- Zadałam pytanie!

- Tak, musimy załatwić...

- Gdzie?

Jaka ona dociekliwa- pomyślałam.

- Do wuja.

- Kłamiesz, bo z tego co wiem, to przed chwilą babcia Julie wspominała, że przyjeżdża i idą na obiad. Więc?

Dlaczego ona musi być taka...ugh!

- Znaleźliście ją prawda? Wiecie gdzie jest Julie!

- Nie dok.....

- Wiedziałam! I nic nie wspominaliście?! Należy mi się to, po tym jak mnie oszukaliście i mieliście przede mną sekrety! Jak możecie!

- To nie tak- zaczęłam

- Jadę z wami- zadecydowała

- Nie! Absolutnie!

- O mój drogi, teraz to już przeginasz. Sekrety, a teraz jeszcze to!

- Dobra róbcie co chcecie. Macie czas do szóstej. Nie będziemy czekać. Przygotuj się odpowiednio- odparł zrezygnowany Aiden.

- Cudownie-  uśmiechnęła się Allyson zwycięsko.

I już jej nie było. Poszła się przygotować. Mili około 2h.

------------------------------------------------------

- Jestem!- krzyknęła Allyson.

- Jesteśmy w jadalni....

Siedzieliśmy przy stole omawiając cały nasz "plan". Wujek Allan wraz z Lucine pojawili się, tuż przed szóstą.

- Wujku, czy jesteś tego pewny?

- Jak najbardziej.  Ale uważajcie. Błagam was, nie róbcie niczego co by wam wyszło na złe....Pilnujcie się.

- Dobra, musimy ruszać. Wszyscy gotowi?- wszyscy potaknęli an znak twierdzenia- w takim razie ruszamy.

Wyszliśmy z domu za pięć szósta, więc mieliśmy 5 minutową rezerwę, ale to nic w porównaniu z naglącym nas czasem.








Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz