Rozdział 74.

466 64 3
                                    

Aiden

To był impuls.

Zobaczyłem ją, jak patrzy na mnie nieznanym mi wzrokiem, a później bez niczego robi krok w przód, gdzie nie ma już podłoża.

Ona...rzuciła się w dół....

A ja nie zważając na resztę, rzuciłem się za nią....

Bo bez niej... stałbym się tym samym człowiekiem, którym byłem, przed pojawieniem się jasnowłosej dziewczyny.

Czyli, bezużytecznym palantem, który myśli, że jest najlepszy...

Gdyby ona...gdyby odeszła, poszedł bym "tam" razem z nią...

----------------------------------------------------------

Zapałem ją w locie i przyjąłem całe uderzenie na siebie. Objąłem opierając jej ciało o siebie.

Poczułem mocne uderzenie w kręgosłupie, kiedy nasze ciała, moje ciało zetknęło się z ziemią.

Julie zemdlała, oddychała płytko....a ja dołączyłem do niej, bo ból był tak obezwładniająco potężny, że otulił mnie i zabrał ze sobą w senną podróż.

------------------------------------------------------------

Camille

- Czy oni...

- Nie wiem....- odpowiedziała szeptem Kate. Padła na kolana, płacząc. Will od razu podbiegł i objął ją pocieszająco i czule całując w głowę.

- O mój Boże- szepnęła w szoku Ally, miała łzy w oczach, co nie było częstym widokiem.

- Nie, oni nie mogą umrzeć...

Kate rozpłakała się jeszcze bardziej.

-------------------------------------------------------------

Will

Za plecami usłyszałem chrząkniecie.

Hades. W towarzystwie tych niszczycielek, wyprutych z emocji.

- Nie ma co płakać, cieszcie się. Jednego problemu mniej. Największy mam z głowy. Teraz pozostały mi już tylko pionki- wskazał na nas- ale to pójdzie już jak po maśle.

Patrzyłam, na niego, rozumiejąc sens jego słów. Odruchowo zasłoniłem Kate swoim ciałem.

- Czego chcesz?- warknąłem.

- Powiedziałem...waszej śmierci.

- Moja siostrzyczka, pewnie już leży zmasakrowana na dole. Jej chłopaczek ułatwił mi tylko sprawę, idąc w ślad za nią. Jednego mniej.

Siostrzyczka? Julie? Pieprzy...chce nas wkurwić!

- Zamknij się- warknąłem.

- Zabolało?- cmoknął kilkakrotnie.

Trzymałem przy bucie mój sztylet, miałem szczerą ochotę poderznąć mu gardło i patrzeć jak na moich oczach się wykrwawia. Ale nie moglem zostawić teraz Kate.

Ja nie mogłem, ale widocznie Luca uznał, że nic mu nie zależy, bo rzucił się na Hadesa.  

Wkroczyłem do akcji, bo zdawałam sobie sprawę, że sam nic nie zdoła mu zrobić.

Uderzyłem, kiedy był zajęty Lucasem.

Elyrie postanowiły włączyć się do walki, widząc w jakim położeniu jest ich "Pan".

Zabolała mnie czaszka.

Musiałem je jakoś załatwić, zanim zdążą całkowicie mnie zniszczyć i spowodować, że nie będę w stanie dalej walczyć.

Odwróciłem się, chcąc wykonać jakiś atak..

Jedna z nich stała teraz bez głowy. Za nią stała zrozpaczona Kate z mieczem.

Kolejną obezwładniła Ally, ktora kopnęła stojącą tyłem, a następnie usiadła na nią okrakiem i okładała pięściami.

Skąd ona umiała tak się bić ?!

"Kobieta" syknęła z bólu. Kilka razy oddała Ally, ale ostatecznie Allyson przebiła ją na wylot, rzuconą przez moją dziewczynę bronią.

Jak ona...?!

Podobno, gdy zabije się jedną z sióstr, kolejne nie mają już szans na wygraną, tracą siły i się mimowolnie poddają.

A więc to prawda.

Załatwiłem ostatnią Elyrię. Poddała się bez trudu.

- Lucas!- krzyknęła zrozpaczonym głosem Allyson.

Hades trzymał go za szyję, odbierając dopływ tlenu. Twarz Lucasa była purpurowa.

Rzuciłem się na winowajcę. Ten jednak, nie dał się tak łatwo pokonać.

Sprawnie odparł mój atak.

Camille zabrała gdzieś na bok Lucasa.
Kiwnąłem dziewczynom głowami żeby się ulotniły, to była moja walka.

Niestety..

Kobiety bywają trudne...A te nie zamierzały się ulotnić. Podeszły, żeby mi pomóc.

- Haha, wojowniczka i.... pół bóstwo idzie na ratunek...jakie to ...żałosne.... albo nie....to takie wzruszające, że aż mi łezka w oku stanęła.

Zobaczył pytanie na mojej twarzy. Pół bóstwo?!

- Chyba nie myślisz, że walczy tak bo ma talent. Spójrz tylko na nią. Od razu widać, że urodziła się po to- wskazał na Allyson.

- O czym on mówi?- zapytała dziewczyna.

- Nie wiem....

- Allyson, moja droga, jesteś urodzoną wojowniczką. Jesteś jedną z nich, czyli tą skazaną na klęskę i cierpienia, kochanie. Znam cię bardzo dobrze, kochana, ale nie czas na wyjaśnienia. Możesz przyłączyć się do mnie, a ja pokaże ci co znaczy wygrana i życie w dostatku.

Dziewczyna albo udawała albo rozmyślała nad jego propozycją.

Niemożliwe, Ally...szła w jego stronę, gdzie wyciągnął rękę.

Co ona wyprawia, do cholery?

- Allyson, co ty wyprawiasz?!- krzyknął Lucas.

- Zamknij się!- odparła i szła dalej- robię to, co powinnam, od dawna.

























Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz