Rozdział 43.

762 75 1
                                    

- Denerwujesz się- stwierdził Aiden- trzęsiesz się cała.

- Dziwisz mi się? Sam mówiłeś, że  Allan jest dla ciebie jak ojciec, więc chciałabym wypaść jak najlepiej.

- Przesadzasz, to zwykła kolacja...rodzinna. Poza tym, gdy zobaczy jak ślicznie wyglądasz, zauroczy się. Gwarantuję.

Na ta szczególną okazję babcia zabrała mnie do centrum i kupiła skromną, białą sukienkę przed kolano. Do tego białe szpilki z paseczkiem na kostce. Włosy wyprostowałam, tak, że teraz opadały prostymi kosmykami. Do całości ubrałam swój naszyjnik.

- Dziękuję, chociaż oboje wiemy, że cię ponosi zbytnio -  mimo wszystko przytuliłam go za tą otuchę.

Weszliśmy do domu, gdzie po kuchni krzątała się Kate. Grzebała coś w szafce, zapewne czegoś szukając. Poczułam woń kurczaka. Zaciągnęłam się, bo zapach był smakowity. Zaburczało mi w brzuchu na tą myśl.

Do środka wszedł mężczyzna na oko po czterdziestce, może przed pięćdziesiątką . Był bardzo przystojny, jak na swój wiek. Wysoki, krótkie ciemne włosy, idealnie przystrzyżone i duże zielone oczy.

- Juliane, prawda? Wnuczka Lucine?

- Tak..dzień dobry. Juliane Black.

- Allan Deris. Ale mów mi proszę Lan. Allan kojarzy mi się tylko z moim wiekiem- mrugnął, na co ja uśmiechnęłam się. Dziwnie było mi mówić do niego na "ty", ale jeżeli wujka Aidena to uszczęśliwi to nie mam nic przeciwko.

- Kurczak za chwilę zostanie podany- krzyknęła Kat.- Siadajcie już.

- Chodźmy, nie stójcie w przejściu.- Lan zaprowadził nas do jadalni. Na stole stały już nakrycia i kilka innych potraw. Zdziwiło mnie to, iż mimo, że były nas cztery osoby, to nakryć było pięć. Widząc moje pytające spojrzenie, Aiden miał właśnie wyjaśnić mi to, gdy do pomieszczenia weszła..moja babcia? Ona tutaj? A praca? Przecież nigdy nie brała zwolnienia....

- Przepraszam za spóźnienie. Mam nadzieję, że nie musieliście długo czekać. Szpital nie może beze mnie funkcjonować- uśmiechnęła się ciepło.

- Babciu co ty tu....- pytałam, ale ta była zapatrzona w Lana jak w obrazek.

- Allan, kopę lat- rzuciła mu się w ramiona i ucałowała w oba policzki.

- Lucine, zjawiskowa jak zawsze.  Teraz wiem po kim odziedziczyła urodę twoja wnuczka.- uśmiechnął się ciepło. Nie ukrywam razem wyglądali uroczo.

- Dziękuje za zaproszenie mnie... i Julie.- kiwnęła z szacunkiem głową, po czym zwróciła się do mężczyzny- Lannie, dawno cię tutaj nie było...

- Kolacja!- przerwała rozmowę moja przyjaciółka, niosąca tacę z parującym naczyniem.

Zjedliśmy posiłek. Musiałam się powoli zbierać. Byłam w trakcie zapinania butów. Zostałam jednak chwilkę dłużej, ponieważ rozmowa zaczynała schodzić na interesujący mnie temat.

- Lucine, jak Julie przyjęła po śmierci Jonathana i Grace prawdę? Jak przyjęła w ogóle ich stratę? Biedna dziewczyna, znam ją od pieluchy, jak to mówią. Byli ze sobą bardzo związani, aż tu nagle...

- Allan, ona nie wie. Nie teraz. To dla niej za dużo, więc proszę nic przy niej o tym nie wspominaj, dobrze?
Była załamana, a ja nie chciałabym, żeby wspomnienia powróciły do niej, o ile jeszcze w pełni nie wygasły- dodała ciszej.

- Co?! Ma blokadę w pamięci? - widziałam jego przerażony wzrok.

- Tak.

- Jest za młoda. Nie może....To ją może nawet zabić...

Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz