Rozdział 2.

1.5K 133 7
                                    

Budzik obudził mnie o 7.00.

Poprzedniego dnia do późna się rozpakowywałam. Byłam zadowolona ze swojej pracy, gdyż nowy pokój przypominał mój stary. Był przytulny, a z pomocą moich kilku osobistych drobiazgów podobał mi się jeszcze bardziej. Widziałam w nim część siebie.

Oczy mnie piekły. Chciałam jeszcze pospać, ale nie mogłam. Śniła mi się Clare, moja przyjaciółka. Była dla mnie jak siostra. Tęskniłam za nią, choć minęło tak niewiele. Gdy oznajmiłam jej, że wyjeżdżam była zła, ale nie tak jak myślałam. Powiedziałabym nawet, że  ją to obeszło.  Szczerze powiedziawszy, nie kryła obojętności.

Wzięłam szybki  zimny prysznic. Potrzebowałam orzeźwienia. Delikatnie się umalowałam. Moja cera nigdy nie potrzebowała tony pudru. Nie skarżyłam na jakiekolwiek wypryski czy niedoskonałości na skórze. Moje oczy przyciągały wiele ciekawskich spojrzeń. Były koloru fioletu. Nikt w mojej rodzinie nie miał tak dziwnych oczów. Mama miała niebieskie oczy tak samo jak Daniel, mój brat, natomiast tata brązowe. Delikatnie zaznaczyłam geste rzęsy maskarą. Na koniec rozpuściłam długie pukle jasnych włosów. Moje włosy żyły własnym życiem.  Zawsze idealnie spływały falami na plecy. Nigdy nie miałam problemu z ich rozczesaniem, wręcz przeciwnie. Niekiedy miałam wrażenie, że narzucają mi swoją wolę.

Byłam raczej nieśmiałą osobą, a to że przyciągałam uwagę chłopaków, swoim niebanalnym wyglądem tylko utrudniało  sprawę. Nie uważałam się nigdy za piękną, ale moje oczy i włosy faktycznie były oryginalne i niespotykanie piękne same w sobie.

Nigdy nie byłam gruba czy pulchna. Gdy w moim wieku dziewczęta zaczęły dorastać i ich hormony szalały- przez co niekiedy przybierały na wadze czy dostawały trądziku -ja cieszyłam się zawsze nienagannym wyglądem. Odróżniałam się z pośród innych dziewczyn w moim wieku. Miałam wysportowaną sylwetkę. Długie nogi, jędrne ciało. A wszystko przez moje zamiłowanie do sportowego trybu życia i odżywiania się. Mogłam jeść i jeść a i tak, ku zazdrości innych, nie przybierałam na wadze.

W szafie wygrzebałam jasne rurki, białą bluzeczkę i wygodne, białe conversy. Całość uzupełniłam naszyjnikiem z fioletowym brylancikiem. Prezentem urodzinowym od rodziców. Uwielbiałam go. Idealnie współgrał się na mojej szyi. A z oczami tworzył idealną kolorystycznie całość.

Zerknęłam pośpiesznie jeszcze raz w lustro, po czym udałam się pożegnać jeszcze z babcią. Spotkałam ją pijącą kawę w jadalni. Usłyszawszy mnie, podniosła wzrok i bacznie mi się przyglądała.

-Ślicznie wyglądasz.

-Yyy dzięki-szepnęłam nieśmiało.-Spojrzałam na zegarek. Miałam jakieś 20 minut do rozpoczęcia lekcji.- Idę do szkoły.

-Zawiozę cię, i tak muszę jechać do pracy. Pacjenci czekają.- uśmiechnęła się nieśmiało

-Dzięki, ale przejdę się.

Nie dając szans na odpowiedz, wybiegłam z domu i pognałam do szkoły wedle wcześniejszych wskazówek.













Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz