Rozdział 34.

644 75 3
                                    

Aiden

Musiałem się stamtąd wydostać. W głowie miałem nic innego jak słowa Christiana. I przerażoną twarz Julie.

"Myślałem, że będzie tak samo jak z Jasmine. Dasz jej nadzieję, kochasiu, a później porzucisz jak psa. A może moja siostra nie była wystarczająco dobra, może Julie jest lepsza, hm? Szkoda tylko, że taka laska, musi się przy tobie marnować"

To mnie zabijało...na nowo. Pieprze to... Co ja powiem Julie...że...zabiłem swoją...dziewczynę !? Znienawidzi mnie. W głębi serca czułem się odpowiedzialny za śmierć Jas, chociaż nie było mnie z nią, to moje słowa ją przybiły i doprowadziły do takiego stanu.

Przed oczyma ukazała mi się obraz dziewczyny. Była drobną blondynką o zielonych oczach. Była bardzo ładna, ale nie to mnie w niej urzekło. Miała cudowną osobowość. Była sympatyczna, pomocna, troskliwa i tryskała energią.

Tego samego nie mogę powiedzieć o sobie. Byłem zapatrzonym w siebie i we własne problemy draniem... kochałem ją i porzuciłem, zostawiłem w rozsypce. Przeze mnie się zabiła. Gdyby nie moje pieprzone słowa, żyła by jak my.

Moje słowa przewiercają mi czaszkę. Pamiętam jak dziś, jej wyraz twarzy, kiedy z nią zerwałem.

- Jas, musimy porozmawiać...

- O co chodzi ? Kolejne kłamstwa ? Proszę cię, Aiden. Nie zasłużyłam na to.- zaszlochała.

- Nie... Tak....Nie wiem. Jasmine musimy to skończyć. Nie chcę cię więcej zranić. Za bardzo mi na tobie zależy, żebym cie niszczył. A wiem, że tak będzie, jeśli dłużej będziemy razem. To nie ma sensu. Kocham cię...ale różnimy się od siebie....i...

- Co ty mówisz Den? Nie możesz...Powiedz, że ty nie chcesz...

- Tak, Jas, chcę. To koniec. Z nami koniec. Przepraszam cię.

Jej twarz w tamtym momencie zdradzała, jak bardzo ja zraniłem. I byłem za to na siebie wściekły, ale to dla jej dobra. Nie mogę ją we wszystko mieszać. Już i tak wiele odkryła. Żniwiarze mogą się dowiedzieć, a wtedy... Nie dopuszczałem do siebie takiej myśli! Myśli, że mogliby zrobić jej krzywdę, albo co gorsza...zabić! 

Nie myślałem tylko, że miała tak słabą psychikę. I posunie się do takiego czynu.
Zraniła mnie tym, tak samo jak ja ją wtedy... Czułem pustkę w sercu...i czułem, że nikt nie zdoła jej wypełnić.

A jednak, myliłem się, gdy pojawiła się piękna jasnowłosa, fioletowo oka dziewczyna, która oczarowała mnie całą sobą. Musiałem zdjąć maskę chłopaka, który nie liczy się z innymi. Bo właśnie taka maskę założyłem po śmierci Jas.

Do czasu...

To Julie uratowała mnie do popełnienia największego błędu w życiu, jakim była pustka i zamknięcie się przed innymi. Nawet Kate nie zdołała mnie "naprawić", a uwieżcie mi, próbowała nie raz. Udawałem przed nią, bo nie chciałem i jej zranić. Śmieszne prawda !? Jedną dziewczynę zraniłem..do śmierci, a uczucia drugiej mają już dla mnie jakiekolwiek znaczenie? Ironio...

Z pozoru wyglądam jak typowy nastolatek, który umawia się z dziewczynami, chce się bawić i korzystać z życia, czasami przesadzi z alkoholem...

Właśnie... pozory..bo  wewnątrz "byłem" pusty ...jak.. rurka bez kremu...jak jajko kinder bez niespodzianki.

Nie mogłem tego samego wyrządzić Julie. Ona jest zbyt delikatna, tak samo jak Jas. Musiałem z nią porozmawiać i uzmysłowić jej, że nie jestem odpowiednim chłopakiem dla niej, dopóki nie jest za późno...

Mam nadzieję.

Wiem! To żałosne, że odpycham od siebie dziewczynę.... za którą śmiem twierdzić oddałbym życie, ale nie pozwolę jej żyć w kręgu samotnego cierpienia będąc ze mną. Musi żyć pełnią życia. Jest młoda. Musi wiedzieć czym jest szczęście.

A ja? Ja muszę pomyśleć co zrobić dalej ze swoim spieprzonym już życiem.




Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz