Rozdział 22.

992 92 1
                                    

Dzisiaj miał odbyć się mecz. Nie miałam nigdy okazji grać w drużynie z sześcioma innymi dziewczynami. Osobiście preferowałam indywidualność. Od zawsze liczyłam tylko na siebie.

Przed meczem, który miał odbyć się o 17 miałam jeszcze ''mój'' trening. Nie byłam do tego pomysłu przekonana, ale musiałam ćwiczyć. Czas był nieubłagany.

Moim dzisiejszym partnerem miał być..Tak!... nie kto inny jak chłopak, przez którego chodziłam jak po zaćpaniu dobrymi dragami. Serio! Ten chłopak działał jak narkotyk i nie koniecznie mi się to podobało. Nie mogłam o niczym innym myśleć, tylko o tym dupku...który tak wspaniale całował. 

Rozmarzyłam się jak jakaś dwunastolatka. Cholera, Juliane ogarnij się !

- Juls! Dzisiaj gramy ! Ugh już nie mogę się doczekać! Tylu przystojniaków, cała szkoła będzie patrzeć, przyjadą ludzie z innych szkół. Będzie co wyrywać, kochanie. To najważniejsze rozgrywki sezonu, więc jest o co walczyć i nie mówię tu tylko o piłce, bo wiesz, że zbliża się impreza- puściła mi oczko.- Przepraszam, zapomniałam, że ty już "kogoś" wyrwałaś, ślicznotko- zaśmiała się. Szłyśmy właśnie do szkoły. Dzisiaj był ciepły dzień i auto zamieniłyśmy na nogi. Dosłownie. Spacer dobrze nam zrobi. Rozluźnimy mięśnie. A moje niestety były spięte jak cholera.

- Przestań ! -zbeształam ją-O co ci chodzi? A Will? Jak myślisz co by powiedział, gdyby słyszał twoje słowa?- tą uwagę zbyła.

- Oj ty już wiesz o co...A tak poza tym powiedziałam Aidenowi!

- O czym?- wzdrygnęłam się.-Powiedziałaś mu o czym?

- Jak to o czym głuptasie....o mnie i Willu. Cholernie się bałam, bo dopiero zaczęliśmy się spotykać i ty pierwsza o tym wiedziałaś, przypadkowo, ale mój brat nigdy nie cieszył się, gdy miałam bliższe, niż koleżeńskie kontakty z płcią przeciwną. A tu szok! O dziwo przyjął to do siebie. Nie chciałam, żeby przez ten związek nasza przyjaźń się rozpadła, Will też się tego obawiał, a tu Aiden przyjął to na klate jak prawdziwy facet. Myślę, że domyślał się tego. Jedynie wyskoczył z tekstem, żeby Will mnie nie skrzywdził i na mnie uważał, bo jestem jego jedyną siostrą i nie zawaha się zabić jak mnie zrani.

- Co? Aiden tak powiedział? Hahahha- zaśmiałam się. Ten chłopak zmieniał twarz co najmniej raz na minutę. Był zaskakujący.

- Tak, powiedział. Też byłam w szoku, ale w gruncie rzeczy się cieszyłam. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale Will strasznie mi się podoba. Jest taki słodki, opiekuńczy, zadziorny i mega przystojny. Poza tym znam go od zawsze. I to mnie martwi z jednej strony, bo nie wiem czy to nie będzie niezręczne dla nas.

- Nie patrz na problemy Kat, żyj tym co jest teraz , jak to mówią "Carpe Diem". Gdyby każdy człowiek się wahał i nie pozwalał sobie żyć przyjemnością, nie było by nic tylko smutek i nicość.

- Dzięki Jul. Kocham cię, naprawdę.Jesteś dla mnie jak siostra-przytuliła mnie- a tak poza tym, nie wiem co zrobiłaś mojemu bratu, ale jest nie do poznania. Dziękuję ci.

Zarumieniłam się.

- Kat nie wiem o co ci chodzi, ale...hmm... dzięki?- nieśmiało i speszona uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

- Nie martw cię. Nie zrani cię. Znam go i wiem kiedy się w coś angażuje. A widząc was obok siebie, od razu można stwierdzić...

- Przestań już! Wystarczy!- trąciłam ją lekko.

Doszłyśmy już do bramy szkoły, gdzie na Kat czekał Will. Przywitali się, i objęci ruszyli na lekcje. Ja ciągnęłam się za nimi, czując się jak piąte koło u wozu.

Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz